sobota, 23 czerwca 2018

Od Amarina do Zirhael

Odprowadziłem Zirhael do jej mieszkania i sam udałem się do mojego apartamentu... Zdążyłem przed wschodem słońca. Jest owiane tajemnicą dla tego drugiego Amarina, kim jestem, ale ja dobrze wiem, co się stało i co się ze mną dzieje. Nie pozwolę na kolejne lata takiego życia... Wiesz, druga moja części... Że tu wrócę i odzyskam ją za wszelką cenę! Uda mi się wrócić i to zrobię... Nie ważne, co będę musiał poświęcić i zrobić... Czekaj na mnie. Czekaj na chwilę, jak połączymy się w jedno ponownie... 
---
Zemdlałem. Leżałem na podłodze, a moją twarz oświetlały promienie wschodzącego słońca. Co się stało? Gdzie ja jestem? W domu? Matko.. Nic nie pamiętam, co działo się w nocy. Pamiętam tylko to, że poszedłem na polanę... Z Zirhael? Chyba z nią... Aargch! Łeb mi pęka.. Nie wiem, co się ze mną dzieje.. Nie mam pojęcia... Dzieje się tak od czasu mego wygnania... A wszystkie wspomnienia z pełni są jak pokryte gęstą mgłą... Czuję, jakby mój łeb i serce miało zaraz pęknąć i rozsypać się na kawałki... Ja pierdole, kiedy to się skończy... Nie wiem czemu, ale cały czas czuję, że to nie jestem ja.. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Przecież chodzę i żyję.. Jestem tu, a mam wrażenie, że tak na prawdę mnie nie ma.. Dziwne... Od czasu wygnania czułem, że moje serce jest zablokowane. Nie rozumiem tej miłości i przyjaźni. Po prostu nie rozumiem lub przestałem rozumieć... Ja.. Sam nie wiem, co się ze mną dzieje.. Mam dość tego uczucia pustki w środku... Chciałbym odkryć, co to jest.. Czym jestem...
---
Wziąłem tabletki przeciwbólowe i chciałem już popić je wodą, lecz ktoś zapukał do moich drzwi. Z szklanką wody wyszedłem i otworzyłem temu komuś drzwi, popijając tabletki.
- Dzień dobry, Amarin. - powiedziała Zirhael. Na jej widok coś ukuło mnie w sercu. Nie wiem co to... Czuję, że to wszystko robi się coraz dziwniejsze i niejasne.
- Hej.. - gestem ręki dałem jej znak, że może wejść. poszedłem do kuchni i odstawiłem niedbale szklankę, podpierając się rękoma o blat kuchenny. Z dnia na dzień jest gorzej.. Albo lepiej? Sam nie wiem jak to rozumieć.. Z każdą chwilą z nią spędzoną czuję, że zarazem słabnę i staję się silniejszy... Co się ze mną dzieje, ja pierdole.. Zwykle to miałbym to gdzieś, ale tego.. Nie potrafię tego zignorować...
- Jak się czujesz? - zapytała, stojąc naprzeciwko mnie.
- Bardzo... Dziwnie... A co? - przeczesałem swoje włosy i obróciłem się do niej.
- Nic... Po prostu pytam... - uśmiechnęła się delikanie.
- Powinienem coś wiedzieć? - spojrzałem na nią lekko podejrzliwie.
- Nie. Nie ufasz mi? - szepnęła, patrząc mi w oczy. Znów te dziwne ukucie w sercu..
- J-ja... Ja.. - nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Ale automatycznie to wyrwało mi się z ust - Tak.. Czemu miałbym nie ufać.. - później się otrząsnąłem - Czekaj... Co?
- Cieszę się, że mi ufasz. - szepnęła i usiadła na blacie. Spojrzałem na swoją rękę, a obraz mi się zamazywał. Podparłem się automatycznie drugą ręką o blat. Przetarłem swoje oczy. Matko, mam jakieś zwidy czy po prostu zły dzień?
- Amarin... Na pewno wszystko dobrze?
- J-ja... Nie mam pojęcia... - poszedłem i usiadłem na sofie w salonie. Wplotłem dłonie w swoje włosy, patrzac w dół i szepnąłem jakby do siebie - Co się ze mną dzieje...
Zirhael usiadła przy mnie. - Amarin... Może się połóż...- szepnęła
 - Nie chce mi sie spać i nie jest mi niedobrze, że coś zjadłem czy coś.. Po prostu.. Mam wrażenie jakbym.. Nie był sobą? Wszystko mi się miesza... I... Czemu w ogóle to mówię.. Zwykle bym to zignorował i zachował dla siebie...
- Amarin... Zrozum... To może coś poważnego... Nie chcę, aby coś ci się stało... - szepnęła.
- No... Dobra... - Zirhael już wczesniej usiadła na kanapie, a ja położyłemsię na jej nogach. Znowu to zrobiłem... Ona... Ona coś wie? Zirhael delikatnie się do mnie uśmiechnęła, gładząc mnie po włosach, a ja zasnąłem..
<następne opowiadanie>
<Zircia?>
Ilość słów: 654

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz