niedziela, 3 czerwca 2018

Od Shury do Shoto

Siedziałam sama w domu, kuląc się na swoim łóżku. Cała drżałam z przerażenia i z tego powodu wokół mnie było wiele paletek po tabletkach przeciwbólowych i antydepresyjnych. Po moich policzkach płynęły łzy, a ja cała drżałam ze strachu. D-Dlaczego się w to wplątałam! Głupia Shura! Szmata i głupia suka! Złapałam się za głowę, po czym wstałam. Wybiegłam na balkon, szarpiąc się za włosy. Stałam, zalewając się łzami i czułam, jak powoli padający deszcz, oblewał moje ciało. Zaczynała się burza...  Po chwili podniosłam spojrzenie na deszcz, złapałam w dłonie barierkę od balkonu i wrzasnęłam bardzo głośno. Po chwili zalałam się znowu łzami. Słyszałam masowo przychodzące wiadomości od Shoto. Nie. On się dowie. On mnie znienawidzi. On... On... Nie będzie chciał się ze mną spotykać. Nie. Nie. Nie! Nie pozwolę! Shoto jest mój! Zawsze będzie mój! Nikt prócz mnie go nie dotknie... Nine... Shoto... Ja... Ja... Ja... Ja bardzo go lubię. Nie chcę go stracić. Nigdy nie chcę. Nie pozwolę na to. Nadal zalewając się łzami poszłam do domu, a kiedy wzięłam do ręki telefon, zaczęłam bardzo mocno drżeć. Spojrzałam na ekran.
Od Nine: Shura? Dotarłaś do domu?
Od Nine: Shura!? Wszytko dobrze?! (ʘᗩʘ')
Od Nine: Shura! Cholera jasna!
Od Nine: Shura...! Proszę! Odpowiedz mi! Martwię się!
Od Nine: Zawsze mi odpisywałaś! Cholera!
Od Nine: Koniec. Jadę do ciebie!
Upadłam na kolana i zakryłam twarz. Głupia Shura! Szmata! Wstałam i pobiegłam do pokoju. Usiadłam, okrywając się grubym kocem. Nie zważam na leżące wokół mnie paletki po lekach i na zużyte chusteczki. I tak nie mam po co... Po co... Jestem do niczego... Jestem głupią suką... Jebaną ladacznicą... Spojrzałam na SMS-a od szantażystów, który przed chwilą przyszedł. Jak... On... Wie...? Zalałam się kolejną porcją łez. Usłyszałam nagle uderzenie bardzo mocno otwierających się drzwi. Mocniej otuliłam się kocem, cicho szlochając. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Cisza... Łamiąca me serce cisza... Ktoś podbiegł, zerwał ze mnie koc i bardzo mocno przytulił. Zadrżałam, bezmyślnie patrząc w ścianę. Ten dźwięk... Szybkie bicie serca... Shoto... On... On... Ja... My... Dlaczego... Po moich policzkach popłynęły znowu łzy. Zacisnęłam zimne dłonie na jego torsie.
-S-Shoto... Ty... Wiesz... Jestem szmatą...-szepnęłam, łamiącym się mocno głosem.
-Nie jesteś szmatą... Tylko piękną dziewczyną, która podbiła moje serce...-szepnął do mojego ucha.
Ja... Nie jestem...? J-Jestem... N-Nie... Nie jestem... Spojrzałam mu w oczy z rumieńcem na twarzy. Nadal miałam mokre policzki, a oczy były szklane od łez. Zacisnęlam mocno dłonie na jego torsie, a widząc jego spojrzenie, lekko się uśmiechnęłam.
-S-Shoto...-szepnęłam.-J-Ja... Muszę ci coś powiedzieć... Ktoś też podbił moje serce... Od pierwszego spotkania... Ma okulary... Ciemne włosy... I... Siedzi teraz przede mną... Mówi mi, że ktoś, kto jest szmatą... Że... Jestem piękna... Piękna, mimo tego... Co robię... Przepraszam...-szepnęłam i spuściłam głowę.
Chłopak mnie mocno do siebie przyciągnął, kładąc moją głowę na jego ramieniu. Pogładził mnie delikatnie po włosach.
-Pamiętaj... Jesteśmy tylko ludźmi... Słabymi i bezsilnymi. Nie mamy wpływu na to, kim jesteśmy, ale mamy wpływ na to, kim możemy się stać...-szepnął.
Zadrżałam, po czym bez wahania uniosłam głowę i bardzo delikatnie musnęłam ustami jego usta. Zacisnęłam w dłoniach mocno jego koszulkę, a po moich policzkach popłynęły kolejne łzy.
-Nie martw się tym... Nie zwracaj uwagi. Najlepiej zapomnij, bo już niedługo te problemy przestaną istnieć...
Położyłam głowę na jego sercu, po czym zamknęłąm oczy. Odprężyłam się nieco, zaciskając swoje powieki.
-Nektórzy wierzą w bajki i duchy, których nie widać... Wiem, że mogłabym zrobić tak wiele, gdybym tylko uwierzyła w siebie...-szepnęłam.-Bum, bum, bum... Twoje serce... Ono bije... Dla mnie... Chcę tego, aby biło dla mnie...-dodałam szeptem.
-Ale już bije...
-Tak się ciesze... Shoto...Niech nie przestaje bić... Niech mnie cieszy... Bo... Ja.... Ja bardzo... Bardzo chcę ci powiedzieć... Bo.... Kocham cię...-szepnęłam, zaciskając dłonie na jego torsie.
Chłopak westchnął ze zdziwieniem.
-Te serce bije tak szybko dla ciebie... Zakochałem się w tobie od czasu pisania przez czat i nadal tak myślę...
W tym momencie, wiedziałam już jedno...

Na zawsze będę z nim... Już nie będę wierzyła w bajki i w duchy, jakich nie widać... Zrobie tak wiele... Będę wierzyła w siebie... Aby on i ja... Abyśmy byli szczęśliwi...
---
Kolejnego dnia, spotkaliśmy się przed moim blokiem. Jednak to ja dzisiaj musiałam na niego czekać. Lekko zarumieniona, ubrana w dużą, materiałową bluzkę, czarną spódnicę i buty na obcasie, siedziałam na schodach przed wejściem do apartamentów. Poprawiłam swoją grzywkę i dotknęłam pod okiem blizny. Przygryzłam wargę, a po chwili spojrzałam w stronę, gdzie stał Shoto.
-Hej, Shura.-powiedział z delikatnym uśmiechem.
Lekko zaskoczona, po chwili uśmiechnęłam się do niego. Wstałam, otrzepałam tył spódnicy i podeszłam do niego. Wtuliłam się w jego tors, ciągle się lekko uśmiechając.
-Hej... Nine...-szepnęłam.
Złapałam delikatnie nasze dłonie i splotłam nasze palce. Taki ciepły... Nie oddam go.. Nikomu...

<następne opowiadanie>
<Shoto?>
Ilość słów: 764

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz