środa, 20 czerwca 2018

Od Erena do Kagamiego

Leżałem w swoim łóżku. Położyłem się dość późno spać wczoraj, ale to nie ma teraz znaczenia. Czuję, jak robi mi się zimno, a jest lato i jest już ranek, a przynajmniej tak myślę. Dlaczego "tak myślę", a nie stwierdzam? Bo nie widzę. Nie mogę otwierać oczu. Czuję się taki... Sparaliżowany. Nie mogę się ruszyć. I nie, nie jest to paraliż senny. Czuję, jak moje ciało zaczyna się ochładzać i tracić swą temperaturę, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Widzę... Ciemność. A co słyszę? Narazie nic nie słyszę i nic nie widzę. To lekko dziwne i trochę przerażające, ale chyba wiem, co to jest... Moja nowa zdolność.. Mogę ją nazwać nową? A może raczej starą, lecz nie odkrytą przeze mnie wczesniej... Chyba to jest najlepsze określenie. Cholera tak mi zimno, że myślę, że zaraz zamarznę. Czuję się taki... Osłabiony i taki kompletne bez życia. Jakby coś ze mnie uciekało... Nie mogę się ruszyć, nic zrobić. Czuję się taki bezsilny, a zarazem.. Taki.. Pewny siebie? Nie wiem, czemu się tak czuję... To bardzo dziwne..
- Eren? - to głos Kagamiego. Taki... Ciepły i czuły w tej chwili... Taki wyjątkowy.. Taki... Mój... Ale wybacz Kagami... Nie wiem jak ci teraz odpowiedzieć. Nie mogę wykrztusić z siebie ani słowa. Może to po prostu przeczekam? Bez paniki... Tylko bez paniki... Nic się nie dzieje... Chyba... Czułem jak moja ręka opada lekko z łożka i powoli się z niego zsuwam.
- Eren! - krzyknął nagle spanikowany Kagami, łapiąc mnie w objęcia, lecz ja przelewałem się wręcz przez jego ręce, a mój oddech stawał się coraz rzadszy i bardziej płytki. Czuję się jakbym... Umierał, ale... Nie umieram... Tak? 
- Eren! Kurwa! Eren! Co jest! - czułem, jak na moją twarz opadły jego łzy. Otworzyłem lekko usta, bo nie mogłem nabrać powietrza. Moje wargi robiły się sine, a moja skóra była blada od wolniejszego krążenia. Kagami... Nic mi nie jest... Gdybyś tylko mnie słyszał...
- Eren! Boże! Obudź się, błagam!- wrzeszczał bez końca. Słyszałem go i czułem jego dotyk.. Jego łzy... Lecz nie mogę nic powiedzieć. Cholerna agonia... No, nieźle go wystraszyłem pewnie i to nieświadomie. Czuję jego złość już w kościach... Jak za starych, dobrych czasów, co?
- Eren!- nagle Kagami położył mnie na ziemi i zaczął robić mi 
sztuczne oddychanie i resuscytację. Poczułem jego usta na moich wargach... Ten ciepły dotyk... Otworzyłem ledwie oczy, łapiąc powietrze i się delikatnie uśmiechając do niego.
- Kagami...
- Eren... Boże, co się stało... I co z twoimi oczami?- zapytał cicho.
Uśmiechnąłem się do niego delikatnie. Na taki uśmiech jaki mnie teraz było stać. Lekko podniosłem rękę i pogładziłem jego policzek.
- Bo widzę, że cierpisz, kochanie... A tak poza tym, to nic takiego...
- Co... Co się stało... Eren... Do cholery, myślałem, że nie żyjesz...- szepnął ze łzami w oczach.
- Jestem bogiem agonii, nie? Masz odpowiedż... - wyszeptałem ledwo. Mimo wszystko nie zrobiłem tego specjalnie... 
- CO!? To ty nie umarłeś?!- krzyknął zaskoczony, a ja pokiwałem przecząco głową.
- Nie... Cały czas cię słyszałem i tu byłem...
- Aha, postanowiłeś sobie się pobawić? Świetnie... - mruknął niezadowolony i usiadł na łóżku.
- N-nie zrobiłem tego specjalnie... - podniosłem się jakoś na jednej ręce, siedząc na podłodze.
- Nie mogłeś nic zrobić? Martwiłem się cholernie...- mruknął.
- No wiesz... Jakoś wcześnej bym coś zrobił, gdybym mógł. W końcu.. Umierałem. Można to chyba tak nazwać? - zwróciłem się szybko do Ayato - Pst, piesku, podaj mi bluzę...
Pies to posłusznie zrobił, a ja nałożyłem na siebie ciepły sweter. Kagami widząc, że jest mi zimno, posadził mnie na swoich kolanach i przytulił mocno.
- Przepraszam, nie chcia~... - spojrzałem na swoje rece - ... łem... 
- Co jest? - szepnął, przytulając go mocno.
- C-czekaj... - podwinąłem zaskoczony rękawy swetra, a później zdjąłem go całego, wstając i oglądając swoje ręce i tors - Ha! Ale jazda... Nie mam blizn...
Kagami się nieco zarumienił, a potem odwrócił wzrok. Hm.. Ktoś tu się rumieni?Spojrzałem na niego zza ramienia zadziornym uśmieszkiem.
- Aż żal nie skorzystać z takiej okazji.. Gdy Kagami się rumieni...
- Spadaj.- mruknął, nadal się czerwieniąc. Zakrył kawałek twarzy. Zbliżyłem się do jego ucha i szepnałem do niego.
- Kagami... Zdajesz sobie sprawę, że demony są stworzone do kuszenia, prawda?
- Tak... Zdaję sobie...- szepnął, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Lecz na większą niespodziankę będziesz musiał chyba poczekać... - szepnąłem i spojrzałem na niego lekko z góry z uśmiechem, przygryzając lekko wargę.
- Dlaczegooo...- spojrzał na mnie błagalnie.
- Bo wtedy będzie bardziej efektowne... - usiadłem na jego łóżku po turecku.
- No prooszę... - szepnął i zrobił słodkie oczka.
- Będę odporny na te piękne, tygrysie oczęta... Ale mogę dać ci mały zalążek tego, co nas czeka w przyszłości... 
- Daj... Dajjj...- na jego głowie wysunęły się tygrysie uszka, a j poczochrałem go po głowie i zbliżłem się do jego ucha. 
- Co robią demony?
Kagami objął mnie mocniej. 
- Kuszą....- szepnął.
- Jaka druga rasa płynie w mojej krwi?
 - Demon... - patrzył mi w oczy.
- Tak... Tylko... Czyj? - spojrzałem na niego zadziornie i tajemniczo.
- Mój? - zapytał z zadziornym uśmiechem.
- A nie wiem nie wiem.. Może za niedługo będzie twój... Więcej wskazówek ci nie dam... - powiedziałem niższym głosem niczym jakiś złoczyńca.
- O nie. Już jest mój i kropka.- zaśmiał się.
- Zobaczymy czy się oprzesz i powstrzymasz przede mną.. Ten się śmieje kto się śmieje ostatni... Ha... Ha.. Ha..
- Oj nie marudź.-zaśmiał się i położył razem ze mną.
- No dobra, mogę dać ci ostatnią wskazówkę...
- Słucham więc.
- Sekundkę... - wyjąłem pewną rzecz z jego szafki i wsadziłem ją w zęby, znajdując się nad Kagamim. Pozdrawiam kumatych. - Pamiętasz?
Kagami zarumienił się i spojrzał na Erena, przygryzając wargę. 
- Jak mógłbym zapomnieć...- szepnął.
- Zataiłeś to niegrzeczny chłopczyku... Masz szczęście, że teraz pamiętam wszystko... Za karę będzie... Trochę inaczej... Oooj ale nie martw się, Eren nic ci nie zrobi... Poważnego...
- Osz ty zboczuchu...- szepnął i zabrał mu z ust to, co w nich trzymał.- Zapewnię ci zabawę, uwierz mi...
- Ojj, ja tobie też... Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak ogon? - spojrzałem na niego z podniesioną jedną brwią zadziornie.
- Ogon? Oczywiście, że tak.- zaśmiał się.
- Na twoim miejscu bym się tak nie śmiał... Daarling... - spojrzałem na niego kątem okqa z zadziornym uśmieszkiem... Oj, Kagamiś, Kagamiś...
<następne opowiadanie>
<Kagamicchan?>
Ilość słów: 1054

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz