niedziela, 24 czerwca 2018

Od Tadayoshiego do Ayano

Kiedy się obudziłem, na spokojnie się ubrałem i odwiedziłem pokój Ayano. Tak jak się spodziewałem, nie było jej tam. Za to nie wiedziałem, że zostawi mi karteczkę. Postanowiłem więc ją odwiedzić. Dziewczyna zasługuje na lepszy dom, niż ten w Dolinie Śmierci. Jestem pewny, że mieszka tam sama, więc miałem plan, a raczej prośbę, którą chciałem do niej pokierować. Nie mogłem... Nie, nie potrafię patrzeć na jej przerażoną i smutną twarz. Wyszedłem z domu, po czym za pomocą Mignięcia ruszyłem w stronę miejsca, które wskazała mi dziewczyna. Odczuwałem jakby niepokój, że coś się może jej stać. Nie wiedziałem dokładnie o co chodzi. Te dziwne uczucie towarzyszy mi dotychczas całą drogę. Nie byłem też pewny, dlaczego chcę jej pomagać. Nie jestem przecież kimś, kto jest dobry. Jestem zepsuty. Jestem zniesławiony. Jestem Jednookim. Jestem Outsiderem. Nie mogę być z ludźmi. Nie potrafię. Umiem tylko ranić. Potwór roztaczający niezgodę wszędzie, gdzie tylko może. Chcę jej pomóc. Chcę, aby... była w pełni szczęśliwa. Chcę, aby zrozumiała, że dotyk nie jest zły, że dotyk, jaki jej daję, ma być dla niej wsparciem... Ayano... Zrozum mnie i pozwól mi, abym uczył cię tego, czego sam jeszcze do końca nie rozumiem... Czym jest więc to dziwne uczucie wewnątrz mnie... Dowiem się tego...
Nie minęło wiele czasu, a dotarłem do Doliny. Stanąłem przed drzwiami do domu, jaki był jedynym w okolicy. Zapukałem, czekając, aż ktoś mi otworzy. Mimo to, nikt nie raczył się pojawić w progu. Wziąłem głęboki wdech i po prostu wszedłem do środka, rozglądając się.
- Halo? Jest tutaj ktoś? Ayano? - powiedziałem dość cicho. Nagle ujrzałem dziewczynę, jaka spała spokojnie na czaszkach. Miała na sobie tylko bandaże. Zaskoczony przyglądałem się temu z nieco otwartą buzią. Nim się otrząsnąłem, minęło trochę czasu. Czułem... Żal. Nie wiem czemu, ale było mi jej strasznie żal. Zdjąłem z siebie marynarkę i okryłem ją dziewczynę. Ścisnęło mnie w sercu, kiedy nieco zmarszczyła nosek. Uklęknąłem przy niej, zabierając jej włosy z czoła.
- Dlaczego tak się wszystkiego boisz... Ayano... - szepnąłem bardzo, bardzo cicho i uśmiechnąłem się, kiedy nieco się poruszyła, a jej drobne dłonie mocniej zacisnęły się na książce. - Nie powinnaś być nieszczęśliwa... W moich oczach, nie zasługujesz na ból...
- Ja... Jestem szczęśliwa... - wymruczała, będąc jeszcze nieco senna.
- Jesteś? To dlaczego tak się boisz... Nie masz czego... Mimo tego, że nie znam ciebie długo... Widzę w tobie tak dobrą i uroczą osobę, której złe wspomnienia źle wpływają na twoje zachowanie... Nie powinnaś być smutna... - nadal mówiłem cicho.
- Mimo tego, że się boję, nadal jestem sobą. To, że mam lęki jak każdy, nie oznacza, że mam najgorzej na świecie. Wbrew pozorom kocham swoje życie. Może dlatego, że nie znam innego, ale... Jakoś nie zmieniałabym go za bardzo. No może poza jednym wyjątkiem... - otworzyła oczy, nadal leżąc na czaszkach.
- Jaki jest ten wyjątek? Chciałabyś mi powiedzieć? - zapytałem spokojnie.
Zaśmiała się lekko, zrzucając z siebie moją marynarkę. Wstała i zjechała po kościach do mnie, zarzucając mi ją na ramiona. Wyglądała naprawdę uroczo. Dlaczego sądzę i chcę, aby nie szła nigdzie beze mnie. Chcę ją zamknąć, aby była ciągle obok.
- To nie jest trudne, by się domyślić. - posłała mi salut i wyszła z krypty z jedną mniejszą czaszką z ręku, którą podrzucała.Bardzo szybko wstałem i zatrzymałem ją, stając przed nią i rozkładając ręce tak, aby nie miała jak przejść. Miałem dość poważny wyraz twarzy, a moje oko rozbłysło delikatną żółcią. Patrzyłem na nią, nie chcąc rozdzielić naszych spojrzeń.
- Mam dla ciebie propozycję. Nie chcę słyszeć odmowy. Nie mogę patrzeć, jak siedzisz tutaj sama. Zabieram ciebie do swojego domu. Będziesz miała tam wszystko czego potrzebujesz. Jedzenie, ubrania, ciepłe łóżko. Dam ci wszystko. Kupię co tylko zechcesz. Zadbam o to, abyś... Nie była samotna. - powiedziałem, nadal zachowując powagę.
Ayano otworzyła delikatnie usta ze zdziwienia i złapała małą czaszkę myszy w rękę już jej nie podrzucając. Patrzyła na mnie z jakimś tajemniczym błyskiem w oku. Wydawało mi się to czymś bardzo pięknym. Ona wydawała mi się w tym momencie bardzo piękna. Tadayoshi... Co się z tobą dzieje, chłopie...
- J-ja... - nie wiedziała chyba co ma powiedzieć, a po chwili się zaśmiała lekko - Jesteś tego pewien na sto procent?
- Gdybym nie był pewny, nie mówiłbym ci tego, prawda, Ayano? Wierzę, że zapewnię ci wszystko, co tylko będzie tobie potrzebne. Każdą twoją zachciankę też spełnię... Chcę ciebie mieć przy sobie. Chcę... ciebie chronić... -powiedziałem już spokojniej i nieco ciszej.
- T-to... Niespotykane... I... No... Miłe... Powiedz mi jedną rzecz... Masz dużo miejsca w domu?
- Tak. Mam miejsca tyle, ile tylko będziesz potrzebowała...
- No... -otworzyła trzy wielkie wrota. 
W jednych była sterta czaszek. W drugich zbroje i bronie. A w trzecich... Jej koń... Uśmiechnąłem się delikatnie i podszedłem bliżej niej, unosząc dłoń.
- Mam miejsce na wszystko. Czaszki wniesiemy do piwnicy, zbroje i bronie tak samo. A Celes, on będzie mógł być w ogrodzie lub na pobliskiej polanie. - powiedziałem. - Jesteś uroczą osobą. Pozwolisz mi ciebie pogłaskać po głowie? - zapytałem, nadal się uśmiechając.
Na moje słowa, dziewczyna zaczerwieniła się, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Była przeurocza.
- N-no dobrze... Ten jeden raz...
- Dziękuję ci.
Dotknąłem delikatnie jej głowy, a potem parę razy ją po niej pogłaskałem. Nadal się pochylałem, aby móc patrzeć na jej zaczerwienioną twarzyczkę oraz ten uroczy, skrępowany wyraz twarzy. Miałem nadzieję, że będę miał okazję częściej ją głaskać. Dziewczyna bez końca czerwieniła się, ale tym razem, nie drżała pod wpływem mojego dotyku.
- D-Dzięki... - szepnęła.
- To ja ci dziękuję. Dzięki tobie, nie będę sam w domu i będę miał do kogo się odezwać. Jestem ci wdzięczny, Ayano...
<następne opowiadanie>
<Ayanuś?>
Ilość słów: 934

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz