niedziela, 10 czerwca 2018

Od Drake'a Do Lily

Nadszedł ten piękny dzień, w którym to ja, niesamowity Drake Axall, zostałem wyznaczony do patrolowania korytarza. Co ja o tym zaszczytnym zajęciu sądzę? Jest absolutnie do bani. No na serio? Pilnowanie korytarza...? Korytarza?! Powinienem dostać jakieś ważniejsze zadanie. Za kogo mnie ten mój wychowawca uważa.?!
Przechadzałem się już chyba z dobrą godzinę po tym zafajdanym holu. Wlepiłem w międzyczasie dwie kary za bieganie po nim, w tym jedną jakiemuś nauczycielowi. To była moja jedyna chwila rozrywki. Swoje zadanie traktowałem jak karę. Westchnąłem kolejny raz. Oparłem się o ścianę i ze znudzoną miną zacząłem obserwować korytarz z ustronnego miejsca. Po jakiś trzech minutach powieki samowolnie zaczęły mi opadać. No normalnie zasypiałem na stojąco. Co za nuda. Żadna grubsza akcja się nie kroiła. Wszyscy uczniowie i uczennice przykładnie się uczyli na lekcjach i żadnemu, nawet jednemu nie przyszło do głowy, by się zerwać z zajęć. Co za mięczaki. Ja to bym z chęcią z takiego japońskiego zwiał. Nie ukrywam, że nie jestem z tego przedmiotu najlepszy. Po prostu oddaję innym pole do popisu w tej dziedzinie. Przecież ze wszystkiego nie można być najwybitniejszym, nie? Niech inni też mają swoje pięć minut.
W pewnym momencie zdrzemnęło mi się. Głowa omsknęła się do przodu, przez co niemal wywinąłem orła do przodu. Rozejrzałem się wokół, czy przypadkiem nikt nie widział tego jak sobie ucinałem komara w czasie „pracy”. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Odetchnąwszy z ulgą, postanowiłem przejść się jeszcze raz po tym nieszczęsnym holu. Jakoś rozprostować kości... I wtedy, przez korytarz, niczym strzała, przebiegła jakaś dziewczyna. Przemknęła niczym duch, nawet nie zwróciwszy na mnie uwagi. No co, jak co, ale mnie zignorować? Mnie..? O nie... Nie Pozwolę jej uciec!
– Hej! Stój! – zawołałem za nieznajomą, lecz ta nawet się za mną nie obejrzała. – Zatrzymaj się! – moje wołania na nic się zdały. Postanowiłem za nią pobiec. Będąc kilka metrów za nią wypadłem na zewnątrz. Dziewczyna nawet była dość szybka, dlatego postanowiłem użyć innej metody. Zatrzymałem się, pozwalając tym samym mojej małej uciekinierce uciec. A może jednak nie..? Wyciągnąłem przed siebie rękę by po chwili pachnąć nią delikatnie. Pojedynczy, silny podmuch wiatru ściął z nóg uciekającą dziewczynę. Gdy ta zbierała się z ziemi, powoli się do niej zbliżyłem. Złapałem ją za ramię, pomagając wstać, ale też przytrzymując ją, by mi znowu nie zwiała. – A teraz sobie porozmawiamy. Imię, nazwisko, do której należysz klasy i dlaczego opuściłaś zajęcia? – popatrzyłem na dziewczynę, jednocześnie poprawiając sobie drugą ręką ciemne włosy.
<następne opowiadanie>
< Lily? >
Ilość słów: 408

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz