czwartek, 14 czerwca 2018

Od Shury do Shoto

Kiedy Shoto mnie zaprosił na klif, czułam, że ten wieczór będzie niesamowity. Czułam to całą sobą, bo zawsze i to zawsze w jego towarzystwie czułam, jak bardzo mocno bije moje serce. Uśmiechnęłam się lekko do siebie, czując jak dość chłodny wiatr zapowiadający noc, wieje na moją twarzyczkę. Nagle, ktoś usiadł obok mnie i chyba się uśmiechnął. Przybył mój książę. Spojrzałam na niego, czując, jak nadal moje włosy są rozwiewane przez bryzę.
-Witaj piękna. I jak ci się tutaj podoba?-zapytał mnie.
-Jest to najlepsze miejsce, jakie mogłam zobaczyć... -szepnęłam, kładąc głowę na jego ramieniu.
Delikatnie dotknęłam palcem jego dłoni, rumieniąc się dość mocno. Potem jednak nasze palce splotły się mocniej, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu na twarzy. Chłopak uśmiechnął się kątem ust, patrząc w rozgwieżdżone niebo.
-Gdy tu jestem, zawsze się uspokajam... Teraz w szczególności...
-Shoto... Cieszę się, że jestem tutaj teraz z tobą, wiesz?-powiedziałam, mocniej wtulając się w jego ramię.
-To miłe z twojej strony... Ja cieszę się, że wszystko się w końcu ustatkowało i mogę rozpocząć nowy rozdział w życiu...
-Ze mną?-zarumieniłam się bardzo mocno, a chłopak się do mnie uśmiechnął.
-Daj mi rękę, Shura...-szepnął.
Czułam, jak moja twarz jeszcze mocniej robi się czerwona. Podałam mu rękę, patrząc dokładnie, do czego on zmierza. Założył on na mój nadgarstek, piękną bransoletkę, a potem nachylił się nade mną, blokując mi drogę ucieczki ręką. Patrzył na mnie z góry z poważną, choć tajemniczą miną, a jego twarz znajdowała się milimetry od mojej. Zarumieniłam się jeszcze mocniej, patrząc mu w oczy.
-S-Shoto?-szepnęłam.
- Tak, piękna? - patrzył mi w oczy z uśmiechem.-D-Dziękuję... Jest śliczna... Ta bransoletka... B-Będzie mi zawsze przypominała, od jakiego przystojniaka ją dostałam...
- Myślę, że przypomni ci o czymś jeszcze..
-Tak? O czym?
- Dokładnie o tym... - pocałował mnie.
Jedyne co chciałam w tej chwili, to aby ten moment trwał wieczność. Moje serce biło jak szalone, a myśli już dawno przestały funkcjonować odpowiednio. Objęłam chłopaka za szyję i nadal całowałam go z pasją. Miałam chęć na jeszcze więcej. Na chwilę oderwałam od niego usta, czując jak szybko bije moje serce.
-Kocham cię, Shoto...-szepnęłam.
-Ja ciebie też. Kocham cię całym mym sercem, Shura...
-Shoto... Będziemy szczęśliwi, prawda?-zapytałam, bardzo cicho.
-Tak... W końcu będzie lepiej.... - szepnął do mnie, nadal blokując mi przejście ręką.
-Będziemy tutaj czasami przychodzić, prawda?
- Tak, będziemy, obiecuję.... Sam dość często tu przychodziłem..
Wtuliłam się w ciało chłopaka, cichutko mrucząc.
-Dobrze... Dziękuję ci, Shoto... Kocham cię... I dziękuję za ten prezent...-szepnęłam mu na ucho, po czym spojrzałam mu w oczy.-Tylko ja nic dla ciebie nie mam...-szepnęłam.
- Nic nie szkodzi... Ja mam dla ciebie jeszcze jeden prezent...
-Shoto... Nie mogę już nic więcej od ciebie wziąć...-mruknęłam.
- Myślę, że ten prezent przyjmiesz z chęcią, Shura...
-Ostatni raz biorę coś od ciebie... Już dość mi dałeś...
Zbliżył się do mojego ucha.
- Chciałabyś, by ten czarnowłosy okularnik miał od tej chwili białowłosą piękność za dziewczynę?-szepnął.
W moich oczach prawie od razu na te słowa stanęły łzy, a z ust wydobył się pisk zachwytu. Przytuliłam mocno chłopaka, nadal piszcząc.
-Tak, tak, tak, tak!-wrzasnęłam, przytulając go bardzo mocno.
Odwzajemnił mój mocny uścisk z uśmiechem.
- Mówiłem, że przyjmiesz go z chęcią...
Siedzieliśmy sobie na klifie bardzo długi czas i niechętnie z niego poszliśmy. Nie chciałam jednak wracać sama, a skończyło na tym, że usnęłam w domu Shoto. Nie było to coś złego. Wręcz przeciwnie. Dobrze czułam się w jego ramionach...
---
Z samego rana, obudziłam się na moim ukochanym. Moja głowa leżała na jego torsie, a nogi były w pozycji nie wiadomo jakiej. Zaśmiałam się sama z siebie, po czym zaczęłam trącać policzek chłopaka palcem wskazującym.
-Shooto... Wstawaj... Zrobię nam śniadanie, ale musisz mi powiedzieć, co gdzie leży...-mruknęłam.-Shoootooooo....
- Mamo, jeszzzcze tylko pięćććć minut... - szepnął i mruknął, nie chcąc wstawać.
Musiałam przyznać, że bez okularów, też był tak bardzo przystojny...
-Shooto, nie jestem mamą, tylko twoją dziewczyną! Wstawaj, jak chcesz coś dobrego do zjedzenia!-powiedziałam, nadal trącając jego policzek.
- C-co? Gdzie? Jak? Co? - powiedział zdezorientowany, kiedy otworzył oczy.
-Wstawaj!-krzyknęłam, po czym sturlałam się razem z nim z łóżka, uderzając o podłogę.
Chłopak zawisł nade mną, czerwieniąc się nieco. Zaśmiałam się i pocałowałam go lekko w rumiany policzek.
-N-No dobra, niech ci będzie...-wstał i pomógł też mi, a potem pokierował się do łazienki, czochrając się po włosach.
Zanim wyszedł wskoczyłam mu na plecy, uśmiechając się.
-Też muszę do łazienki. Idziemy we dwoje?-zapytałam, po czym wtuliłam się w jego szyję.
Złapał mocno moje nogi, abym nie spadła i pokierował się do wyjścia z pokoju.
-Oho, nie mam wyboru. Ta księżniczka nie chce mnie wypuścić ze swych sideł.
-Oczywiście, że nie chce. Razem wskoczymy w jedno miejsce. Umyję ci ładnie plecki...-szepnęłam mu do ucha.
- Hahaha, no aż ciężko nie skorzystać z takiej propozycji - zaśmiał się lekko i wszedł ze mną łazienki, sadzając mnie na blacie.
Uśmiechnęłam się radośnie, machając nogami.
-No pewnie! Ktoś musi takiego przystojniaczka trzymać w rygorze...-uśmiechnęłam się zadziornie.
- Uuuu w rygorze? Co dokładnie masz na myśli?
Złapałam jego dłoń, przyciągając go do siebie. Ułożyłam jego dłonie na swojej talii.
-W takim, że musi każda laska wiedzieć, że nie ma u ciebie szans, bo masz mnie...-szepnęła.
- Myślę, że masz to załatwione jak w banku... - szepnął do niej.
-Doprawdy...? O to mi chodziło...-szepnęła.
- No widzisz... Ja też muszę się upewnić, że ta księżniczka będzie tylko moja... Na wyłączność...
-Też masz to załatwione. Odnalazłam swojego księcia, którego kocham całą sobą...-szepnęła.
Położyłam dłonie na policzkach chłopaka i pocałowałam go w usta. Wiedziałam, że z nim mogę być szczęśliwa... Na zawsze...
<Shootuuuś?>
Ilość słów: 916

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz