-Zimno ci, prawda?-zapytałem go, gładząc jego brązowe kudełki z ciągłym, lekkim banankiem na twarzy.
-Pff, mi? Niee~... - zaśmiał się, a jego wzrok krążył po pokoju.

-Kocham cię, Eren... Mój malutki promyczku...-szepnąłem do niego i dotknąłem swoim nosem jego noska.
-Kagami... - kciukami pogładził moje policzki tak, jakby widział mnie pierwszy raz od kilku lat- To takie piękne... Kocham cię... Kocham cię... Kocham cię... Z całego mego na nowo bijącego serca...
Czułem, jakby tymi słowami zaczął wbijać się jeszcze mocniej w moje serce. Nadawał mu tak szybkiego i radosnego rytmu. Kochałem go. Jak mogłem powiedzieć, że nie. Ten mały promyczek słońca to najważniejsza osoba w moim życiu. Czuję się wręcz zobowiązany, aby wysłuchać swojego umysłu, który każe mi słuchać serca. A serce? Ono każe mi zawsze już być blisko niego. Każe mi patrzeć, jak się powoli zmienia i pokazuje mi więcej uczuć. Bez znaczenia, co by się stało... Ten chłopak jest mój już na zawsze i na pewno nikt mi go od tak nie odbierze. Co to, to nie. Wtuliłem swoją twarz w jego dłonie i uśmiechnąłem się delikatnie.
-Eren... Czy to źle, że mam tak bardzo zachłanne myśli o tobie? Czy to źle, że chcę ciebie mieć dla siebie i nie dawać nawet żadnej innej osobie ciebie dotknąć? Eren...-szepnąłem, dotykając swoim czołem jego czoła i zamknąłem oczy.
-Eren... Czy to źle, że mam tak bardzo zachłanne myśli o tobie? Czy to źle, że chcę ciebie mieć dla siebie i nie dawać nawet żadnej innej osobie ciebie dotknąć? Eren...-szepnąłem, dotykając swoim czołem jego czoła i zamknąłem oczy.
-Nie, Kagamiś... To nic złego, kochanie. Mi tam się to podoba...
Pocałowałem go lekko w usta i pogładziłem po głowie. Uśmiechnąłem się lekko. Był taki słodki i uroczy. Był... Mój. Był po prostu mój. Mogłem sobie to powiedzieć od tak, ponieważ to prawda. Naprawdę go kocham i nic tego nie zmieni. Nikt inny nie zastąpi brązowowłosego żółtka ze złotymi oczami. Nikt, a nikt. Położyłem się z nim u swojego boku i spojrzałem mu prosto w oczy. Pogładziłem delikatnie jego policzek. Eren wsunął dłoń w moje włosy i zaczął mnie po nich miziać. Poczułem, że automatycznie z moich ust wydobyło się... Mruczenie. Mój maluszku, co ty ze mną robisz... Im mocniej i im dłużej to robił, mruczałem jeszcze głośniej. Uśmiechnąłem się, aż nagle na mojej głowie pojawiły się tygrysie uszy. Anasca otworzyła jedno oko i mruknęła.
- Oooo matko! Tygrys! Boziuu! - czochrał mnie po włosach - Jak ja dawno tego nie widziałem!

-Eren... Pod brodą...-szepnąłem, czerwieniąc się mocno.
Eren z uśmiechem na twarzy i widocznym zadowoleniem drapał i miział mnie.
Eren z uśmiechem na twarzy i widocznym zadowoleniem drapał i miział mnie.
- Matko, jakie to urocze!
Spojrzałem mu w oczy, mrucząc i czekając na więcej pieszczot ze strony chłopaka. Boże, jakie to było miłe... Takie cudne... Takie zimne... Kiedy dłoń Erena przejechała na mój kark i chłopak zaczął mnie tam drapać, jeszcze głośniej zamruczałem, a moja głowa padła na jego kolana.
-Jeszcze...-zamruczałem, kiedy ułożyłem łeb na jego nogach.
Eren przyglądał się mi z rozczuleniem i zadowoleniem. Jaki on piękny, jak tak patrzył i uśmiechał się.
Spojrzałem mu w oczy, mrucząc i czekając na więcej pieszczot ze strony chłopaka. Boże, jakie to było miłe... Takie cudne... Takie zimne... Kiedy dłoń Erena przejechała na mój kark i chłopak zaczął mnie tam drapać, jeszcze głośniej zamruczałem, a moja głowa padła na jego kolana.
-Jeszcze...-zamruczałem, kiedy ułożyłem łeb na jego nogach.
Eren przyglądał się mi z rozczuleniem i zadowoleniem. Jaki on piękny, jak tak patrzył i uśmiechał się.
- Zazdroszczę ci w pewnym sensie, Kagamiś. Ale wyglądasz cudnie! Mój tygrysek...
Uśmiechnąłem się, a po chwili jakoś zaczęły mi się zamykać oczy. Podniosłem głowę, pocałowałem Erena i padłem z nim na poduszkę.
-Dzisiaj śpisz ze mną, promyczku...-szepnąłem i zamknąłem oczy, bo jakoś męczyło mnie zmęczenie.
-Dzisiaj śpisz ze mną, promyczku...-szepnąłem i zamknąłem oczy, bo jakoś męczyło mnie zmęczenie.
Nie byłem pewny, czy Eren coś odpowiedział, bo prawie od razu usnąłem. Jedyne co pamiętam z wczoraj to to, że bardzo mocno go do siebie przytuliłem, przez co chłopak nie miał wyjścia z moich ramion.
---
Obudziłem się bardzo wcześnie rano z ogromnym bólem głowy. Było mi raz zimno, raz gorąco, a serce mi bardzo mocno biło, ale nie z powodu miłości do Erena, ale z jakiegoś innego. Nieco syknąłem, czując mocniejszy ucisk w piersi. Zamknąłem oczy, zakrywając usta, aby nie obudzić mojego ukochanego. Eren spokojnie spał, nie mogłem go od tak obudzić. Wstałem jak najdelikatniej mogłem i z ogromnym bólem okryłem złotookiego. Wziąłem z szafy bluzę, zarzucając ją sobie na ramiona, a na usta nałożyłem maseczkę w kształcie tygrysiej mordki. Tylko taką miałem. Dał mi ją na odchodne Behemoth, abym nie pozarażał swoją głupotą wszystkich wokół. Niby taki żart, ale się przyda. Czułem, że zaczynam chorować, a nie chciałem zarazić mojego małego promyczka. Poszedłem do łazienki i tam ogarnąłem się. Kiedy wylazłem już, Eren siedział, ocierając oczka. Uśmiechnąłem się pod maską, ale nie było tego widać. Spojrzenie mojego ukochanego skierowało się na mnie.
-Eren... Chyba jestem chory...-powiedziałem, po czym padłem na materac, czując jeszcze większy ból w mięśniach i w sercu.
---

-Eren... Chyba jestem chory...-powiedziałem, po czym padłem na materac, czując jeszcze większy ból w mięśniach i w sercu.
<Erenuś? ^^>
Ilość słów: 1395
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz