piątek, 4 maja 2018

Od Altaira do Hiyori

Dziewczyna poszła do łazienki i biednego mnie zostawiła samego jak palec. Uśmiechnąłem się, siadając na jej materacu. Była taka urocza, a teraz na dodatek, była moją księżniczką. Moją miłością, jaką chciałem już od dawna jej wyznać. Bałem się jednak. Ta cholerna dziewczyna od Papierowego Żurawia, którego nie mogę się pozbyć. Tego nie chce drugi ja... Czułem, że gdybym go wyrzucił, nie pozbierałbym się po tym. Tak sobie myślałem o mojej brązowowłosej piękności, aż zobaczyłem godzinę. Pokręciłem głową, nieco się martwiąc. Siedziała w tej wannie tak długo. Zapukałem na początku cicho do środka. Zero odpowiedzi. Teraz uderzyłem nieco mocniej w drzwi.
-Hiyori? Wszystko w porządku?-znowu brak odpowiedzi.
Przerażony już, otworzyłem drzwi z pomocą własnego barku, a raczej wyważyłem je, martwiąc się. Spojrzałem na dziewczynę śpiącą w wannie i uśmiechnąłem się. Wziąłem ręcznik, po czym wytarłem jej twarzyczkę. Potem wyciągnąłem ją, od razu okrywając ją ręcznikiem. Nie miałem zamiaru się przyglądać jej ciału. Jestem dżentelmenem i to nie w moim stylu. Położyłem ją w łóżku i okryłem dokładnie pościelą. Dziewczyna wybudziła się i była w fazie półsnu. Kontaktowała, ale bardzo opornie.
-Al...tair?-zapytała cicho, otwierając lekko oczka.
-Jestem... Śpij spokojnie...-szepnąłem.
Brązowowłosa uśmiechnęła się, łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnąłem się z rozczuleniem, po czym pogładziłem jej policzek.
-Śpij kotku... Będę obok i będę ciebie pilnował.-szepnąłem i ucałowałem jej czoło.
Usiadłem tuż obok niej, gładząc ją po włosach oraz po jej policzku. Była taka niewinna i taka urocza... Kocham ją całym sobą...
---
Z samego rana dziewczyna z uśmiechem wybudziła się. Siedziałem ciągle obok niej, również ciągle się uśmiechając. Nie mogłem przestać, widząc jak bardzo urocza moja księżniczka jest. Była dla mnie, jak promyczek z jasnego nieba. Przebijała się zawsze przez mój umysł jako uśmiechnięta dziewczyna z pięknymi rumieńcami. Spojrzałem jej w oczy.
-Dzień dobry księżniczko...-szepnąłem do dziewczyny.
-Mhm... -podniosła się z rozwaloną czupryną i była widocznie zdezorientowana- Co?
-Zasnęłaś w wannie, więc ciebie przeniosłem do łóżka. Nie martw się. Nic nie widziałem. -pocałowałem ją w czoło, po czym zabrałem jej włosy z twarzyczki.
-W wannie... Aha... -nadal nic nie rozumiała, ale po chwili chyba się już obudziła- Czekaj... Co!?
Przygryzłem nieco swoją wargę i skrępowany podrapałem się po karku.
-N-No... Zasnęłaś w wannie i...-wskazałem na jej nogę, która niestety była naga.
Nie mogłem jej przecież ubrać. To by było nietaktowne... Choć... Dobra, po prostu wstydziłem się trochę...Zaczerwieniła się cała i spojrzała pod kołdrę
-Jasna cholera! - otuliła się cała kołdrą z rumieńcami.
-N-Nic nie zrobiłem! O-Obiecuję!-krzyknąłem, po czym spojrzałem jej w oczy.
-Hm... A co jeśli jesteś zboczeńcem w ciele gentelmana? - rzuciła zabawnie.
-No tak! Dzięki!-powiedziałem, zakładając dłonie na piersi.
-Oj, przecież wiem, że nie zrobiłbyś tego.- uśmiechnęła się.
Uśmiechnąłem się szeroko, po czym pocałowałem ją w usta. Pogładziłem jej szyję, przystawiając swoje czoło do jej czoła.
-No już. Mam wyjść? Chcesz się spokojnie ubrać?-zapytałem, gładząc jej szyję.
-Nie, nie musisz wychodzić...
-N-Nie muszę?-zarumieniłem się nieco, patrząc jej w oczy.
-Nie, nie musisz. Ufam ci, Altair...
-Wiem. Miałem coś załatwić. Skarbie, poczekaj na mnie, dobrze? Przyjdę do ciebie... Z prezentem.-szepnąłem jej do ucha, po czym pocałowałem ją w czoło.
-Prezentem? Na jaką okazję... Czekaj... Skarbie?!
Zaczerwieniłem się mocno, po czym odwróciłem nieco skrępowany wzrok.
-N-No... D-Dobrze... Nie będę cię tak nazywał...-szepnąłem, po czym pocałowałem ją w policzek i ruszyłem do wyjścia z jej pokoju.
-N-nie... podobało mi się... - spojrzała na mnie kątem oka.
-Kocham cię, Hiyori.-powiedziałem, po czym wyleciałem z jej pokoju, aby pójść po niespodziankę dla niej.
~~~
Po godzinie stanąłem na balkonie jej pokoju. Dziewczyna siedziała już ubrana, ale nie zauważyła mnie i poszła do łazienki. Było już dość ciemno, więc dziwne, że mnie nie zauważyła. Uśmiechnąłem się i stanąłem przy drzwiach. Brunetka po chwili wyszła, a ja przywitałem ją uśmiechem z założonymi na ramionami na piersi.
-Nie widziałaś mnie, skarbie...?-zapytałem ją dość niskim i poważnym tonem.
-A-Altair? Nie nie widziałam cię. Coś się stało?
-Przez godzinę zdążyłem się stęsknić... -szepnąłem.
Blokowałem jej drogę, więc nie mogła nigdzie przejść.
-Aż tak jestem uzależniająca?-zapytała, a wtedy położyłem dłonie na ścianie po obu stronach jej ciała.
-Tak... Bardzo...-szepnąłem, zbliżając do niej twarz.
-Przepraszam, ale tego uzależnienia nie pozwolę ci się pozbyć...
-Nie chcę się go pozbywać, słońce...-szepnąłem.
Jej oczy oraz ogon obrały kolor niebieski, przez co jeszcze bardziej nie chciałem odrywać od niej spojrzenia. Była piękna i idealna w każdym calu...
-Śliczna jesteś, skarbie...-szepnąłem i zbliżyłem usta do jej szyi, pozostawiłem jej tam malinkę.-No, a teraz niespodzianka...
Pociągnąłem dziewczynę na balkon, po czym wskazałem na krzaki. Po dosłownie kilku chwilach, pojawił się tam biały jak śnieg wilk, który patrzył na Hiyori i... Jakby się uśmiechał?
-To twój prezent, skarbie...-szepnął jej do ucha.
<następne opowiadanie>
<Hiyoriś?>
Ilość słów: 760

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz