środa, 30 maja 2018

Od Erena do Kagamiego

Zamurowało mnie. Ci dwaj... Różowooka dziewczyna z ogonem i ciemnowłosy chłopak w okularach. Nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Nie mogłem się poruszyć. Stałem wmurowany w podłogę jak skała. Moje.. Moje rodzeństwo... Moja rodzina... Moja wataha... Mój dom. Stoi tuż przede mną. Tuż obok mnie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ich widziałem. Kagami witał się ze swoim rodzeństwem. Jak oni to robią.. My we trójkę staliśmy jak wryci i patrzyliśmy się na siebie. Nikt nie dał rady się odezwać. Czułem, że jestem im winny wyjaśnienia. Tylko jakie? Nadal mam mętlik w głowie. A więc to jest moja siostra i mój brat. Zaraz... Nie było ich trzech... Czekaj. Skąd ja wiem, że jest ich trójka. Gdy patrzyłem na nich, moje wspomnienia mieszały się, a zarazem układały. Dziwne... Spojrzałem na swoją dłoń, a później na nich. Rodzeństwo Kagamisia, jak i on sam, po chwili zaczęli się nam 
przyglądać, lecz chyba nie chcieli ingerować w to. Przynajmniej narazie. Przeczesałem swoje włosy i podrapałem się po karku oraz odwróciłem wzrok. Nie wiedziałem co powiedzieć i co zrobić. Nagle poczułem szybkie bicie serca, lecz nie moje. Nienaturalnie szybkie. Kogo. Co się dzieje. Zdezorientowany popatrzyłem na rodzeństwo, które zbliżyło się do mnie. Ich oczy... Biły u dziewczyny różowym, a u chłopaka czerwonym blaskiem. Zabrałem zaskoczony rękę z karku i przejechałem dłonią po swoich oczach. 
- Eren... Słyszysz, prawda? - powiedział ciemnowłosy chłopak...
- Ja... - złapałem się za głowę. Wspomnienia... Ciągle wspomnienia... 
- Gdzie jest... Rin... - rozległa się grobowa cisza. Wszyscy się we mnie wpatrywali. Nie wiedziałem, co zrobić.
- P-pamiętasz? - powiedziała zdezorientowana różowooka dziewczyna.
- Eren... Pamiętasz? - zapytał Kagami.
- P-pamiętam? - nagle zaczęła mnie boleć głowa. Jak cholera. Zamknąłem oczy i sie cofnąłem, łapiąc za głowę. Wiedziałem, czułem, że Kagami podbiega. Wiedziałem, że się martwi... Co się dzieje, czy ktoś mi może to powiedzieć? Ha, długo na odpowiedź nie czekałem. Odezwał się mój... Brat. Jak dziwnie to brzmi.
- Czekajcie, nic nie róbcie, zaczęło się... - zatrzymał ich ręką, by nie robili nic pochopnego.
- Eren! - krzyknął Kagami i ujął mnie w pasie, lecz Altair, bo tak on się nazywa chyba, prawda? Odciągnął go.
- Nie, Kagami, nie możesz... Tak nic nie zdziałasz, zaczął się proces... 
Dziewczyna i chłopak chyba próbowali mi coś wytłumaczyć lub wesprzeć... Ale ja... Moja głowa... 
- Nie! Eren! Proszę... Promyczku... - rzucił się znowu w moją stronę.
- Uspokój się! Jeżeli coś zrobisz to on zostanie w tym stanie i nie będzie odwrotu! Pomożesz mu, ale cierpliwości, Kagami... - Altair próbował powstrzymać rozwścieczonego i zdezorientowanego brata.
- P-Promyczku...- szepnął Kagami, widocznie niespokojny. Czułem jego przyśpieszony oddech. Czułęm, że się martwi... Obiecałem... Chcę mu pomóc... Nie chcę być egoistą.. Nagle ból ustał, a ja się rozejrzałem. Nie byłem już w parku.. Gdzie a jestem? Wszędzie ogień, wieże, pałac... Co to za miejsce...
- G-gdzie ja jestem? 
- Posłuchaj Kagami. Dzisiaj Eren bedzie mieć sen. Ty też w nim będziesz. Bądź ostrożny i nie daj się zwieść. Jak się obudzisz, od razu zadzwoń do nas. Od razu, rozumiesz? Tobie też trzeba będzie pomóc... - Altair szepnał do swego brata. Kagami mocno trzymał moją dłoń. Był przerażony moim stanem. Kiwnął głową na słowa Altaira i pogładził mój policzek. 
- Ci... Eren, jestem obok ciebie... 
Lecz ja zacząłem tracić kontakt z rzeczywistym światem. Czułem, jakbym znalazł się pomiędzy jakimiś wymiarami. Jakbym miał sen na jawie. A może to sen? A może to prawda? Czułem, że wchodzę do lasu. Nie ma już żadnych wież.. Ciemny jak noc las... Z jednej strony czułem, że jestem sam, a z drugiej wiedziałem, że oni są tuż za mną. Co się dzieje... Co się ze mną dzieje...
Eren... Eren... Jesteś tu? Eren...
Ktoś mnie nawoływał. Tylko kto? Nie wiem... Ale czuję, że muszę tam iść... On mnie wzywa... Cały czas wzywa moje imię... Kim on jest... Nade mną przeleciał jakiś ptak... To był feniks. Co on tu robi? Zostawiał za sobą ogień. Taki sam jak ma Kagami. Co tu się odpierdala... Gdzie ja jestem?! 
- Eren... - znów mnie zawołał. Jego głos roznosił się jak u ducha. Tworzył echo. Szedłem za dźwiękiem. Słyszałem śmiech dzieci, krzyki, rozmowy, lecz najgłośniejsze było te nawoływanie... Zakręciło mi się w głowie, a otoczenie zmieniło się. Tak po prostu. Rozpadło się.
- Nie słyszysz? Oczywiście, że słyszysz, lecz nie wiesz kim jestem. Czas ucieka, zegar tyka... Musisz wybrać Eren, którą drogą podążysz. Wspomnienia czy emocje? - za nim pojawiły się dwie drogi, lecz nadal nie mogłem dostrzec, kim on jest...
- J-ja...
- Wspomnienia... Marzysz o nich, prawda? Odzyskać je wszystkie, by inni się nie martwili. A szczególnie on...
Nagle pojawił się Kagami, lecz ten ktoś chciał poderżnąć mu gardło.
- Nie! Nie rób tego!
- Która ścieżka! Która! On czy wspomnienia!?
- ON! On.. - wrzasnałem, a jedna ze ścieżek się rozświetliła ogniem Kagamiego... Zacząłem nią iść, ale za mną się kruszyła. On i Kagami zniknęli, a ja zacząłem podążać tą ścieżką. Ogień mnie nie palił o dziwo. Jakby mnie obejmował, chronił... 
- Nie ma odwrotu... Teraz albo nigdy... Kogo znajdziesz, co się stanie... 
Na końcu drogi ujrzałem Kagamiego, który płakał krwią i darł się na mnie.
- Dlaczego to zrobiłeś! Czemu?!
Nie mogłem nic powiedzieć. Jakbym stracił głos. Chciałem, ale nie mogłem. Wszystko dzieje się tak szybko... Za szybko... 
- Twoja! Wina! Wina! Przez ciebie tylko cierpię! Cierpię i cierpię! 
- Aaaaaa! Zamknij mordę! - wrzasnąłem na niego, a on zniknął.  Czułem, jakbym odzyskał gniew i złość... O co w tym wszystkim chodzi... Biegnę dalej... Co mnie spotka dalej...
---
Radość, smutek, złość, nostalgia, bezsilność, władza, pomoc... Znów me serce jest kolorowe, a ścieżka się skończyła. Rozpadła się, a ja z ciemności spadłem w ciemność. Odzyskałem wszystkie emocje. Miłość, przyjaźń... Nagle zobaczyłem siebie... Ja pierdole... Przecież to ja... Ja... Co się ze mną dzieje... Czym ja jestem?! Stanąłem przed ścianą złożoną z gigantycznego szkieletu i mięśni, do których przywiązany byłem ja. Ja sam stałem przed samym sobą. Jak to możliwe... Co się stało. Kim jest ten Eren... Kim jestem ja?!
- Eren... Poznajesz mnie? Byłem tu uwięziony przez tyle lat... Jak mogłeś ich tak zranić... Emocje odzyskałeś, a wspomnienia? Haha! A co ze wspomnieniami, ha?! Nie odzyskałbyś ich beze mnie...
- Jak to.. Przecież ty jesteś mną... O co ci chodzi...
- Tobą?! O nie, nie, nie... Nie jestem tobą... Jestem uwięzionym od lat Erenem, który czeka na okazję, by się wydostać. W końcu ta chwila nadeszła...
- Czym ty jesteś?!
- Erenem sprzed wypadku... 
- C-co... Coo?!
- Pamiętam wszystko i widziałem każde twoje posunięcie. Każde zranienie i ból, który powodowałeś. 
- Ale ja nie chciałem!
- Nie pierdol. Jesteś półbogiem cierpienia i bólu... Samą swoją nieokiełznaną naturą ich raniłeś. Nie umiesz siebie kontrolować! Nawet zapomniałeś kim naprawdę jesteś!
- Może i nie mam wspomnień, ale wiem kim jestem!
- To powiedz mi... Ile tytułów ma Kagami...
- Kagami? Ma 3...
- A ty? Ile ich masz?!
- 2... 
- Gówno prawda... Mamy trzy tytuły... 
- Jak to, trzy. Czym jest ten trzeci tytuł? Powiedz!
- Eren Kurushimi- półbóg cierpienia, bólu i agonii...
- Jak to... Jak to możliwe... Czemu o tym nie wiedziałem...
- Bo sam to odrzuciłeś. Nie dałeś mi z powrotem wejść. Nie odzyskałeś wspomnień i całej mocy. Ja ją mam... Nie ty. Beze mnie nic nie odzyskasz. Teraz wybór należy do ciebie... Będziesz trwać nadal i grać w tej głupiej szopce czy chcesz odzyskać wspomnienia i w końcu zmierzyć się sam ze sobą...
- Chcę być taki jak dawniej, chcę odzyskać wspomnienia i moc... Nie chcę ranić Kagamiego... Nie chcę ranić innych... 
- Nie ma nagrody bez pracy i walki... Coś tracisz, by coś zyskać. Co poświęcisz, Eren?
- Co poświęcę? Co masz na myśli?
Drugi ja wyrwał się z uścisku ogromnych mięśni. Był nieco inny niż ja. Jego postawa była pewna siebie. Ani drgnął, nie wahał się ani na sekundę. Szedł dumnie w moim kierunku. Czułem, że nie pokonałbym go... Nie pokonałbym samego siebie... Nie wierzę...
- Ten klucz... Nawet nie wiesz do czego on służy, prawda? 
- Ja... No nie, nie wiem...
- A powinieneś. Załamałeś się po wyjeździe Kagamiego na wyspę wygnańców. Żałosne. Dałeś się wciągnąć przez jakieś dusze do tego miasta? On znów musiał cię ratować..
- Wiem... Ale oc mogłem innego zrobić?!
- Ruszyć łbem matole! I zaufać mu! On nie wyjeżdżałby od tak bez żadnego powodu. Weź się w garść - popchnął mnie, nadal idąc w moją stronę dumnie - On zawsze cię ratuje. Ukrywał to, co mu ciążyło na sercu, a ty idioto tego nie widziałeś. Byłeś egoistą. Patrzyłeś na czubek własnego nosa. Żałosne...
- Przestań! W końcu jestem tobą, a ty mną! 
- O nie, nie będziesz tak o mnie mówić. Tak samo tamten Kagami z twojego świata. To ma być półbóg? Wprowadziłeś go w depresję przez swe idiotyczne zachowanie i liczne problemy, które wynikały z czego? Z twojej głupoty. Z waszej głupoty. Byłeś niepełny i nie chciałeś nic z tym zrobić. Obwiniałeś wszystkich, tylko nei siebie...
- Nieprawda...
- Prawda, prawda... Ojciec chciał wydobyć z ciebie iskrę. Miał cały czas nadzieję, że się przełamiesz i przyjdziesz tu, do mnie... Że odzyskasz wspomnienia, ale ty? ic nie zrobiłeś, a ja czekałem i czekałem, przyglądając się temu wszystkiemu... 
- On to robił... Specjalnie?!
- Tak! Nie rozumiesz?! Jesteś półbogiem cierpienia! Co z tego, że cię boli. Jeżeli będzie trzeba to umrzesz z bólu za to co dla ciebie święte. Szlachetność, honor i duma. Bo jesteś tym kim jesteś. Ale nie bój nic, Kagami jest teraz podobny do ciebie, niepełny...
- Co masz na myśli?
- To, że mazgai się jak ciota i uważa, że zabije się, gdy nie zobaczy twojego uśmiechu. Wy nie wiecie, co to jest prawdziwa śmierć. Nie widzieliście tych wrót i jeszcze nie umarliście.
- Jak to: nie umarliśmy?
- Niedługo się przekonasz na własnej skórze i sercu. Uważasz, że tylko ty masz taką przeszłość jakże okropną, a inni to co? Sielanka? Błagam cię.. Kagami miał podobnie. Poza tm ty uwierzyłeś we wszystkie zakłamane wspomnienia... Nie słuchałeś nas. Głupi jesteś. Prawdziwy Eren, ja, dziedzic tronu mego ojca, nie dam sobie w kaszę dmuchać. Nie wiesz, co to jest miłość półbogów, nie wiesz co to jest poświęcenie i nie wiesz, co to znaczy ból, Eren...
- Przestań...
- Co? Znów chcesz się odciąć i żyć jak idiota dalej? Twoje emocje są wybrakowane, a życie się kruszy, nie rozumiesz?! Jeżeli nadal trak będziesz żyć, umrze i Kagami i ty! Mamy tego dość! Siedzenia w zamknięciu i przyglądania się, jak niszczycie cenne życie...
- Na prawdę jestem aż taki żałosny?
- Tak. Kagami też. Nie umiecie wykorzystać potenciału swej mocy. Jeden może zginąć od ciosu drugiego. Kagai ugina się pod twoim bólem, a ty palisz się pod wpływem ognia Kagamiego. Ha, śmieszne. Walka to walka, a nie cyrk, Eren. Jak walczycie razem, powinniście się inaczej zachowywać, a przede wszystkim nie tracić kontroli. 
- Pomożesz mi?
- Tak. Stanę się tobą i wypełnię to, czego brakowało ci przez wieki. Pokażę ci, dlaczego rodzina się od ciebie odwróciła i pokażę wam, co tak naprawdę było przyczyną tego żałosnego wypadku. Zgadzasz się, Eren?
- Tak. Chcę być taki jaki powinienem być... 
- W końcu to zrozumiałeś... Czekałem na to tyle lat... Wasza relacja też jest niekompletna...
- Jak to?
- On martwi się i za siebie i za ciebie. Tak nie ma prawa być. Nie i już. Macie siebie wspierać nawzajem. Poza tym Eren ,ty potrafisz znieść więcej bólu. W końcu jesteś jego półbogiem, prawda?! Więc daj mu wsparcie takie, jakiego potrzebuje. On dawał ci i tak dużo. Wasza przyszłość nie jest napisana w kolorowych barwach, ale właśnie to czyni was sobą. Jesteście mrocznymi półbogami... Demonami z czystego piekła. Szczęście to nie jest spokój, Eren. Szczęście to to, że możecie razem walczyć, wypełniając swe przeznaczenia. Dopełniając wolę waszych ojców! To jest szczęście! Walka razem na polu bitwy. Ramię w ramię. Wspólne moce i przeznaczenie. Silniejsze emocje i moce. Wspomnienia i czarna droga usiana trupami. Pokażę ci wszystko, co ty odrzuciłeś... nauczę cię jak być tym, do czego zostałeś powołany. Zgadzasz się?
- Tak. Zrób to, co uważasz za słuszne. 
- Co poświęcasz? Co bedzie pokutą za twe zachowanie? Krew, przedmiot, cześć korzeni, osobę, moc?
- Moją pokutą będzie krew, które we mnie płynie... Krew zmiennokształtnych. Zobowiązuję się to tego, że nie przemienię się w zmiennokształtną istotę.
- Dobrze... Pamiętaj, że pokuta nie jest wieczna. Odzyskasz moc, gdy odpokutujesz swą winę. Gdy będziesz gotów znów ją posiąść. 
- Ofiaruję również miłość. Jeżeli nie sprostam oczekiwaniom i znów się wycofam, stracę tą emocję.
- Walcz, by tego nie stracić, Eren...
- Będę. Stanę się lepszy... Odzyskam ciebie...
Drugi ja wyciągnął do mnie rękę, a obraz zaczął jakby zanikać i znów stałem w rzeczywistym świecie...
---
Moje jedno oko było niebieskie, a drugie złote. Nie miałem klucza na szyi, tylko owiniętego wokół ręki. Był pęknięty, lecz ja nie traciłem kontroli. Rozumiem... Straciłem zdolność i w moich rękach leży ma miłość, ma emocja. 
- Eren... Zaczynamy pokutę... - jego głos słyszeli wszyscy, a ja zemdlałem... Zaczęło się... To już się zaczęło... Nie ma odwrotu...
< Kagamiś? >
Ilość słów: 2163

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz