środa, 16 maja 2018

Od Erena do Kagamiego

Mam totalny mętlik w głowie. Nic... Nic już nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć. Na początku byłem zszokowany tym wszystkim, później zdołowany, a jeszcze później chciałem pocieszyć Kagamiego. Później pokazanie nowej zdolności i znów podtrzymywanie mnie na duchu... A i jeszcze ten powrót... Tak dużo wydarzyło się jednego dnia. Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Chciałem pomóc Kagamiemu, ale... Nie dam rady tego zrobić. Przynajmniej narazie. Nawet moje uczucia się mieszają. Wspomnienia, uczucia i nawet to, co widzę wydaje się inne i się jakby rozmazuje. Moja przeszłość.. Sam nie wiem czy to kłamstwo czy prawda. Do głowy napływają mi niezrozumiałe dla mnie wspomnenia. Przecież ja tego nie przeżyłem, więc czemu to jest moim wspomneniem...Głowa mnie boli od tego wszystkiego. Czuję, że znów.. Że znów coś jest nie tak, że znów tonę w czymś... Może w tych wspomneniach? A może uczuciach. Nawet nie chce mi się śmiać, nie chce mi się płakać ani ubolewać nad moim losem. Nic mi się tak naprawdę nie chce. Czuję się taki... Pusty... Jakby wśrodku mnie nic nie było. I jakoś nie potrzebuję wsparcia teraz i wyżalenia się. Tak jakbym... Coś jakbym zamienił się w kamień. Nie chcę nic od innych... Chcę... Nic... Wspomnenia mieszają się w mojej głowie tak, że nawet nie wiem kim jestem. Nie poznaje siebie samego. Tak jakbym siebie w ogóle nie znał. Jakby teraźniejszy ja był jakimś... Przejściowym etapem? Nie wiem jak to określić...  Nic nawet nie czuję... Może ma to związek z tym, że Kagami wrócił niedawno i nadal coś tam we mnie tkwi innego... Nie widziałem go około rok... Za dużo się wydarzyło... Co mam o tym wszystkim myśleć? Co mam zrobić? Żeby tylko ktoś mógł mi to powiedzieć... Żeby ktoś w końcu poukładał te wspomnenia... Żeby ktoś przynajmniej powiedział mi kim ja tak naprawdę jestem... Byłoby mi o wiele łatwiej. Czuję, jakbym musiał na nowo siebie odkrywać. Jednak jednego jestem pewien. Wspomnenia z Kagamim nie są kłamstwem. Nie mogą nim być... Teraz są one moim jedynym oparciem o rzeczywistość, a fikcję i kłamstwo. Może to dopiero do mnie dociera? Powrót Kagamiego... Może dopiero teraz zaczynam to odczuwać? Tą ogromną i smutną rozłąkę... Nie wiem... Ale nie mam mu tego za złe. Nie jestem na niego zły. Aaach... Sam już nie wiem, co myślę i mówię...
---
Była noc. Gwiaździsta, piękna i czarna noc, która gdzieniegdzie była oświetlona światłem księżyca. Siedziałem na fotelu i patrzyłem w okno bez żadnego wyrazu twarzy. Myślałem o.. W sumie o niczym. Po prostu siedziałem tak... Próbowałem to sobie uporządkować, ale.. Nic nie wychodzi z tej plątaniny. Jakby ktoś pomieszał dwa rodzaje puzli w jedno i chciał z nich skleić jeden obrazek... Kagami spokojnie spał, choć raz co raz się kręcił na łóżku. Mam nadzieję, że on nie ma czegoś takiego jak ja. Że jego serce nadal jest ciepłe i pała uczuciami, bo moje... Moje narazie jest zimne i bez wyrazu. Patrzysz w to okno, a widok, który kiedyś był najlepszą częścią twojego dnia, stał się... Nudny... Taki bez wyrazu, szary, poplątany i nieuporządkowany. Jak mam sobie z tym poradzić. Jak mam sobie to wszystko przypomnieć. Co mam zrobić? Czy sam musżę to odkryć? Czy ktoś mi powie? Nie, na pewno nikt mi tego nie powie. Nie ma tak łatwo. Spojrzałem kątem oka na spokojnie śpiącego Kagamiego... Ja za to nie moglem spać. Nie dam rady zasnąć podczas krążenia tych wszystkich myśli po mojej głowie. Pozostaje mi tylko ten widok i ta plątanina...
---
Minęło kilka godzin, a mi udało się przysnąć pod koniec nocy. Leżałem na fotelu, a moja ręka z notatnikiem, który wcześniej trzymałem, opadła jakby bezwładnie. Notatnik upadł na ziemię... Otworzył się akurat na stronie, na której zapisywałem swoje przemyślenia i wspomnienia...

Dzisiaj wydarzyło się za dużo rzeczy. W sumie ostatniego czasu dzieje się tyle, że nie nadążam... Powrót Kagamiego jest główną przyczyną... Nie winie go o nic, bo wiem, że nie zrobił aż takiej hańby itp, ale... Ale nadal coś z "tamtego mnie" zostało... Ten brak wyrazu zaczął do mnie wracać. Ta nuda, bezsensowność, poplątanie i brak uczuć. Przez parę dni było ok, ale teraz znów to samo. Może po prostu potrzebuję czasu? Nie wiem... Narazie siedzę przy tym oknie... Patrzę na ten widok. Kiedyś był piękny, ale teraz jest... Bez wyrazu. Zero zachwytu. Nie jestem ani zły, ani radosny ani smutny. Jedyne co mam to mętlik w głowie. Czy ten Eren, który żył do tej pory to tak naprawdę ja? A może to ktoś inny... Skąd mam wiedzieć.. Potrzebuję jakiejś mapy w tej zaplątanej drodze... Kagami... Śpi spokojnie jak niewinne dziecko... Mam nadzieję, że nie ma czegoś takiego ja ja. To okropne uczucie. Kagami, śpij dobrze i wiedz, że cię kocham. Bo ja nie wiem czy-...

Tu wpis się urwał, bo wtedy zasnąłem. O dziwo, ale jednak... Obudziło mnie delikatnie trząchnięcie. Kagami wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Pogładził mnie po głowie. Nadal było ciemno, ale już powoli można było dojrzeć róż, jaki wydostawał się zza horyzontu.
- Kagami... - spojrzałem na niego, lecz po chwili odwróciłem się plecami i wpatrywałem się w ścianę.
-Śpij. Jest w porządku.-szepnął i pocałował mnie w kark.
-W porządku? Nie żartuj sobie... Nie dam rady spać... Nic nie jest w porządku. To jeden wielki syf i nic więcej...- wstałem z łóżka i
zdjąłem koszulkę. Następnie spojrzałem na Kagamiego kątem oka.
Cholera.. Zaczął czytać moje notatki...
-Eren... Czego nie wiesz? -wskazał na ostatnie, niedokończone słowo, a ja odwróciłem wzrok.
-Nic nie wiem. Nie wiem nawet kim jestem dokońca...
Kagami podrapał się po karku.
-Rozumiem...-szepnął. Zamknął notatnik, odłożył go i po prostu wyszedł na balkon. Ja nałożyłem czarny golf na siebie i białą bluzę. Po chwili również wyszedłem na balkon.
-Wybacz mi... Wybacz mi, kochanie, ale... Nie... Nie dam rady cię pocieszyć czy coś. Pójdę do lasu. Nie chcę cię bardziej ranić. I nie chcę cię tak "nadużywać". I tak okazałeś mi już za wysoką dobroć...
Kagami miał spuszczoną głowę. Przyciągnął mnie do siebie.
-Kocham cię... Nigdy mnie nie ranisz, nie nadużywasz mnie... Muszę być przy tobie... Chcę być potrzebny...-szepnął.
- Nadużywam... -odsunąłem się od niego i zasłoniłem swoje oczy moją dłonią, głęboko wzdychając- I do jasnej cholery ten blondyn... Te wspomnenia z nim były inne niż wszystkie...
-B-Blondyn...-mruknął. Puścił mnie, po czym rozłożył skrzydła i poprostu poleciał. O co mu chodzi? Coś się stało? Coś powiedziałem nie tak? Nie rozumiem...
-Kagami? Co jest?
-Nic. W końcu, wspomnienia z blondynem były inne... Pomyśl o nim, a ja zniknę na ten czas...
-Znikniesz... Znikniesz... Czekaj... Znikniesz... - westchnąłem jakby ze zdziwienia czy coś w tym stylu. Coś mi w końcu zaświtało w głowie. W końcu... Jakiś promyk światła... Czekaj...
-Światło, zniknąć... blondyn...
Kagami spojrzał na mnie ze smutkiem i zaczął powoli odlatywać. Było mi smutno, że odchodzi bez wyjaśnień... Znowu... Ale teraz nie mam czasu... Coś w końcu mi świta... Muszę to napisać, narysować, cokolwiek! Wyjąłem szybko swój notatnik i zacząłem pisać i kreślić, rysować schematy i inne takie.

Te światło i te zniknięcie oraz ten blondyn... Jedno wspomnienie... Prawie, mam już prawie to... Sala... Jakby pałac? Dookoła mnie kilka osób. Przede mną stoi ten blondyn, a za nim jest takie oślepiające wręcz światło... Ma białe skrzydła. Skrzydła białe jak śnieg i blond włosy. Wyciąga do mnie rękę, lecz pewna piękna kobieta go odciąga... Obok niej stoi pewien mężczyzna, który kładzie rękę na ramieniu kobiety. A ten chłopak? Anioł. Tak... To musi być anioł. Te kojące światło... I jeszcze... Ogień. Palący me serce ogień. Czyli to jest po tym wypadku... Ten chłopiec to... Ten blondyn to musi być Kagami... Nie ma innej opcji!

Wooow. W końcu do czegoś doszedłem. W moim sercu zaczęło panować zaciekawienie i chęć dalszych odkryć a także nadzieja... Tylko... Przejdę się gdzieś. Może znów mi coś wpadnie do głowy. Poszedłem do lasu, lecz z wrażenia i przytłoczenia zostawiłem swój notatnik na balkonie. Znowu...
<następne opowiadanie>
<Kagamiś?>
Ilość słów: 1295

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz