piątek, 25 maja 2018

Od Dazai'a do Aoi

Westchnąłem praktycznie niesłyszalnie, przy tym powoli podnosząc się na równe nogi. Siedzenie na podłodze, jest niewygodne dla mojej w pełni ubranej oraz zabandażowanej osoby. Oparłem się swobodnie o przeciwległą do chłopaka ścianę, krzyżując jednocześnie ręce.
- Wychowywał cię ojciec, jak mniemam. Stare obyczaje zgodnie z którymi córka pozostaje pod opieką matki, natomiast synem zajmuje się rodziciel... - urwałem na moment, przyglądając się jego osobie z góry. - Z naszego świata ten typ podziału obowiązków wyszedł z "użycia" szmat czasu temu, lecz jak też dobrze myślę, pod wodą wciąż coś takiego obowiązuje? - dokończyłem, unosząc przy tym pytająco brwi. Aoi nieco odwrócił wzrok w bok.
- Nie da się ukryć - odparł jakby chcąc mnie zbyć. - Co w związku z tym? - dodał tym samym jakby do siebie, zwyczajnie wpatrzony w swe dłonie.
- Nie dane ci było poznać rodzicielki, choć jak również wnioskuję, nie jest to żadną z przyczyn twych boleści. Jak można cierpieć przez osobę, którą nawet się nie zna w tak usystematyzowanym świecie... - w rzeczywistości, słowa aktualnie przeze mnie wypowiadane były zalążkiem tego, co tworzyło się w mojej głowie od kilku ostatnich dni, gdy też bez szczerych rozmów chciałem rozgryźć chłopaka. Korzystając z łatwo dostępnych w internecie informacji związanych z syrenami, udało mi się odnaleźć nazwisko współlokatora na liście syrenich książąt. Czysta, urokliwa oraz przydatna magia rozwijającej się technologii i upowszechniania przeróżnych ciekawostek. - Więc, w czym rzecz... Co takiego sprawia ci ciągłą przykrość, która kształtuje twoją aktualną, podrobioną wersję ciebie... - mruknąłem, celowo podkreślając obecność właśnie jego osoby w mych wypowiedziach. Rzecz jasna, w głowie posiadałem wiele tez mogących się przy dobrych wiatrach urzeczywistnić. Jednak, gram niepewności wciąż pozostawał w mych myślach.
- Słabość - odpowiedział jednym słowem, nie zmieniając nawet odrobinę swojej aktualnie utrzymywanej pozycji. Prychnąłem pod nosem, widocznie niezadowolony z jego aktualnej postawy. Oderwałem się od płaskiej powierzchni, robiąc przy tym kilka kroków ku chłopakowi.
- Interesuje mnie twoja historia oraz sam ty. - wypaliłem, odwzajemniając bezpośredniość. - Choć zaspokoiłoby to moją ciekawość, nie zmuszę cię do mówienia... Lecz skoro nazwałeś mnie parę minut temu swym przyjacielem, chciałbym lepiej poznać twoją przeszłość.
- Co widzisz, gdy na mnie patrzysz? - zapytał prosto, przy tym jedynie odrobinę unosząc podbródek do góry.
- Widzę osobę, którą po raz pierwszy obdarzyłem jakimkolwiek zaufaniem. Widzę również syrena, który psychicznie cierpi z niewiadomych mi przyczyn. Widzę ponadto przyjaciela, któremu w jakikolwiek sposób chcę pomóc.
- Jestem słaby, Dazai. Jestem pacyfistą, wegetarianinem o delikatnej urodzie i spokojnym charakterze, czyli tym wszystkim, czego mój ojciec nigdy nie akceptował. Zawsze byłem słaby, nawet nie miałem na to wpływu, po prostu stało się. Prawdę mówiąc jestem psychicznym wrakiem, staram się tego nie okazywać. Udawać, że jest wszystko w porządku, jednak jestem po prostu słaby... Widzisz? - przetarł niezdarnie swe policzki, które już od kilku sekund spowił drobny strumień łez. - Nawet nie potrafię normalnie o tym rozmawiać... - dopowiedział krótko, chcąc jakby upewnić mnie w przedstawionej przez siebie wersji własnej osoby.
- Czyli to właśnie, jest głównym powodem twych wszystkich zmartwień? Przeszłość, która dała ci w kość przymusowo narzuconymi osobami...? - zdecydowałem sam, dokonać próby własnego przekonania się. Postawa chłopaka, wciąż pozostawała niezmienna w stosunku do tej, prezentowanej przede mną parę minut temu. - Aoi, spójrz na mnie - wtrąciłem krótko, na co spuszczany dotychczas wzrok, został w końcu uniesiony prosto na krzyż z moim. - Jako twój prawdziwy przyjaciel, nie mam zamiaru ukrywać przed tobą żadnych, utworzonych w mojej głowie myśli. Chcę być z tobą szczery, nawet do bólu, dlatego posłuchaj... - schyliłem się nieco, by móc spojrzeć współlokatorowi prosto w twarz. - Rozśmiesza mnie twoje przejmowanie się opinią innych, w trakcie gdy sam nie chcesz na to pozwolić innym. To samo ma się do twojej słabości, której szukałeś we mnie zeszłego wieczoru. Mnie, prowadzi ona zarówno jako motywacja, jak i powód do wbijania kolejnego gwoździa do swej trumny, lecz ciebie... Już dawno zdążyła pochłonąć. Prawdziwy ty został szmat czasu temu sprowadzony przez nią na samo dno, by ostatecznie zagrzebać prawdziwego ciebie w żalach i smutku. Zamiast tego pojawiła  się błędnie przedstawiająca twoją osobę maska, której mimowolnie pozwalasz się kontrolować. Chowając ból psychiczny w szarym kącie swego mózgu, zabije i wyniszczy cię on od środka. Aoi, przeszłość, nie da rady dosięgnąć aktualnego ciebie, więc na cholerę ją tak rozpamiętujesz?! Sama jej zmiana, mogłaby mieć zły wpływ na otaczającą cię rzeczywistość! Stań się jedynym w rodzaju, myślącym śmiertelnikiem! - podniosłem przy końcu swój ton, którym jednak chciałem coś uświadomić chłopakowi. Tym razem to moja dłoń zbliżyła się do jego osoby, w celu delikatnego uniesienia podbródka współlokatora do góry. Sam przy tym, nieco się wyprostowałem. - Między innymi dzięki podobnym myślom, utrzymuje się jeszcze na tym świecie. Przeszłość, również ukształtowała ze mnie osobę nie do zabicia, do tego stopnia, że nie daję sobie rady z samobójstwem. - uśmiechnąłem się ciepło, przy tym opuszkami palców pozwalając sobie obetrzeć łzy, pozostałe na twarzy syrena. - Tymczasem. - podniosłem się gwałtownie, robiąc przy tym równie szybki obrót o sto osiemdziesiąt stopni. - Pora najwyższa się ubrać. Zakupy same się nie zrobią, jak mniemam.
<Aooi :P >
liczba słów: 837

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz