sobota, 5 maja 2018

Od Shoto do Shury

Nie wierzę... Eren... Eren wie kim jestem. Po tak długim czasie... Po tylu latach w końcu. W końcu odzyskaliśmy brata. Mam nadzieję, że rozpozna jeszcze Hiyori i Rina, a złe wspomnienia i amnezja mu przejdzie. Mam taką wielką nadzieję. Musze o tym napisac do Hiyoriś i Rina. Muszę, nie mogę tego ukryć. Ta wiadomość jest zbyt cenna....
---
Wstałem dość rano. Nie mogłem spać jakoś. Może to przez nowe mieszkanie? Nie mam pojęcia. I tak bardzo nie chce mi się iść do szkoły. Ale no... Mus to mus. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem ogarnąć się do łazienki. Zimny prysznic mnie pobudził. I dobrze. Dzisiaj po lekcjach miałem pójść z Rinem zagrać w siatkę i poszwędać się po mieście. Dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu i chcemy to trochę nadrobić. Dobra, dość gadania. Pora sobie coś zrobić na śniadanie. Poszedłem więc do kuchni i wyjąłem coś tam z lodówki. W międzyczasie Rin napisał na naszą grupę.

Od Rina: No to jak mięczaku? Gotowy na porażkę w siatce po lekcjach?
Od Shoto: Chyba śnisz. Będziesz leżał i błagał o kolejny set.
Od Hiyori: Dobra, dobra. Żeby wam się we łbach nie poprzewracało od tej rywalizacji.
Od Rina: A co? Chcesz poogladać nas w akcji?
Od Hiyori: Chyba cię pogieło. Idę z Altairem na przejażdżkę dzisiaj po lekcjach. Szkoda, że nie ma mojej Minne :'(.
Od Shoto: No szkoda, ale taki mamy klimat. Kiedyś jeszcze na pewno na nich pojeździmy :) A tak w ogóle. Jak spotkacie Erena, przekonajcie się czy was też pamięta. A i ps. Rin, za 15 min przy akademikach, jasne?
Od Rina: Haaai! A tak w ogóle Shoto, nie dodamy go do grupy?
Od Hiyori: Chyba ci ten ogień mózg wypalił. Pomyśl tylko chłopie, on w ogóle nie wiedział o naszym istnieniu. Jakbyś zareagował, gdybyś nagle sie dowiedział, że masz brata i od razu dodają cię do miliona grup i rozmawiają o wszystkim.
Od Shoto: No właśnie, mógłby znów przeżyć szok.
Od Rina: No dobra, racja, ale... Do jasnej cholery nie mogę siedzieć bezczynnie, gdy wiem, że jest nadzieja na odzyskanie go!
od Hiyori: Rin... Wszystko w swoim czasie. Przecież wiesz, co łączy naszą czwórkę.
Od Shoto: Wszystko się ułoży, a teraz patafianie idź, bo nie będę stał tam milion lat.
Od Rina: Dobra, dobra. Idę!

Dokończyłem moje śniadanie i od razu ruszyłem na miejsce spotkania...
---
Na lekcji siedziałem obok Rina. Strasznie się nudziliśmy. Nudne wałkowanie materiału i oczywiste rzeczy, które i tak już umieliśmy. Na szczęście usłyszeliśmy dzwonek i zerwaliśmy się obaj z ławek. Patrzył się na nas podejrzanie jakiś blondas z czerwonymi oczami, który siedział obok Rina. Ale cóż, bywa. Chcieliśmy w końcu pogadać sam na sam, bez żadnych obowiązków i tak dalej, bo to, co się teraz działo, nie mogło przejść obok naszych uszu obojętnie. To był przełomowy moment w naszym życiu jako rodzina...
---
Znaleźliśmy się w sali gimnastycznej. Nie było nikogo, więc mieliśmy całą salę dla siebie. Zaczęliśmy grać w siatkówkę, gadając przy okazji.
-Hej, Rin. Kim był ten blondas co nas tak obczajał całą lekcję morderczym wzrokiem?
-A on. To mój nowy współlokator. Katsuki Yoshimura.
-A spoko, bo jakoś trochę... Narwany.
-Hahaha, o tym samym pomyślałem, gdy pierwszy raz go spotkałem. A tak w ogóle, to jak tam sprawy z tą Shurą? 
-Wiesz, jak pierwszy raz się spotkaliśmy to nie ogarnąłem, że jest to córka z rodu Taiga. No i oczywiście siostra Kagamiego i Altaira. Nie spodziewałem się, że wszyscy się spotkamy tu po latach.
-Ja też nie. W sumie wspólne dzieciństwo robi swoje.
-To prawda. Szczerze? To trochę za nimi się stęskniłem.
-Ja też, stary. Brakowało mi tego droczenia się i śmiania...
---
Po kilku godzinach skończyliśmy. Rin musiał iść, a ja poszedłem sobie do parku, słuchając muzyki na słuchawkach. Usiadłem na jakimś murku. Nagle ktoś złapał delikatnie moje ramię, a ja spojrzałem na tego kogoś. To była uśmiechnięta Shura, któa usiadła obok mnie. Wyciągnałem do niej rękę z jedną ze słuchawek i uśmiechem na ustach. Leciała właśnie jedna z piosenek naszego nieistniejącego już zespołu.
Shoto... Dziękuję...-uśmiechnęła się do mnie delikatnie, a po chwili usiadła dość blisko mnie.
-Za co mi dziękujesz, nic nie zrobiłem niezwykłego- spojrzałem na Shurę, która machała nogami w rytm muzyki.
Dziewczyna zamknęła oczy, nucąc równo w rytm piosenki. Znała ją?
-Zrobiłeś tak dużo w tej chwili...-uśmiechnęła się, nadal mając zamknięte oczy.
-W tej chwili? To znaczy? Dałem ci tylko słuchawkę, haha.- uśmiechnąłem się do niej.- Znasz tą piosenkę?
-Znam. Bardzo lubię ten zespół... Żałuję, że skończyli już...-powiedziała, nadal nie otwierając oczu, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Robi się coraz ciekawiej. Nie mogę się doczekać jej reakcji, gdy ogarnie, że to ja, haha. Pora się przekonać! Zacząłem śpiewać dalszą część piosenki, która wciąż była w słuchawkach.
Shura otworzyła oczy i cała czerwona spojrzała na mnie.
-T-To ty! To ty! Nine, ty farbowany lisie, jak mogłeś mi nie powiedzieć!-zaczęła mnie lekko uderzać dłonią w ramię, a ja się zaśmiałem. 
-Bo nie sądziłem, że ktoś jeszcze będzie tego słuchał, haha.
-Trzeba było mi powiedzieć! Oszust!-krzyknęła, po czym zaczęła się śmiać.-Bardzo lubię wasze piosenki.
-Są aż takie dobre?- zarumieniłem się lekko- Miło mi to słyszeć, dziękuję...
-Naprawdę mi się podobają i...-dziewczyna się lekko zarumieniła i zaczęła bawić się swoimi palcami.-Szczerze mówiąc najbardziej ciebie lubiłam...
-M-mnie?!- zarumieniłem się bardziej. To było... To było bardzo miłe i wspaniałe, jak można pocieszac i podnosić na duchu osoby zwykłą piosenkę.- Dziękuję... Bardzo nam tego brakuje, ale wątpię czy znów by nam się udało tak wybić jak wtedy...
Shura coraz mocniej przebierała palcami.
-M-Mogłabym pomóc...-szepnęła, kuląc się z baardzo czerwonymi policzkami.
-Pomóc? Jak?- spojrzałem na nią i zabrałem z jej twarzy jej ręce, które ją zasłaniały. Odwróciła cała czerwona spojrzenie, po czym złapała moją dłoń bardzo delikatnie. 
-J-Ja... Mogę poprosić menadżerkę... Aby wstawiła reklamy... J-Jestem m-modelką. Mogę być na plakatach r-reklamujących...-szepnęła.
-Naprawdę? Jesteś niesamowita!- przytuliłem się do niej. Byłem bardzo szczęśliwy, że moglibyśmy kontynuować to, co tak bardzo kochaliśmy...- Idziemy gdzieś?
-N-Nie... Nie puszczaj...-szepnęła, wtulając się w mój tors.-T-Twoje serce... Ono bije tak... Szybko.-dodała szeptem, a ja nieco byłem zaskoczony. No tak, moje serce szybciej bije, ale nigdy nie uwazałem, że jest to coś fascynującego. Dla mnie to normalne.
-Dobrze.. Co takiego jest fascynującego w biciu mojego serca?
Shura nadal wtulając się w mój tors, złapała moją dłoń i położyła ją na swoim sercu.
-M-Moje jest wolne... Ledwo bije... T-To przez moją moc... A-A ja marzyłam, aby wreszcie usłyszeć bicie serca, takie, jakie mają inni ludzie. P-Proszę, nie puszczaj...-szepnęła.
-Dobrze, nie będę...
To było trochę... Smutne. Aż tak zależało jej na tym, by usłyszeć czyjeś bicie serca. Przykro się patrzy na nią jak jej czegoś brak. Parę minut później zaptałem ją.
-W porządku już?
Na jej twarzy widniał uśmiech, a jej dłoń mocno zaciskała się na mojej koszulce. Miała zamknięte oczy i wyglądała jak mała dziewczynka, jaka właśnie zgubiła rodziców. Chyba zasłuchała się w moim biciu serca... To było miłe, a zarazem przykre. Ale mimo to, uwielbiam na nią patrzeć...
<następne opowiadanie>
<Shura? uśmiechnął...>
Ilość słów: 1148

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz