wtorek, 15 maja 2018

Od Kagamiego do Erena

Nie muszę przepraszać? Oczywiście, że muszę. Przecież to można zaliczyć pod zdradę. Nigdy, nigdy, przenigdy nie zranię, nie opuszczę i nie zdradzę mojego ukochanego Erena. To mój mały promyczek radości, dla którego mogę zrobić wszystko. Zabiłbym nawet całą ludzkość, abym tylko ja i on mogli być szczęśliwi.
Eren. Eren Kurushimi. Chłopak jaki zabrał moje serce i uczynił je swoim. Chłopak, jaki swoim uśmiechem napawa mnie szczęściem. Chłopak, jakiego oczy lśnią żółcią i zawsze uważam go za swój własny promyczek radości. Chłopak, jakiego kocham całym sobą. Chcę, aby był szczęśliwy. Chcę, aby przestał cierpieć. Chcę mu odebrać cały ten ból, jaki miał przez tyle lat w swoim zakrytym cieniem sercu. Dość już. Dla niego dość już łez, płaczu, bólu, rozpaczy, cierpienia i wszelkich innych złych emocji. On zasługuje na szczęście. Na ciągłą radość z życia. Dlaczego... Dlaczego nie umiem mu tego powiedzieć... Dlaczego czasami odczuwam trudność w powiedzeniu tego, co mam teraz na myśli... Chciałbym, aby wiedział... Aby wiedział, że chcę dla niego jak najlepiej.
-Eren... Nic nie mogłeś zrobić. Byłem daleko, nie przewidziałem tego. Wybacz, jak ciebie to zraniło. Dobrze wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejszą osobą i jesteś moim ukochanym, małym promyczkiem, któremu... Któremu mógłbym oddać cały świat, zabić na nim wszystkich, abyśmy tylko my pozostali i mogli się cieszyć... Eren... Powiedz... Powiedz, że mnie rozumiesz... Uśmiechnij się, proszę...-złapałem jego policzki, patrząc mu prosto w oczy.-Pokaż mi radość...
Brązowowłosy zrobił to. Uśmiechnął się do mnie, a na dodatek pokazał mi język. Tak. Dlaczego nie potrafię wywoływać u niego ciągle takich emocji? Czyżbym nie umiał? Czy muszę zawsze go prosić, aby się uśmiechnął, aby pokazał mi promyczki radości w jego oczętach.
-Tak?-zapytał mnie, ale po chwili się odsunął.
Stanął plecami do mnie, patrząc na swoje dłonie. Nie mogłem się oprzeć. Czułem jego zapach. Czułem jak bije jego serce. Podszedłem do niego, obejmując go lekko od tyłu i złapałem jego dłoń, splatając nasze palce razem. Pocałowałem go delikatnie w policzek, po czym położyłem brodę na jego głowie.
-Eren... Powiedz mi. Co się dzieje...? Dobrze wiesz, że nie umiem czytać w myślach, choć tak bardzo bym momentami chciał. Dlatego proszę. Powiedz mi, co leży ci na sercu. Obiecuję, pomogę ci jak tylko będę mógł...-szepnąłem, lekko się z nim bujając na boki.
-Kagami... Tu raczej chodzi o mnie samego, niż o pomoc dla mnie... Chodzi też o ciebie. A... Sam nie wiem.
-Powiedz mi wszystko co leży ci na sercu... Chcę być dla ciebie wsparciem i chcę, abyś jak najszybciej wyzbył się tych wszystkich żali i abyś znowu zaczął się uśmiechać... Abyś był radosny i szczęśliwy...-szepnąłem.
-Kagami, jestem... Sam nie wiem kim jestem... Jak mogę stwierdzić, że ten Eren to nie jest zupełnie inna osoba. Przecież nawet moje wspomnienia są przekłamane. Nie wiem, co myśleć o tym. Dopiero się dowiedziałem, że w ogóle mam amnezję... Poza tym czuję, że nie powinienem tak nadużywać twojej pomocy... I tak zrobiłeś już nawet za dużo...
Odwróciłem go do siebie, po czym spojrzałem mu prosto w oczy. Moja twarz przybrała poważny wyraz, a w oczach zabłysły mi ogniki. Zacisnąłem lekko dłonie na ramionach mojego kochanego promyczka.
-Eren... Czuję, że to ty. Wiem, że to ty. Bez znaczenia z resztą, którym ty byś Erenem nie był, dla mnie zawsze będziesz tym malutkim, radosnym promyczkiem, który będzie mnie napawał szczęściem. Twoje wspomnienia uważasz za przekłamane? Czyli uważasz, że wszystkie chwile jakie spędziłem z tobą, nasze wspólne wyjścia, rozmowy, śmianie się, moje wyznanie, mój wyjazd, zakup domu... Uważasz to za kłamstwo? Eren... Amnezja, amnezją... Wiem, chcesz wszystko sobie przypomnieć, chcesz znać prawdę... Ale dlaczego robisz to kosztem naszego związku... Dlaczego mówisz, że to, co do ciebie czuję i to co było między nami to kłamstwo...-powiedziałem, nie odrywając od niego wzroku.
-Tego nie powiedziałem, Kagami.. Po prostu nie wiem co o tym myśleć. To wszystko... Jest dla mnie nowe. Mam brata. Nagle dowiedziałem się, że mam brata, choć w ogóle go nie znam. Nie pamiętam go, tylko wiem, że on jest tym "bratem"... Tak samo w snach coraz częściej nachodzi mnie myśl, że... Że mój ojciec wcale nie jest taki zły, a po tym co zrobił... Nie ma takiej opcji, by był dobry... - jego głos spoważniał na koniec i przycichł.
Spuściłem głowę, nadal zaciskając dłonie na jego ramionach. Kiedy przemyślałem to i owo, podniosłem głowę i ponownie popatrzyłem mu w oczy.
-Oj, Eren... Wspomnienia zawsze są takie, że się o nich zapomina... Jak jesteś młodszy, wszystko pamiętasz inaczej... Jak wyjeżdżasz gdzieś, po kilkunastu miesiącach od powrotu, zapomnisz o tym, co tam widziałeś... Nic nie zostaje na stałe... Zawsze, zawsze o czymś się zapomina. Nawet, jak było to coś ważnego...-puściłem jego ramiona.
Odsunąłem się i poszedłem na balkon. Oparłem się łokciami o barierki, po czym spojrzałem w niebo, biorąc głęboki wdech. Cholerne wspomnienia. Też niewiele pamiętam. Czasy, kiedy byłem z mamą, a potem ta umarła... Ale... Skoro mam siostrę... Mam rodzeństwo... To oznacza, że moja mama nie umarła. Ona żyła. Dlaczego, dlaczego mnie tak oszukali. Dlaczego wszyscy nas oszukują. Dlaczego my nie możemy mieć nawet jednego dnia spokoju!? Zacisnąłem po chwili dłonie, a następnie, aby nieco się uspokoić, zacząłem bawić się ogniem w dłoniach. Małe rzemyki płomieni otaczały moją dłoń, a potem rozpływały się w powietrzu jak dym. Wspomnienia są podobne. Na początku wręcz płoną, nie chcesz i nie umiesz ich zapomnieć, ale jak tylko się zagapisz, pojawi się coś nowego... Zapomnisz o wspomnieniach... Podniosłem głowę wysoko, patrząc na niebo. Piękne gwiazdy, śliczny księżyc, ani jedna chmura nie toczyła się przez morze małych promyków gwiezdnych. Westchnąłem, a następnie spuściłem głowę, patrząc w dół. W przeciwieństwie do nieba, ziemia była szara, brudna i jedyne co dodawało jej blasku, to światło księżyca. Gdyby nie one, ziemia byłaby nie tyle co szara i brudna, ale też i ciemna... Zamknąłem oczy, starając sobie przypomnieć moją mamę. Ujrzałem ją. Miała niebieskie oczy i długie, gęste włosy w kolorze blondu. Jej serce było zawsze czyste, a skrzydeł nigdy nie chowała. Była w nich bardzo ładna. Obok niej nagle ujrzałem mężczyznę. Była to czarna sylwetka, którą jedyne co odróżniało, to czerwone oczy... Podobne do moich. To mój ojciec? Zza cienia wyszła mała dziewczynka o blond włoskach i niebieskich oczkach, za nią wyszedł chłopak o białych włosach i żółtych oczach. Kim oni są? W dłoniach mojej mamy pojawiło się zawijątko. Mały chłopczyk, który wyciągał łapki i patrzył na mnie niebiańskimi oczami. Kto to? Moja rodzina? Dlaczego ich widzę? Dlaczego mój ojciec to cień? Dlaczego mi się nie pokazał? Kiedy ponownie otworzyłem oczy, wszystko prysło. Nadal stałem na balkonie, było ciemno, a wzrok miałem wbity w burą ziemię, którą oświetlał księżyc. Dlaczego ja to zobaczyłem? Potrząsnąłem głową, po czym lekko odsunąłem się od barierki. Obróciłem się i ujrzałem Erena. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, kładąc dłoń na jego policzku i gładząc kciukiem jego kość policzkową.
-Coś się stało?-zapytałem, uśmiechając się.
<następne opowiadanie>
<Eren?>
Ilość słów: 1123

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz