czwartek, 18 stycznia 2018

Od Judy do Kuroko

Mówiłam, że jest za zimno na lody. Teraz dostał za swoje, przewracając się na chodnik i zwalając je na ziemię. Odchodziliśmy z miejsca ich śmierci, kierując się do Auris. Widząc już mury naszej szkoły, zobaczyłam, jak przed wejściem zebrała się grupka uczniów, znajomych mi uczniów. Różowe włosy wręcz rzucały mi się w oczy.
- Kuroko... masz może rodzeństwo? - spytałam chłopaka, zerkając na niego. On również rzucił mi swoje szybkie spojrzenie.
- Przyszywanego brata... A ty? - dopytał, odbijając piłeczkę w moją stronę. Zauważyłam, jak tamta grupka zwraca się w naszą stronę. Już z daleko widziałam uśmiech Mary, jak mnie zobaczyła.
- Mam cztery siostry, które za chwilę poznasz — odpowiedziałam. Owieczka biegła w moją stronę... ze łzami w oczach? Aż mi się wierzyć nie chce.
- Zaraz, co? - pisnął chłopak. Jednak było już za późno. Moja najstarsza siostra rzuciła się, zamykając mnie w swoim żelaznym uścisku.
- Judyś! Jesteś wreszcie! Gdzieś ty była? - zaczęła krzyczeć, jeszcze mocniej mnie ściskając, niż zazwyczaj. Mimowolnie się cicho zaśmiałam na jej zachowanie. - I co się śmiejesz?! - pisnęła. - My tu sobie z dziewczynami gadamy, patrzymy w miejsce, gdzie wcześniej stałaś, a ciebie już nie ma! Kiedyś ty sobie poszła?! I po co? - opowiadanie minionych chwil to nie jej broszka. I mimo że nie widziałam tego, co Mary właśnie robiła, to wyobrażałam sobie, jak z mojej głowy przenosi swój wzrok na chłopaka obok. - Kto to? - spytała takim tonem... jakby miała zamiar kogoś zabić. I tym kimś nie miałabym być ja.
Wyjęłam w końcu głowę spod ciała siostry i spojrzałam na mojego towarzysza. Jego twarz wyrażała takie emocje, jakby zaraz miał umrzeć. Jeśli właśnie teraz tego nie zrobił... Wiedziałam już, że raczej sam się nie przedstawi.
- To Beckett Kuroko — rzekłam, widząc, jak reszta mojego rodzeństwa właśnie idzie w naszą stronę. Chyba tylko Owieczka tak bardzo przeżyła moje zniknięcie. - Pomógł mi dosięgnąć żelki, gdy byłam w sklepie — dodałam, mając nadzieję, że to złagodzi sprawę. Mary zawsze miała słabość do osób, które mi w tym pomagały.
- Naprawdę? - chyba nie chciała uwierzyć. A ja przecież nie kłamię! Momentalnie mnie puściła i to był cud, że nie zwaliłam się na ziemię. Podeszła do ciemnowłosego i się lekko skłoniła. No tak... teraz odezwały jej się japońskie zwyczaje. - Dziękuję, że podałeś mojej siostrze żeli z wyższej półki — powiedziała, w końcu się prostując. - Zawsze... miała problem z ich dosięgnięciem — dodała. Co...? Podwinęłam rękawy mojej bluzy, nadymając swoje policzki, jak u chomika. Chciałam zrobić pierwszy krok w przód, ale ktoś mnie powstrzymał. Jeny twardo za mną stała, delikatnie się uśmiechając. Natychmiastowo sobie odpuściłam, przytulając się do Jen, która zaczęła się ocierać swoim policzkiem o mój.

< Kuroko?
Ilość słów: 449

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz