niedziela, 21 stycznia 2018

Od Kuroko do Judy

Widać było, że się mocno kochały i z pewnością skoczyłyby w ogień za jedną z sióstr. Ja swojej "rodziny" nienawidziłem. Sam nie wiem dlaczego. Czułem po prostu nienawiść do nich za to, że po prostu są. Zwykli ludzie. Bez żadnej mocy ani nic.
- Mnie ciekawi... Czemu one mają taki kolor włosów, a ty taki...? -spytałem. Judy spojrzała na mnie.
- No... Jedne są podobne do kogoś innego z rodziny, a jedna do kogoś innego — powiedziała... któraś z sióstr. Czemu one muszą być takie podobne? Przez to Judy bardziej się wyróżnia.
- Ahm... Ja tam... Nie mam prawdziwego rodzeństwa... - rzekłem. - Tylko przyszywany brat — dodałem z grymasem. Nawet w 1% nie jesteśmy do siebie podobni.
- Wiecie co, ja może sobie pójdę stąd, co? - powiedziałem. Sam nie wiedziałem, co tu robię i co mam robić.
- Kuroko, uraziłam cię czymś? - spytała Judy, odklejając się od siostry. Pokręciłem głową.
- Nie... Po prostu nie chcę wam przeszkadzać...
- Nie przeszkadzasz! - odrzekła. Ta, nie przeszkadzam. Siostry się za nią stęskniły, witają się i pewnie jeszcze mają rodzinne sprawy do obgadania.
- Um... no... - zająknąłem się. - Pewnie macie dużo spraw rodzinnych i tak dalej...
- Oj nie mamy... - odrzekła. Czyli pewnie mam tu stać. I co dalej ja mam robić? Nie wiedząc, co robi się w takiej sytuacji?? Pożegnała się z siostrzyczkami, szepnęła im coś jeszcze. Następnych słów nie zrozumiałem, nie słuchałem za bardzo z myślą, że pewnie mówi do sióstr, ale okazało się, że to było do mnie. Na szczęście zakodowałem sobie słowa klucze. Chcesz i pójść.
- Em... No jasne... - powiedziałem, nie bardzo wiedząc co robić i czy dobrze odpowiadam. Judy złapała mnie za nadgarstek (już chciałem odruchowo się wyrwać, ale ostatecznie tego nie zrobiłem) i mnie pociągnęła.
- No... To... Gdzie my mamy iść w końcu? - spytałem. To chyba było złe pytanie, sądząc po jej minie.
- A nie mówiłam?
Jak mi się głupio zrobiło, że nie słuchałem. Podrapałem się za głową, sądząc, że naprawdę źle uczyniłem.
- Chyba... Przyznając się, nie słuchałem... - rzekłem. Spojrzałem na nią z zakłopotaniem. - Przepraszam... Myślałem, że mówisz do sióstr — próbowałem się wytłumaczyć. - Naprawdę przepraszam...
Judy się cicho zaśmiała. Bawiła ją ta sytuacja? Ja bym raczej się zdenerwował... lub zdegustował, zdemotywował, cokolwiek. A śmiać się?
< Judy? Bszydkie to ;^; >
Ilość słów: 385

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz