niedziela, 21 stycznia 2018

Od Tsukiko do Shion'a

Słysząc dzwonek, który oznaczał koniec pierwszej lekcji, spakowałam się, a potem wstałam. Kiedy zbliżałam się do wyjścia, stanęłam nagle i sprawdziłam, czy kabura nadal trzyma się mocno paska, bo szczerze nie chciałam się narażać na gniew Aquarius. Wiem do czego jest zdolna, a jej humorki są czasami bardzo i to bardzo okrutne. Rozejrzałam się, ale nie spostrzegłam Shiona. Uciekł mi już? Zauważyłam blond czuprynę wychodzącą z sali, więc ruszyłam za nim. Kiedy tak leciałam na złamanie karku, wpadłam na jakiegoś chłopaka z klasy iluzjonistycznej, prawdopodobnie kolegi z klasy niebieskookiego. Popatrzył na mnie zboczonym wzrokiem, oblizując swoje wargi, a po chwili jego oczy pokierowały się tam, gdzie nie trzeba. Uderzyłam go w łeb, piorunując go spojrzeniem, a po odepchnięciu tego zboczucha, podbiegłam kawałek, stając przed blondynem.
-Shion, gdzie masz teraz lekcję?-zapytałam.
-Na najwyższym piętrze. A ty?
-Tu w tej sali obok.-powiedziałam z lekkim smutkiem.-Czyli musimy się rozstać.
-Nom. To cześć.-pomachał mi i poszedł.
-Poczekaj jeszcze chwilkę.-zatrzymałam go.-Nie chciałbyś może pójść ze mną na spacer po lekcjach? – spytałam z niepewnością.- No wiesz… nie odwdzięczyłam ci się jeszcze za znalezienie kluczy i w ogóle… - odwróciłam wzrok, ale nie udało ukryć się mi lekkiego rumieńca.
- Miałem zamiar potrenować swoje moce, ale raczej znajdę dla ciebie chwilę – odpowiedział. – I nie musisz mi się za nic odwdzięczać. Nie zrobiłem nic niezwykłego.
- W takim razie potraktujmy to jako zwykły przyjacielski spacer, dobrze?
- Niech ci będzie. Po lekcjach, na dziedzińcu o piętnastej, dobrze? A teraz muszę iść, do zobaczenia.
- Jasne. Pa, pa! – posłałam mu szczery uśmiech. – To do zobaczenia.
Skierowałam się pod swoją klasę, a tam usiadłam niedaleko na jednej z ławek, biorąc do ręki podręcznik. Kto zabronił powtórzyć na wszelki wypadek materiał. Nie to że coś, ale nie chciałabym być zaskoczona nagłą odpowiedzią. Podejrzewałam, że prawdopodobieństwo wzięcia mnie do odpowiedzi wzrosło, kiedy nauczycielka, która miała mieć ze mną lekcję, potknęła się o moją torbę. Popatrzyła na mnie z wyrzutem, a ja już wtedy wiedziałam, że może być to nieciekawe doświadczenie...
---
Przed piętnastą, pobiegłam do swojego pokoju, aby się przebrać. Łatwo się chyba domyślić, dlaczego. Zmieniłam sukienkę na koszulkę na ramiączkach z dekoltem oraz do tego czarne, dość krótkie spodenki. Na stopach miałam czarne botki. Z torbą na ramieniu, pobiegłam z powrotem na dziedziniec, gdzie przed czasem postanowiłam czekać na Shiona. Poprawiłam milion razy swoją kaburę. Kiedy już zauważyłam blondyna idącego w moją stronę, uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy na plecy. Po drodze jeszcze raz sprawdziłam, czy pokrowiec na pewno nie odpadł. Chyba to stało się moim nałogiem. Może bałam się o Aquarius? Niee~... Chyba nie.
-Cześć, Tsu – przywitał się. – To gdzie chcesz pójść?
- Cześć. Nie wiem… jest tu coś ciekawego do zwiedzenia?
- Raczej nie –chłopak się zamyślił. – Jak chcesz, to możemy pójść w kierunku lasu lub parku. Tam jest w miarę ładnie – przyznał. – Przy okazji potem nie będę musiał wracać pod akademik.
- Brzmi dobrze, prowadź – uśmiechnęłam się. – Masz zamiar potrenować w lesie?
- Tak. Zawsze tak robię. Tam jest spokojnie i istnieje mała szansa, że kogoś tam spotkam.
- Rozumiem. A co tak właściwie trenujesz? Jakieś sztuki walki?
- Nie – cicho się zaśmiał. – Mam zamiar poćwiczyć swoje moce. I to tyle. – dodał.
- A nie będzie ci przeszkadzać moje towarzystwo? Mnie też przydałby się mały trening.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - Chociaż… może być. Nie powinnaś mi przeszkadzać.
- Nie będę, obiecuję – uśmiechnęłam się wesoło.
W czasie drogi na polanę, rozmawialiśmy o nic nieznaczących głupotach. Jednak i taka pogadanka sprawiła mi radość. Na miejscu, usiedliśmy na chwilę, kontynuując naszą konwersację. Nie spodziewałam się, że tak miło będzie mi się z nim rozmawiało.
- To co? Zaczynamy? – spytałam, a potem zaczęłam przeglądać klucze w mojej kaburze.
- Na pewno tego chcesz? – zapytał
- Tak. A dlaczego nie?
- W takim razie pozwól, że ci coś pokażę.
Ujrzałam tajemniczy uśmiech na twarzy Shiona. Jego dłoń powędrowała do małego, skórzanego pokrowca, który miał przy swoim pasku. Przyjrzałam się, aż nagle ujrzałam, że wyjmuje pistolet. Wytrzeszczyłam oczy, przyglądając się tak, jakbym nadal nie dowierzała. Scena jak z horroru, jedyne co się różniło, to jedynie ten fakt, że było jasno. Chłopak odbezpieczył pistolet, spojrzał na mnie, przykładając lufę do swojej skroni. Serce podskoczyło mi do gardła, a mój mózg przestał racjonalnie myśleć.
-Shion... Co ty chcesz zrobić?-zapytałam łamiącym się głosem.
Blondyn mi nie odpowiedział. Uśmiechnął się jedynie szeroko, a potem pociągnął za spust. W akompaniamencie mojego krzyku i huku, spojrzałam na niego. Zaraz... On nie upadł. Wokół mojego kolegi unosiły się obłoki jasnoniebieskiego pyłu. Teraz się zastanawiałam, czy on tak w ogóle jest. Zrozumiałam, że żyje, kiedy usłyszałam cichy śmiech. Profilaktycznie zaczęłam szukać dotykiem klucza, który w razie problemu by mi pomógł. Nie mogłam zaprzeczyć, że byłam przerażona. Jedyny fakt, który mnie uspokajał, to był właśnie jeden z kluczy. Nie potrafiłam ukryć moich drżących dłoni. Nagle ktoś dotknął moich pleców, więc się odwróciłam, ale nie ujrzałam nic, prócz niebieskiej chmurki. Patrzyłam w pustą przestrzeń, bo byłam pewna, że ktoś mnie dotknął.
-I jak ci się podoba?-zapytał nagle chłopak.
Natychmiast popatrzyłam w jego stronę, ale widząc, że stoi tak blisko mnie, zarumieniłam się. Zastanawiałam się, jak tutaj się znalazł, skoro przed chwilą był duży kawałek ode mnie, a potem jeszcze ktoś dotknął mnie w plecy. Odsunęłam się, ze strachu piszcząc. Nie zauważyłam kamienia, przez który potknęłam się, upadając na trawę. Moja twarz pobladła, a ja poczułam, jak z mojej kabury wysypują się klucze. Zaczęłam bardzo szybko je zbierać, a jeden z nich chwyciłam tak, aby nie było widać, jaki to znak zodiaku. Znałam takich, którzy po symbolu poznawali bramy i umieli się przed nimi bronić. Nie dopuszczę do tego za nic. Spojrzałam z delikatnym rumieńcem na twarzy na Shiona, który patrzył na mnie tak, jakbym mu coś zrobiła... Chyba go nie skrzywdziłam niczym.
-P-Przestraszyłeś mnie...-szepnęłam i odwróciłam wzrok, zaciskając w pięści klucz.

< Shion? ^^ >
Ilość słów: 979

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz