sobota, 20 stycznia 2018

Od Shiona do Tsukiko

Z zainteresowaniem przyglądałem się temu, jak Tsukiko liczy swoje klucze. Miała ich naprawdę sporo. Czy każdy z nich oznaczał osobnego ducha, podobnego do tej syrenki z wczoraj? Gdy skończyła to robić, przestałem ją obserwować i uwagę przeniosłem na widok za oknem, jednak czułem, że ona co chwilę na mnie zerka. Ciekawe po co?
- Shion? Naprawdę mnie nie poznałeś? – spytała, lekko się uśmiechając. - Aż tak się zmieniłam od wczoraj? - dodała żartobliwie.
Przyjrzałem się jej. Co prawda, w nocy widziałem ją trochę gorzej, ale nadal miała te same blond włosy i brązowe oczy, tylko teraz była inaczej ubrana.
- Czasami zdarza mi się zapominać o niektórych rzeczach – przyznałem. – I nie, nie zmieniłaś się. Nie zbrzydłaś, nie przytyłaś, czyli wszystko jest w porządku. - Również obróciłem to w żart i uśmiechnąłem się szeroko.
- Hmpf! – dostałem kuksańca w ramię. – Nawet o czymś takim nie myśl – udawała obrażoną i specjalnie odwróciła głowę, by na mnie nie patrzeć.
- Shion i Tsukiko – zwróciła się do nas moja wychowawczyni, Miriam Gaja  – Czy ja wam w czymś się przeszkadzam? - podeszła do naszej ławki.
- Przepraszamy, już więcej coś takiego się nie powtórzy – odpowiedziała blondynka.
Czułem na sobie spojrzenia większości uczniów. Po raz pierwszy w mojej „szkolnej karierze” ktoś zwrócił mi uwagę. Pewnie to musiało być sensacją dla mojej klasy. A może byli bardziej zaoferowani obecnością Tsu? Wczoraj powiedziała mi, że jest tu nowa i może dlatego wzbudzała ciekawość? Zlustrowałem wzrokiem obydwie kobiety, a potem zwyczajnie je zignorowałem, patrząc ponownie w okno. Wiedziałem, że nauczycielka była nieźle na nas wkurzona, więc byłem niemal pewny, że na kolejnej wspólnej lekcji „przez przypadek” ja będę odpytywany. Cicho westchnąłem. Wilczyca kontynuowała prowadzenie lekcji, więc wyjąłem swój podręcznik i zeszyt i zacząłem robić notatkę, która polegała głównie na mazaniu długopisem po kartce.
~*~
Rozległ się dzwonek oznaczający koniec pierwszej godziny lekcyjnej. Spakowałem się i wyszedłem z klasy. Resztę lekcji mieliśmy mieć normalnie, już w oddzielnych klasach i ze swoimi nauczycielami.
- Shion, gdzie masz teraz lekcje? – spytała Tsukiko i stanęła przede mną.
- Na najwyższym piętrze. A ty?
- Tu, w tej sali obok – powiedziała zawiedziona. – Czyli musimy się rozstać.
- Nom. To cześć – pomachałem jej.
- Poczekaj jeszcze chwilkę – zatrzymała mnie. – Nie chciałbyś może pójść ze mną na spacer po lekcjach? – spytała niepewnie. - No wiesz… nie odwdzięczyłam ci się jeszcze za znalezienie kluczy i w ogóle… - odwróciła wzrok. Czy mi się wydawało, czy na jej policzkach zauważyłem rumieńce?
- Miałem zamiar potrenować swoje moce, ale raczej znajdę dla ciebie chwilę – odpowiedziałem. – I nie musisz mi się za nic odwdzięczać. Nie zrobiłem nic niezwykłego.
- W takim razie potraktujmy to jako zwykły przyjacielski spacer, dobrze?
- Niech ci będzie – westchnąłem. – Po lekcjach, na dziedzińcu o piętnastej, dobrze? A teraz muszę iść, do zobaczenia.
- Jasne. Pa, pa! – posłała mi szczery uśmiech. – To do zobaczenia.
Każde z nas poszło w swoją stronę. Uznałem, że to byłoby niegrzeczne, gdybym odrzucił tę propozycję. Nie chciałem też robić jej przykrości. Przecież nic się nie stanie, gdy przełożę mój trening, a może raczej przemianę w demona o godzinę, prawda? Już od rana miałem ochotę to zrobić. Uwolnić swoją prawdziwą formę, swoje prawdziwe, lecz przerażające „ja” i poczuć tę nieograniczoną siłę i energię.
~*~
Równo o godzinie piętnastej znalazłem się na dziedzińcu, gdzie już czekała na mnie Tsukiko. Czy mi się wydawało, czy ona wcześniej była inaczej ubrana? Nieważne. Nigdy nie miałem i nigdy nie będę mieć pamięci do takich szczegółów. Ja jedynie zmieniłem bluzkę na taką z krótkim rękawem i zostawiłem w akademiku swoją bluzę.
- Cześć, Tsu – przywitałem się. – To gdzie chcesz pójść?
- Cześć. Nie wiem… jest tu coś ciekawego do zwiedzenia?
- Raczej nie – zamyśliłem się. – Jak chcesz, to możemy pójść w kierunku lasu lub parku. Tam jest w miarę ładnie – przyznałem. – Przy okazji potem nie będę musiał wracać pod akademik.
- Brzmi dobrze, prowadź – uśmiechnęła się. – Masz zamiar potrenować w lesie?
- Tak. Zawsze tak robię. Tam jest spokojnie i istnieje mała szansa, że kogoś tam spotkam.
- Rozumiem. A co tak właściwie trenujesz? Jakieś sztuki walki?
- Nie – cicho się zaśmiałem. – Mam zamiar poćwiczyć swoje moce. I to tyle. – odparłem obojętnie.
- A nie będzie ci przeszkadzać moje towarzystwo? Mnie też przydałby się mały trening.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł – nie chciałem pokazywać jej ‘prawdziwego siebie’. - Chociaż… może być – „tak przynajmniej będzie zabawnie”; dodałem w myślach. – Nie powinnaś mi przeszkadzać.
- Nie będę, obiecuję – uśmiechnęła się wesoło.
Nie wiedziała, na co się pisze. Biedna, niczego nieświadoma dziewczynka.
Po dotarciu na małą polankę tuż przy lesie, na chwilę usiedliśmy i porozmawialiśmy.
- To co? Zaczynamy? – spytała blondynka, wstając. Wyjęła kaburę ze swoimi kluczami i zaczęła je przeglądać. Nie sądziłem, że naprawdę będzie chciała jednego z nich użyć.
- Na pewno tego chcesz? – spytałem, by się upewnić.
- Tak. A dlaczego nie?
- W takim razie pozwól, że ci coś pokażę – uśmiechnąłem się tajemniczo.
Z małego, skórzanego pokrowca przypiętego do paska moich spodni wyjąłem mój mały, ukochany pistolecik. Chwilkę przyglądałem się mu i upewniłem się, że na pewno jest w nim jedna kula. Odbezpieczyłem go i na chwilkę spojrzałem na Tsukiko. Była… przerażona? Czy to dobre słowo? Bała się, że to ją chce postrzelić? Głupiutka. Przyłożyłem lufę do mojej skroni.
- Shion… co ty chcesz zrobić? – spytała łamiącym się głosem.
W odpowiedzi jedynie uśmiechnąłem się szeroko i pociągnąłem za spust.
Wolność. Czekałem na to cały dzień. Obłoczki jasnoniebieskiego pyłu roznosiły się dookoła mnie, a w mojej lewej dłoni był ten sam nabój, którym się przed chwilą postrzeliłem. Schowałem pocisk ponownie do pistoletu, zabezpieczyłem go i schowałem we wcześniejsze miejsce. Wziąłem głęboki wdech i wydech i zacząłem cicho się śmiać. Od tamtej pory uśmiech nie schodził mi z twarzy. Tęskniłem za tą formą. Tak bardzo tęskniłem. Kiedy ostatnio w niej byłem? Dawno. Niecały tydzień temu? Czułem, jak moc i energia z każdą sekundą wzrastają w siłę. Odgarnąłem grzywkę z lewego oka. Skoro teraz mogłem po części na nie widzieć, to nie musiałem mieć go zakrytego. Stworzyłem iluzję przypominającą mnie, która pojawiła się tuż za brązowooką. Rozkazałem jej, by dotknęła jej pleców i gdy ona się odwróciła, moja podobizna magicznie zniknęła, pozostawiając po sobie niebieską chmurkę.
- I jak ci się podoba? – spytałem, stając zbyt blisko dziewczyny.

< Tsu? >
Liczba słów: 1072

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz