środa, 20 czerwca 2018

Od Hiyori do Altaira

<poprzednie opowiadanie>
Wstałam dzisiaj dość wcześnie i wyszłam na balkon mojego pokoju. Ach... Świeże, ranne powietrze. To jest to. Jest tak pięknie. Słońce jeszcze wschodzi, a moje włosy powiewają na wietrze. Przypominają mi się wtedy poranki i Aenye i Abelas. Mimo tego, że te krainy znane są z ogólnego bólu i zniszczenia... Ja uważam, że i tak są piękne. Na swój sposób. Nie ma rzeczy brzydkich i ładnych. To zależy od nas, jak je chcemy nazwać. Nie ma też osoby, która wyznacza skalę i zapisuje w dokumentach. Ta osoba musi być brzydka i okropna, a ta musi być jak anioł. To od nas zależy, kim jesteśmy i kim chcemy być. Dlatego muszę przestać bać się samej siebie i mojej drugiej strony. Muszę stawić jej czoła i się zmotywować do dalszego działania. Nie chcę być już dłużej niewinną i bezbronną dziewczynką, która musi polegać całkowicie na innych. Pora nauczyć się bronić samemu. Tak. Właśnie tak muszę zrobić. Nie mam innego wyjścia. A co jeśli kiedyś coś się stanie dla Altaira? Co jak nie będę mogła mu pomóc? Co wtedy?! Nie mogę na to pozwolić. Muszę być silniejsza. Wypłakiwać mniej łez. W końcu Eren odzyskał siebie. Pamięta mnie i moich braci i całą rodzinę. W końcu jest z  nami. Nie mam powodów do płaczu. W końcu mam u boku jednego z najcudowniejszych mężczyzn chodzących po Arelionie. Co ja gadam, po całej ziemi! I w piekle i miastach anielskich... Kocham go... Czemu tak szybko się w nim zakochałam? Nie mam pojęcia. Po prostu mnie urzekł samą swoją obecnością... To właśnie dla niego muszę stać się silniejsza... Być tą lepszą wersją mnie.. Dla niego... Tylko, jak mam to zrobić?
---
Wpatrywałam się jeszcze trochę w ten piękny widok, a parę minut później poszłam z powrotem do pokoju. Na blacie zobaczyłam list. Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć? Nie wiem. Dobra, pora go otworzyć. Może ktoś się pomylił i to jednak nie do mnie? Pora się przekonać. Hmm.. Zobaczmy... Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać jego zawartość... 

W imieniu dyrekcji i organizatorów tegorocznego konkursu łyżwiarskiego chciałbym serdecznie zaprosić Panią Hiyori Kurushimi i jej dowolnie wybranego partnera na taniec rozpoczynający naszą wielką imprezę. Po więcej szczegółów proszę się zwrócić do numeru podanego poniżej. Liczymy na Pani zgodę i odwagę w zatańczeniu tego pięknego tańca jako była mistrzyni. Z poważaniem. Dyrekcja i organizatorzy konkursu łyżwiarskiego.

Słucham!? Ja mam tańczyć na rozpoczęcie? Matko... To... Miłe, ale z kim? Nie mam chyba żadnego pa-.... A no tak, Altair. On chyba umie, prawda? Błagam, kochanie powiedz, że się zgadzasz. Nie potrafię odmówić w tak ważnej sytuacji. Z resztą sama chcę to zrobić. Co za niespodzianka... Ale miła. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Altaira.
- Hej, kochanie, bo jest sprawa... Potrafisz tańczyć na łyżwach, prawda?
---
Wyjaśniłam wszystko dla Altaira, a on na szczęście się zgodził. Co za ulga... Jak ja go kocham... Dobra, pora się zebrać do tego. Konkurs jest za parę dni, a my musimy to wszystko przećwiczyć jeszcze. Gdzie są moje łyżwy... Hm.. O! Tu są! Dobra, pora teraz na spotkanie przed lodowiskiem z Altairem.

Od Hiyori: No dobra, ja już wychodzę, zaraz się spotkamy!
Od Altaira: Do zobaczenia kochanie!

Wyszłam z pokoju z torbą do ćwiczeń i wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Czemu mam wrażenie, że coś się dzisiaj stanie?
---
Spotkaliśmy się przed lodowiskiem tak, jak planowaliśmy.
- Hej! Gotowy na trening przed naszym tańcem? 
- Oczywiście, moja księżniczko.- ukłonił się do mnie.
- Ok! To idziemy! Mam nadzieję, że dobrze tańczysz, kotku haha!
- Ja? Źle tańczę? O nie, kochanie! - powiedział i śmiejąc się przerzucił mnie przez swoje ramię i pokierował się na lodowisko. Po chwili znaleźliśmy się na lodowisku w kostiumach.
- Matko, jakie to jest ciasne... - szepnęłam wyjeżdżając na lodowisko. Na szczęście mieliśmy je całe tylko i wyłącznie dla siebie. Ani jednej żywej duszy. Uff.. A co do kostiumu. Trochę mnie uciskał tu i tam... W końcu trochę czasu minęło odkąd ostatni raz go nakładałam... Altair był nieco zaczerwieniony, ale również był ubrany w dość obcisły kostium. 
- Kochanie, tu mam oczy... - podniosłam jego brodę, by patrzył na mnie, bo jego wzrok jakoś cały czas zjeżdżał trochę niżej... Altair zakrył oczy całkowicie, mocno się czerwieniąc. 
- Przepraszam...- mruknął skrępowany.
- Haha, nic się nie stało... Dobra, zaczynajmy!
Zaczęliśmy ćwiczyć i układać jakiś układ taneczny. Szło nam dość dobrze, do czasu...
---
I jeden piruet i drugi i... Wylądowałam na jednej nodze, kończąc serię piruetów. Miałam zamknięte oczy, ale później je otworzyłam. Byliśmy na jeziorze, a wokół nas góry pokryte.. Chyba jakimiś wrzosami. Na niebie dostrzegłam spadające gwiazdy, a za mną różowo- fioletowy las... Było pięknie, ale... Przecież byliśmy na lodowisku... Stanęłam w miejscu, rozglądając się dookoła.
- Co się... Tutaj stało... - stałam jak wryta i zachwycona widokiem. Ja... Ja to zrobiłam? N-nie rozumiem...
<następne opowiadanie>
<Altair?>
Ilość słów: 790

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz