środa, 20 czerwca 2018

Od Rina do Katsukiego

Nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć. No bo kurde... Ziom mnie nie nawidził, a teraz nagle mu sięspodobało całowanie mnie. "Znalazłem sposób, by ciebie uciszać". Phi! T-to nie tak, że mi się nie podobało, czy coś, ale... Dobra, co ja gadam... Podobało mi się w cholerę i no.. Trochę to było krępujące... Moje pomysły są czasami po prostu... Po prostu dziwne i przerażające, na prawdę, haha! 
- Wiesz, Katsuki... Ten zielony ogień... To nie jest przypadek... W księgach z mojej krainy zapisane jest, ze tylko jedna osoba posiada "klucz" do mnie i mych mocy... - powiedziałem zarumieniony. Wpatrywałem się w podłogę.
- Klucz do ciebie? Że niby ja? Że jestem... gejem? - zapytał, ale nie było w jego głosie nienawiści... Wow, po prostu... WOOOW.
- Hahahaha! Nie wiem kim jesteś. Ja tam jestem bi. Choć wnioskując po twojej reakcji to tak. Jestes gejem, haha!
- O ja pierdole... - przejechał dłońmi po twarzy.- Wracając do tego ognia... Co z nim?
- Em, no... Jakby ci to wytłumaczyć... Mój ogień ma kilka lub kilkanaście właściwości, z czego ja odkryłem ledwie dwie. I ja i moje rodzeństwo jesteśmy odporni na wszelkie działanie mego ognia, lecz ty... Nie należysz do mojej rodziny, więc nie jesteś odporny. Przynajmniej tak powinno być. Jednak w księgach zapisane jest coś o fuzji z innym ogiem, przez co mój ogień sięz nim łączy i jest no... Zielony. Lecz nie przeglądałem dokładnie tych ksiąg i nie wiem do końca na czym to polega. Wiem na pewno, że tylko z jedną osobą mogę wykonać takie połączenie...
- I że to niby jestem ja? - zapytał zaskoczony.
- Noo, a przy kim się rozpaliłem na zielono?
- Boże... Nie kumam tego...
- Spoko. Jesteś tylko typkiem, który posiada legendarny klucz do rzadkiej mocy demona, którego ojciec jest bogiem, a matka demonem, a brat półbogiem, którzy wszyscy są z rodu królewskiego i posiadają własne księgi na moce. Masz prawo nie ogarniać, haha!
- Nie wiem, czy w moim wypadku to takie śmieszne, bałwanie... - mruknął, zakładając dłonie na piersi.
- Wyluzuj chodząca powago... Jakoś to odkryjemy...- nagle moją uwagę przykuł Ijime, który bawił się jakąś brzęczącą kulką. Chyba to jego nowa zabawka. Wędrowałem wzrokiem za kulką, a mój ogon zaczał się coraz bardziej machać.
- A ty co? Kot jesteś? To zabawka Ijime, nie da ci jej.- warknął.
- Cholercia, wydało się... - zarumieniłem się lekko, nadal patrząc na zabawkę i machając radośnie ogonem.
- Debil...- warknął i usiadł na swoim łóżku, myśląc nad czymś.
- Nad czym rozmyślasz? 
- Nad tym wszystkim... Boże, o co w tym chodzi... Jakiś ogień, dziwne coś co mam w sobie, ciepło... Kurwaaa..... -warknął sam do siebie i położył plecy na materacu, a ja podszedłem do niego i usiadłem na jego łóżku po turecku.
- Eech, sam nie wiem do końca o co w tym chodzi, ale patrz. Wyciągnij rękę do przodu i ją lekko podpal.
Katsuki usiadł na przeciwko mnie i wystawił dłoń. Podpalił ją tak, jak prosiłem.
- A teraz patrz... - uniosłem swoją podpaloną niebieskim oginiem dłoń nad jego rękę. Po chwili ognie zaczęły się stykać. Miejsce złączenia zaczynało robić się zielone, Tak samo jak nasze ognie. - Widzisz?
- No dobra... Kumam... Jeny, ale to dziwne, ale też fajne...
- No fajne, fajne, tyle, że muszę odkryć na zym to polega szybko, bo inaczej będzie.. No nie będzie fajnie...- odchyliłem koszulkę do góry, a mój znak powoli robił się od dołu zielony.
- No to na co czekasz...? Mam ci pomóc? Podpalić cię, czy coś?
- E-em... Nie wiem czy to taki zaraz dobry pomysł... Chyba?
- No to zaraz można to sprawdzić. Ale inaczej.- powiedział. Wstał z łóżka i się podpalił.
- Masz jakiś pomysł? A co jak się coś stanie? Chociaż... Jeżeli nic nie zrobimy to też niczego się nie dowiemy... Tyle, że ja nie wiem jak ja na to zareaguję... - wstałem i znalazłem się naprzeciwko niego.
- Dobra, nie przynudzaj. Podpalaj mnie tym swoim ogniem.- mruknął.
- Dobra, jak chcesz, ale nie odpowiadam za siebie jak coś... - złapałem jego palącą się rękę za nadgarstek i przedramię, podpalając się. Ognie zaczęły łączyć się w jeden zielony płomień. - Cholera, co to jest...
- Nie mam pojęcia, ale nie boli mnie nic.- mruknął.
- Bo cię leczę... Tak sądzę? - lekko zmarszczyłem nosek, zamykając oczy i lekko ukazując kły. Coś się działo. Myślę, że nic aż tak groźnego, ale coś było inaczej. Katsuki patrzył na zielony ogień ze zdziwieniem. 
- Ale dziwne...- szepnął, a ja lekko warknąłem i drugą ręką złapałem się za brzuch, gdzie był mój znak, ściskając koszulkę.
- Ej, wszystko okej?
- C-chyba tak...  - otworzyłem oczy, a ogień nagle zajał większą część mego ciała, a u Katsukiego znalazł się już tuż przy szyi. Katsuki nagle mnie do siebie przyciągnął i jeszcze raz pocałował, przez co jego płomień stał się potężniejszy. Matko... Katsuki... Chyba na prawdę ci się to bardzo spodobało.
- Chyba na prawdę ci się to spodobało, co? 
- Może tak... Ale patrz na ogień...- nasze ciała całe były objęte zielonym płomieniem.
- Jak w księdze... Identycznie... Wiesz co? Coraz bardziej nieogarniam siebie, ale.. To jest super!
- Tak... Fajne. I nie boli.- powiedział, patrząc na swoje ręce.
- Aaa miałoby boleć? - popatrzyłem na niego z lekkim niezrozumieniem.
- W sumie fajnie by było wtedy...- mruknął
- By bolało? Co? WTF? - spojrzałem na niego z jeszcze większym zdziwieniem. Nadal nie ogarniam tego typa. Serio...
- Co dziwnego jest w tym, że lubię ból? Tylko taką emocję czuję.- warknął.
- Tylko? Nie wydaje mi się...
- No to niby co jeszcze czuję? A! Wiem. Nienawiść, ból i złość.
- Nie, niekoniecznie... Czujesz radość myśląc o bólu. Fascynację patrząc na ogień. Złość i nienawiść patrząc na mnie. Podniecenie, gdy mnie całujesz. Zirytowanie, gdy widzisz siostrę. Nudę, gdy jesteś w szkole. Przyjemność, gdy głaszczesz Ijime... Dużo tego jest...
- Radość? Fascynacja? Podniecenie? Przyjemność? Nie wiem co to.- mruknął.
- Nie wiesz? Poczekaj... Lubisz ból, prawda? I z tego co zauważyłem to krew... - chwyciłem jego nadgarstek i ugryzłem go w niego, przez co poleciała mała strużka krwi. - Dla ciebie to jest radość. Ogień jest fascynacją... Kot jest przyjemnością... A to jest podnieceniem... - pocałowałem go, nadal trzymając jego nadgarstek. Katsuki lekko rozkojarzony, uśmiechnął się, czując ból. Kiedy jednak go pocałowałem, jego dłoń objęła mnie w pasie. Oho... Nasz nerwusek zaczyna się na nowo rozwijać... Ciekawe, co z tego wyniknie... Po chwili się odkleiliśmy, a ja się od niego odsunąłem, a ogień zaczał znikać. 
- Widzisz? To nie takie skomplikowane i trudne...
- Eh.... Wiesz, że ja się na tym nie znam i to wszystko dla mnie to jest jakbym uczył się na nowo chodzić...- mruknął, odwracając wzrok.
- Spokojnie... Nauczę cię. Jak mi się uda, haha!
- Nauczysz mnie... Tego? - zapytał, kładąc palec w miejscu, gdzie było moje serce.
- Tego? Chodzi ci o... - zarumieniłem się, gdy domyśliłem się co miał na myśli. Chyba miał to na myśli... Miał? A może jednak nie miał? Matko! Moje policzki!
- No tego! - nadal trzymał palec na moim torsie, rumieniąc się nieco.
- E-e... J-ja.. Chyba... Spróbuję?
- No, to fajnie. - podrapał się po karku.
Matko... Co.. Się... Tutaj.. Stało...
<następne opowiadanie>
<Kacchan?>
Ilość słów: 1197

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz