Cała drżałam, kiedy Shion postanowił iść jeszcze dalej... Nie kłamałam przecież. Naprawdę pragnęłam, aby to ten ludzki Shion stał się tą moją pierwszą, bardzo bliską osobą. Chciałam, aby zapamiętał każdą chwilę. Ze stresu zapomniałam o tym, że moje nadgarstki są krępowane wyłącznie przez iluzję i że zwykłe poruszenie dłońmi, zniszczyłoby ją, a ja mogłabym być wtedy wolna. Coś jednak we mnie chciało, aby on nie przestawał, aby szedł jeszcze dalej i dalej... Wbrew pozorom, to nadal Shion, tylko w tej gorszej wersji. To ugryzienie między moim brzuchem, a kością miedniczą, zapamiętam. Zapamiętam na bardzo długo. Zależy mi na nim, ale wolę, kiedy jest człowiekiem... Wiem, wiem, że kiedyś on zniknie, ale przecież tak go... lubię. Chcę, aby był tym, kim jest. Nie wiem, czy byłam gotowa na więcej z demonicznym Shionem. Jego słowa, na temat tego, że jego ludzka część zniknie, zaniepokoiła mnie ponownie i zasmuciła. Nie chcę tracić mojego ludzkiego przyjaciela... Wolałabym, aby to ten demon zniknął i zostawił mojego kolegę w spokoju. Kiedy na reszcie ze mnie zszedł, uniosłam się ku górze i poprosiłam, aby mnie rozwiązał. Po słowach na temat iluzji, zrozumiałam, że bałam się tak bardzo, że całkowicie zapomniałam o tym, że one nie są silne. Pozbyłam się więzów silnym szarpnięciem dłoni, a potem na nie spojrzałam. Po moich policzkach popłynęły nagle łzy, a ja zakryłam twarz rękoma. Zrozumiałam, że mogłam dzisiaj stracić dziewictwo z kimś, kto trzyma w sobie kogoś, kto mógłby z czasem stać się mi bliższy. Mogłam mieć każdego, ale mi zależało tylko na jednej osobie, która teraz zmierzała do przeprosin.
-Przepraszam.-powiedział blondyn, spuszczając wzrok.-Wiedziałem, że to się może kiedyś stać. Dlatego nie chciałem ani z tobą trenować, ani się przy tobie przemieniać.-westchnął.-Przepraszam...
Zapięłam guzik swoich spodni, a po chwili się podniosłam i podeszłam do szafy. Stamtąd zgarnęłam jakieś bardziej przyzwoite ubranie i poszłam do łazienki. Minęło kilka chwil, a ja wyszłam ubrana w jasnoniebieską sukienkę do połowy ud. Na nogach miałam ciemnobrązowe botki. Spojrzałam na Shiona, który siedział na jednym z krzeseł w moim pokoju. Podeszłam do niego, kładąc delikatnie dłoń na jego ramieniu. Kiedy jego spojrzenie się uniosło, uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam do niego.
-Nic się nie stało.-powiedziałam, choć tak na prawdę, stało się wiele i to moim zdaniem aż za dużo.
Poczułam, że odwzajemnił uścisk. Nie mocno, ale ten delikatny ścisk uspokoił mnie. Nie chciałam, aby przejmował się tym, co stało się między nami. Nie panował nad sobą, co chyba jest normalne u demonów. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym odsunęłam się lekko od chłopaka, klepiąc go po głowie.
-Chcesz pójść ze mną do miasta?-zapytał z obojętnością na twarzy.
-Pewnie, chodźmy!-posłałam mu kolejny uśmiech, podając mu swoją dłoń.
Poczułam, że odwzajemnił uścisk. Nie mocno, ale ten delikatny ścisk uspokoił mnie. Nie chciałam, aby przejmował się tym, co stało się między nami. Nie panował nad sobą, co chyba jest normalne u demonów. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym odsunęłam się lekko od chłopaka, klepiąc go po głowie.
-Chcesz pójść ze mną do miasta?-zapytał z obojętnością na twarzy.
-Pewnie, chodźmy!-posłałam mu kolejny uśmiech, podając mu swoją dłoń.
---
Razem z Shionem postanowiliśmy iść na lody. Spanikowana rozglądałam się wokół siebie, bojąc się, że ten zbok jest gdzieś tutaj w pobliżu. Chłopak widział chyba, że się boję, bo chwycił moją dłoń, na co zaczerwieniłam się delikatnie. Nadal wspominałam, co zrobił mi tamten zwyrol i demoniczny Shion. Dla blondyna nie miałam tego za złe... Wreszcie dotarliśmy do jakieś budki, gdzie wraz z chłopakiem zamówiliśmy lody, a potem usiedliśmy na pobliskiej ławeczce. Nie mogłam się powstrzymać, aby spojrzeć na niego raz co raz...
-S-Shion? Mam pytanie...-zaczęłam.-Kiedy byłeś w swojej demonicznej formie, powiedziałeś, że twoja ludzka część może zniknąć... Ja nie chcę, abyś stracił siebie…
-Naprawdę tak powiedziałem?-zamyślił się.-Sam też nie chciałbym do tego dopuścić, ale cóż... Powiedzmy, że nie mam na to żadnego wpływu.
-Wytłumacz mi... Proszę.-szepnęłam, lekko łapiąc jego dłoń.
-Jakby ci to powiedzieć...-zaczął.-Szczerze mówiąc, to nie wiem, dlaczego jestem człowiekiem. Dziwi mnie to, że mam tą swoją ludzką formę. Urodziłem się jako stuprocentowy demon i na pewno kiedyś pozostanę tylko nim.-westchnął.-Wydaje mi się, że to się stanie, gdy umrę albo po prostu, gdy już nie będę mógł się przemienić.
Słysząc te słowa, czułam, jak ktoś wbija mi igły w serce. Podsunęłam się do Shiona, kładąc głowę na jego ramię. Czy to oznacza, że kiedyś go stracę? Nie zgadzam się! To niemożliwe! Nie dopuszczę do tego, choćbym miała oddać za to dłoń. Po chwili się też do niego lekko przytuliłam.
-Obiecaj mi, że nie stanie się to szybko...-szepnęłam, a potem odsunęłam się od blondyna.
Zaczęłam zajadać loda, nadal myśląc o tym co powiedział mi chłopak. Bardziej się chyba zamartwiałam, niż myślałam. Może kłamał? Tak, na pewno mi kłamie! Prawda była taka, że naprawdę mi na nim zależało. Nikomu do tego. Po chwili, zaciekawiła mnie jedna rzecz. Czy byłam jego pierwszą ofiarą? A może w formie demon robił dużo więcej takich rzeczy?
Zaczęłam zajadać loda, nadal myśląc o tym co powiedział mi chłopak. Bardziej się chyba zamartwiałam, niż myślałam. Może kłamał? Tak, na pewno mi kłamie! Prawda była taka, że naprawdę mi na nim zależało. Nikomu do tego. Po chwili, zaciekawiła mnie jedna rzecz. Czy byłam jego pierwszą ofiarą? A może w formie demon robił dużo więcej takich rzeczy?
-S-Shion? -zaczęłam.-Zrobiłeś komuś kiedyś coś poważnego?-zapytałam.
Chłopak położył dłoń w miejscu, gdzie ugryzł mnie. Nadal miałam ślad i byłam pewna, że zostanie mi po tym blizna...
-A jak myślisz?-powiedział ze smutkiem, zsuwając dłoń na moje kolano, co zaskutkowało ogromnym rumieńcem na mojej twarzy.
-Czyli nie?-zapytałam i nieśmiało położyłam rękę na jego dłoni.
-Czyli tak.
Chłopak spojrzał mi prosto w oczy, dzięki czemu ujrzałam, jakie one mają piękny kolor. Rumieniec na mojej twarzy wyewoluował na nowy poziom i odwróciłam od niego wzrok. Jak on mnie krępował... I jak ja mam z nim rozmawiać, skoro powoduje we mnie takie emocje! Po chwili, postanowiliśmy już wracać. Było bardzo ciemno, a ja nie mogłam powiedzieć, że nie boję się. Shion to zauważył, bo ponownie, aby dodać mi otuchy, złapał moją dłoń.
Chłopak spojrzał mi prosto w oczy, dzięki czemu ujrzałam, jakie one mają piękny kolor. Rumieniec na mojej twarzy wyewoluował na nowy poziom i odwróciłam od niego wzrok. Jak on mnie krępował... I jak ja mam z nim rozmawiać, skoro powoduje we mnie takie emocje! Po chwili, postanowiliśmy już wracać. Było bardzo ciemno, a ja nie mogłam powiedzieć, że nie boję się. Shion to zauważył, bo ponownie, aby dodać mi otuchy, złapał moją dłoń.
-Wrócimy skrótem. Nie chcę, abyś się tak bała.-powiedział obojętnie.
Na odpowiedź, jedynie kiwnęłam głową. Tak więc blondyn pokierował się ze mną w las w stronę akademików. Mimo tego, że czułam obok siebie jego obecność, nie czułam się najpewniej. Brakowało mi światła, które jak dla mnie, musi się świecić bez przerwy. Mocno zacisnęłam męską dłoń chłopaka, niepewnie rozglądając się dookoła. Po drodze, wydawało się spokojnie, ale nie na długo. Kiedy zbliżaliśmy się powoli do wyjścia z krzaków, usłyszałam jakieś szmery. Pisnęłam, a następnie uczepiłam się ramienia Shiona. Z grząszczy wyskoczyła nagle zgraja lekko uzbrojonych i zamaskowanych facetów. Mieli broń. Boże... Mieli broń. Czułam, jak moja twarz robi się blada.
-Bierzcie dziewczynę! Uważajcie, żeby nie wyciągnęła żadnego klucza! Z chłopakiem róbcie, co chcecie! -krzyknął któryś.
Na słowa mężczyzny, połowa atakujących rzuciła się na mnie, a reszta na chłopaka. Od razu mnie od niego odciągnęli, a ja zaczęłam się bardzo mocno szamotać. Byłam bezsilna. Trzymali moje ręce, a jeden z nich obejmował mnie w talii. Wrzasnęłam tak głośno, jak mogłam, a potem przyglądałam się ze strachem, co robią chłopakowi. Nie... Nie... Oddajcie mi go... Boję się...
-Shion!-pisnęłam głośno.
Na niebie pojawiły się wystraszone moim krzykiem kruki. Rozpoczęły marsz śmierci, jaki skrzekliwie wydobywał się z ich dziobów. Scena niczym z horroru. To sen...? Koszmar...? Nie ważne. Chcę się obudzić i zobaczyć Shiona. Nawet w tej demonicznej formie... Chcę, aby znowu mnie przytulił...
Na niebie pojawiły się wystraszone moim krzykiem kruki. Rozpoczęły marsz śmierci, jaki skrzekliwie wydobywał się z ich dziobów. Scena niczym z horroru. To sen...? Koszmar...? Nie ważne. Chcę się obudzić i zobaczyć Shiona. Nawet w tej demonicznej formie... Chcę, aby znowu mnie przytulił...
<następne opowiadanie>
<Shion?>
Ilość słów: 1097
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz