Nagły bardzo jasny rozbłysk świetlny, po czym był wybuch.
Nie pamiętam, z tego za wiele. Obudziłam się w pokoju. Jednak nie byłam, u siebie. Przy mnie siedziała jakąś kobietą.
- Nie podnoś się. - powiedziała. Posłuchałam jej i dalej sobie leżałam. Podała mi moją torbę, po czym z niej wyciągnęłam jakąś kuleczkę. Podniosłam się powoli, po czym ścisnęłam ja w dłoniach. Po chwili już byłam jak nowo narodzona. Wyjęłam szkicownik i przejrzałam go. Zatrzymałam się na jednym, gdzie właśnie miałam jeden rysunek z tego, co się stało.
- Proszę Pani. - powiedziałam. Kobieta spojrzała na mnie, po czym usiadła obok, odwróciłam w jej stronę szkicownik.
- To się wydarzyło. Jakim cudem? - spytała. Po czym dotknęła obrazka, na co się nieco poruszył. Patrzyłam na nią, po czym ktoś wszedł. Była to siostra Akihito. Usiadła na łóżku i patrzyła. Zasłoniłam obrazki i przytuliłam do siebie szkicownik. Chyba chciała, żebym jej dała, jednak się nie zgodziłam. Nigdy nikomu nie pokazuje. Akurat teraz to wyjątek.
- Akiś jest teraz niedostępny, musi z kimś porozmawiać. To ja zostanę z tobą. - rzekła dziewczynka. Patrzyłam na nią, jednak ani na chwilę nie odłożyłam szkicownika. Po kilku minutach położyła się obok i zasnęła. Schowałam do torby mój rysownik, po czym schowałam go i także się położyłam odpocząć. Sięgnęłam po telefon, aby zobaczyć czy siostry coś pisały. Popisałam z nimi chwilę, po czym odłożyłam urządzenie na stolik i zasnęłam.
<następne opowiadanie>
<Akihito?>
Ilość słów: 321
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz