– Masz dziesięć minut na przedstawienie
się, a potem przechodzimy do normalnego treningu. – powiedział łagodnym acz
stanowczym tonem. Odchodząc spojrzał na mnie i dorzucił Jako, że to twój
pierwszy dzień, to po lekcjach ze mną masz wolne.
Poczułam na sobie spojrzenia
wszystkich uczniów z mojej klasy. Ci z drugiej klasy co byli już odhaczeni na
liście przysunęli się bliżej i też postanowili się poprzyglądać.
– W-więc... wzięłam głębszy wdech,
olałam klasowych śmieszków i zaczęłam od nowa – Nazywam się Aries Inariel
Astarotho. Jak zdążyliście zauważyć jestem centaurem. W kwestii zainteresowań
to nie mam ich zbyt wiele... Lubię odgrywać różne postacie, a także śpiewać...
– urwałam w połowie wypowiedzi wydając z siebie głośny pisk. Poczułam czyjąś
dłoń na swoim zadzie. Nie zastanawiałam się długo i kopnęłam nieznajomego. Po
klasie rozległ się śmiech zmieszany z buczeniem. Obróciłam się po chwili i
zobaczyłam nieprzytomnego wielkoluda. A przynajmniej sporego wzrostu jak na
człowieka, chłopaka o kruczoczarnych włosach z bliznami na policzkach.
– Aries, zabierz Kadara do pani Faust
i potem wróć tutaj... – odwrócił się do jakiegoś chłopaka – A tobą zajmę się
osobiście... – rzekł chłodno. Rzuciłam temu młodzieńcowi gniewne spojrzenie i
wzięłam leżącego na ręce. Szybkim krokiem pognałam z rannym do szkolnej
pielęgniarki. Na szczęście nie było daleko i łatwo można było je znaleźć.
Pomieszczenie znajdowało się tylko kilka korytarzy dalej od wyjścia na
zewnątrz, co przy mojej prędkości nie stanowiło problemu. Zapukałam delikatnie
i weszłam do środka.
– Um... Pani Faust? Mam tu rannego...
Oberwał ode mnie kopytem...
***
Nareszcie koniec lekcji zapoznawczych.
Na szczęście nie było tak źle jak myślałam, a pan Vladis okazał się całkiem
miłym nauczycielem. A przynajmniej takie pierwsze wrażenie wywarł. W każdym
razie dał mi okazję, żeby odegrać się na sprawcy podczas treningu bojowego. Jak
na ogół nie przepadam z walką z innymi, tak ta jedna sprawiła mi duuużą
satysfakcję. Teraz mam czas dla siebie i dobrze by było się zapoznać z
budynkiem. Choć jest coś co trzeba zrobić najpierw. Muszę sprawdzić co z tamtym
chłopakiem. Skierowałam się do gabinetu pielęgniarki. Szkoda mi tego gościa...
Jak się do niego zwrócił pan Vladis... Chyba Kadar... Mam nadzieję, że nie
połamałam go... I tak mocno oberwał za niewinność...
Nawet nie zauważyłam kiedy stanęłam
przed drzwiami, tak mnie pochłonęły rozmyślania. Uchyliłam je i cicho weszłam
do środka. Wchodząc o mało nie stratowałam blondwłosej pielęgniarki.
– Oh! Przyszłaś sprawdzić co z twoim
przyjacielem? – uśmiechnęła się do mnie wesoło.
– Mhm... Przepraszam... – mruknęłam
dość cicho.
– Nie masz za co. – kobieta ponownie
obdarzyła mnie swoim promiennym uśmiechem. – Twój kolega niedawno wstało. Jest
za tamtymi drzwiami na łóżku.
Minęłam blondynkę i poszłam zobaczyć
co z czarnowłosym. Otworzyłam drzwi i wsadziłam przez nie głowę. Chłopak
siedział na łóżku i od razu skierował głowę na mnie.
– H-Hej... Ja chciałam przeprosić za
tamto kopnięcie i zobaczyć, czy wszystko z tobą w porządku... – powiedziałam
niepewnie.
<następne opowiadanie>
<Kadar? Sorki, że tak późno i taki
raczek...>
Ilość słów: 593
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz