- Co my tu mamy? Co ci się stało? - zapytał i przeniósł wzrok na mą rękę, którą dalej trzymałem na żebrach.
- To nic takiego… T-Tylko lekko piłką dostałem… J-Jutro pewnie mi przejdzie - uśmiechnąłem się krzywo.
- Uhu… Muszę zapamiętać, aby ostrzec innych przed atakującymi piłkami - zaśmiał się, a po chwili dodał. - Okej, daj to. Może i zregenerujesz się szybko, ale w mych obowiązkach jest opatrzenie cię.
Kiwnąłem głową na znak, że zrozumiałem i ostrożnie przemieściłem się na kozetkę. Odsunąłem rękę od bolącego miejsca i niepewnie uniosłem koszulkę, aby pan Faust mógł mnie obejrzeć. Na szczęście stwierdził, że nie było to nic poważnego. Skończyło się na tym, że posmarował mi to miejsce jakąś maścią i owinął bandażem. Potem już spokojnie mogłem wrócić do swego pokoju, co pośpiesznie zrobiłem. Niezbyt przepadałem za lekarzami i innymi osobami powiązanymi z tym. I tak sam potrafiłem się regenerować więc po co dokładać sobie problemów? Westchnąłem i położyłem się na łóżku. Miałem ochotę po prostu zamknąć oczy i usnąć, ale nie mogłem opuścić kolejnych zajęć. Szczególnie, że był to język japoński. Wręcz musiałem być na tej lekcji. Szybko podniosłem się z łóżka. Dopiero wtedy zorientowałem się, że przecież plecak zostawiłem w jednej z pustych klas. Jęknąłem i ruszyłem po swą zgubę.
~*~*~*~*~*~
Siedziałem w swojej ławce na przodzie klasy i pisałem rozdział do jednego z mych opowiadań. Byłem tym tak zajęty, że w ogóle nie zwracałem uwagi na to co się dzieje wokół. Na szczęście nauczyciele już przyzwyczaili się do tego, że czasami “wyłączam się” i albo zaczynam coś tworzyć albo po prostu rozmyślać. Za dużo razy się to zdarzało, aby nadal zwracali na to większą uwagę. Nagle do mych uszu doszedł okropny dźwięk dzwonka, który oznajmiał uczniom, że nadszedł czas na przerwę. Jęknąłem. Akurat byłem przy końcu rozdziału. Zamknąłem zeszyt i schowałem długopis do piórnika, który zaraz zamknąłem. Powoli spakowałem swe rzeczy do plecaka i dopiero wtedy uniosłem wzrok. Jak zwykle w sali pozostałem tylko ja i nauczycielka. To była dla mnie norma. Wszyscy wychodzili jak najszybciej z klasy. Mi natomiast nigdy nigdzie się nie spieszyło. W końcu zarzuciłem plecak na ramię i wyszedłem z klasy. Powoli przemierzałem korytarz, gdy mym oczom ukazał się czerwonowłosy chłopak. Jeżeli dobrze zapamiętałem to nazywał się Kagami. Drapał się po karku, idąc najprawdopodobniej w stronę sali gimnastycznej. W tym momencie postanowiłem. Mimo, że nie musiał to pomógł mi. Mimo, że mówiłem, że to nic takiego, to i tak to zrobił. Musiałem mu podziękować. Przyspieszyłem i po chwili znalazłem się centralnie za nim.- Przepraszam - powiedziałem cicho i dotknąłem ręki chłopaka.
Ten zatrzymał się od razu i odwrócił głowę w mą stronę.
- Dziękuję, ż-że mi pomogłeś, Kagami - powiedziałem, lekko się jąkając.
Chłopak poczochrał mnie po włosach, patrząc w zupełnie innym kierunku.
- No to jak? Może chcesz iść ze mną na trening kosza? - zapytał.
Przez chwilę zawahałem się. W końcu tam zapewne będzie Tiago. Mój starszy brat. A ten naprawdę rzadko opuszczał okazję do wyśmiewania się ze mnie. Jednak… Może tym razem sobie odpuści? Przygryzłem lekko dolną wargę, ale pokiwałem głową na znak, że się zgadzam.
- O-okej - wymamrotałem jeszcze cicho, patrząc się na swe buty.
- No to ruszajmy - powiedział Kagami i wznowił swoją wędrówkę na salę gimnastyczną.
Byłem kilka kroków za nim, co chwilę musząc lekko przyspieszać. No cóż… Miałem krótsze nogi od niego, przez co prawie biegłem przy nim. Jednak nie narzekałem. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Czerwonowłosy poszedł do szatni, aby się przebrać. Nie wiedząc dokładnie co powinienem zrobić, po prostu wszedłem na salę i rozejrzałem się. Postanowiłem, że usiądę na trybunach znajdujących się na przeciwko mnie. Od razu się tam skierowałem.
- Angelo? - usłyszałem nagle głos ojca.
Niepewnie odwróciłem się w jego kierunku.
- Em… Cześć tato? - powiedziałem niepewnie.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony.
- Ja… Ten… Tego… - nie wiedziałem co powiedzieć. Myśli w mej głowie wirowały. Nie mogłem wykrzesać z siebie żadnego logicznego zdania.
- Ech… Nie będę cię męczyć, zmykaj. Pogadamy później - uśmiechnął się lekko do mnie, a ja nieśmiało to odwzajemniłem.
Odwróciłem się i tym razem udało mi się dotrzeć do trybun. Usiadłem na jednym z najwyżej położonych siedzeń. Kagami już zdążył wbiec na salę. Zacząłem po prostu przyglądać się mu jak gra. Był naprawdę dobry....
~*~*~*~*~*~
Mniej więcej w połowie treningu drużyny, poczułem, że coś było nie tak. Niepewnie sięgnąłem ręką do głowy. Me palce dotknęły wilczych uszu, które najprawdopodobniej przed chwilą się pojawiły. Szybko je skuliłem, a sam nerwowo rozejrzałem się po sali. Na szczęście wszyscy byli zajęci grą. Naprawdę nie chciałem aby ktoś zwrócił teraz na mnie uwagę. Nie lubiłem mej połowicznej przemiany. Uważałem, że wyglądałem wtedy dziwnie. Nie chciałem się tak wyróżniać. A to, że nie potrafiłem nad nią panować, nie pomagało. Po chwili postanowiłem. Musiałem się stąd ulotnić. Ostrożnie wstałem i starałem się jak najciszej wyjść z klasy. W końcu udało mi się to. Wtedy to od razu rzuciłem się do biegu. Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy to znalazłem się na tworze. Nie wiedząc zbytnio co ze sobą zrobić ruszyłem do lasu, który znajdował się za szkołę. Sam nie wiedziałem ile czasu minęło zanim zatrzymałem się. Stwierdziłem, że dam radę. Nie mogłem dalej uciekać, bo zgubiłbym się między drzewami. Dlatego też postanowiłem po prostu poczekać, aż powrócę do naturalnej formy. Usiadłem pod jednym z drzew, które akurat oświetlało światło słoneczne. Plecak położyłem obok siebie, a następnie wyciągnąłem z niego książkę. Od razu dałem pochłonąć się lekturze.
~*~*~*~*~*~
Nagle ze świata lektury wyciągnęły mnie pewne odgłosy. Me uszy od razu uniosły się i lekko skręciły w kierunku skąd dochodził dźwięk. Z całą pewnością były to czyjeś kroki. Szybko poderwałem się na nogi i nerwowo rozejrzałem wokół. Nie miałem zbytnio gdzie się schować. W końcu ukryłem się po prostu za drzewem, cały czas nasłuchując. Odgłosy stawały się coraz głośniejsze. Jednak po chwili ustały. Niepewnie wychyliłem się zza drzewa. Od razu napotkałem na sobie wzrok znajomej mi osoby. Kagamiego. Obok niego znajdowało się jakieś dziwne stworzenie. Szybko schowałem się z powrotem, mając nadzieję, że jakimś cudem mnie nie zauważył.
<koniec wątku>
< Kagami? Mam wrażenie, że takie słabe i wgl... ale może ujdzie >.< >
Ilość słów: 1043
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz