Po tym, jak kazano nam dobrać się w pary czy coś, stanąłem nieco z boku i czekałem na rozwój wydarzeń. Kilka dziewczyn podchodziło do mnie i pytało, czy piszę się z nimi na duet. Były nawet w miarę, zwłaszcza jedna brunetka. Już miałem się zgodzić, gdy nieopodal mnie dojrzałem, jak jeden z mojej klasy próbował podłożyć nogę jakieś białowłosej dziewczynie. Zbyłem ładniutką ciemnowłosą, po czym przepchałem się do białowłosej. Panna w porę nie zauważyła nogi tego kretyna i najzwyczajniej w świecie się o nią potknęła. Gdyby nie mój wspaniały refleks, zaorałaby swoją ładną buźką o beton. Złapałem ją za ramię. Pomogłem jej stanąć pewnie na nogach i gdy upewniłem się, że nie straci równowagi, puściłem jej ramię. Przyjrzałem się jej uważnie. No cóż, dość drobne dziewczę, o śnieżnobiałych długich włosach i o niespotykanych różowych oczach. Z pewnością je zapamiętam... Posłałem jej lekki uśmiech, by nieco ją ośmielić. Strasznie wstydliwa z niej kobieta, a gdy i to nie pomogło, postanowiłem się odezwać.
– Gdzie tak lecisz? – zagadnąłem w nadziei, że jakoś rozluźnię atmosferę. Dziewczyna, jakby nie dowierzając, że to właśnie do niej mówię, rozejrzała się delikatnie wokół. Patrzyłem prosto na nią; to chyba oczywiste, że mówię właśnie do niej.
– Na randkę z podłogą – odpowiedziała po dość długiej chwili ciszy, jaka zapadła po moim wcześniejszym pytaniu. Odwzajemniła uśmiech, jednakże zaraz uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. No naprawdę, cóż za wstydliwa istota... Uśmiechnąłem się nieco szerzej, widząc, jak leciutkie rumieńce malują się na jej zawstydzonej twarzy.
– Nazywam się Drake. – Postanowiłem kontynuować naszą uroczą rozmowę.
– Jestem Roa. – Jej odpowiedź była dość cicha, ledwo ją wychwyciłem pośród panującego wokół nas hałasu.
Gdy już miałem zapytać, czy by nie zechciała być ze mną w parze, rozbrzmiał surowy głos jednego z nauczycieli. Spojrzałem w stronę belfra lekko niezadowolony, ponieważ przerwał mi w akurat bardzo interesującym momencie, aczkolwiek kątem oka zauważyłem, jak mała białowłosa przygryza z zakłopotaniem dolną wargę. To najbardziej zwróciło moją uwagę, jednak nie dałem po sobie tego poznać. Jej zdenerwowanie zaczynało mi się nawet podobać.
– Ten... no... – odezwała się, jąkając. Spojrzałem na nią, nadal się uśmiechając; chciałem jej tym samym dodać nieco odwagi. – Masz już kogoś w parze? – spytała po chwili niemal szeptem.
– No właśnie miałem się ciebie spytać o to samo – odpowiedziałem jej. – Nie, jakoś tak się złożyło, że nie mam. To co, skoro sami zostaliśmy bez par, to może połączymy swoje siły? – spytałem prosto z mostu. Roa spuściła ponownie głowę, dzięki czemu część jej włosów zakryła lekko jej rumianą buzię. Pokiwała głową, jednocześnie zgadzając się na moją propozycję.
– No, to świetnie. W takim razie chodźmy ustawić się do szeregu, bo jeszcze nam się oberwie.
Gdy cała nasza grupa ustawiła się w dwuszeregu, nasi opiekunowie zaczęli tłumaczyć nam, na czym będzie polegać nasze zadanie. Podczas gdy ci zdzierali sobie gardła, uśmiechnąłem się łobuzersko pod nosem, patrząc przed siebie. Schyliłem się, by móc szepnąć coś mojej nowej koleżance na ucho:
– Myślę, że będziemy się razem dobrze bawić, moja paro.
< Roa? Wybacz mi za tą „powalającą” długość posta, ale nie wiedziałam, co jeszcze mogłabym napisać. Nie chciałam cię zawieźć i myślę, że jest ok. :) >
Liczba słów: 501
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz