Dziewczynka boi się ciemności? Naprawdę? Zaśmiałem się w duchu, chociaż tego po sobie nie pokazałem. Zdecydowanie nie była dzieckiem ani kimś sporo młodszym ode mnie, co widziałem po jej stroju i dość obfitym biuście.
- Odprowadzić cię? - spytałem, zadziwiając samego siebie. Chyba gdy chcę, to potrafię być miły. – W sumie i tak muszę iść w tę samą stronę…- Jasne. Czemu nie. – uśmiechnęła się – A więc chodźmy!
Zdjęła ręce ze swojej spódnicy, wyjęła telefon i włączyła w nim latarkę, po czym poszła przodem, a ja, niczym cień, cichy prześladowca, podążyłem za nią. Zastanawiałem się, kim była ta niebiesko włosa dziewczyna z rybim ogonem sprzed chwili. Pojawiła się, gdy Tsukiko dotknęła jeden z kluczy, a do tego powiedziała o nich, że ten konkretny jest jej. Co to mogło oznaczać? Czyżby moc blondynki polegała na kontrolowaniu ich, a ta niby syrenka była w pewnym sensie jej służącą? Moja towarzyszka wyglądała na zwykłego człowieka, ale wiadomo, że pozory mogą mylić.
- Hej, Tsu – powiedziałem po chwili marszu. Miałem nadzieję, że nie będzie miała mi za złe użycie takiej formy jej imienia. – Te klucze są związane z twoją mocą lub czymś w tym rodzaju?
- Tak. Jestem magiem gwiezdnych duchów, magicznie uzdolniona – powiedziała, a mi ulżyło. Nie znosiłem zwyczajnych, prostych ludzi i raczej nie miałem zamiaru kiedykolwiek zawiązywać z nimi głębszych relacji.
- Mag gwiezdnych duchów… nigdy wcześniej nie słyszałem o kimś takim. – odparłem szczerze.
- Nic dziwnego. Nie ma nas jakoś dużo.
- A kim była ta syrena z wcześniej? – zaciekawiony, zadałem kolejne pytanie. Dziewczyna na chwilę się zatrzymała.
- Ona jest… moją przyjaciółką – chociaż nie widziałem jej twarzy, mógłbym przysiąc, że się uśmiechnęła. Ciekawe. Ta uważa ją za swoją przyjaciółkę, a niebiesko włosa chwilę wcześniej groziła, że ją zabije. Coś czuję, że bym się z nią dogadał. – No, to dość już o mnie – na ułamek sekundy odwróciła się, by na mnie spojrzeć. – A kim ty jesteś? – ponownie ruszyła w stronę akademika. Ajć, nieładnie tak zmieniać temat, gdy zaczynałem się nią coraz bardziej interesować.
- Demonem. Nic specjalnego, w Auris jest ich raczej sporo – przeczesałem włosy dłonią. Niezbyt chciało mi się opowiadać o tym, kim jestem.
- Serio? Nie wyglądasz. Czy demony nie powinny być, no wiesz, złe i wredne?
- Potraktuję to jako komplement – uśmiechnąłem się. — Chyba nie wszystkie takie są — stwierdziłem.
Nie mogłem jej powiedzieć, że trafiła na jeden z moich ‘lepszych dni’, że zazwyczaj jestem całkowicie inny. Najwyżej wkrótce się o tym przekona i się zawiedzie, ale cóż, takie jest życie.
Resztę drogi do akademika rozmawialiśmy o nic nieznaczących pierdołach. Tuż przed wejściem do damskiej części pożegnaliśmy się; nie chciałem odprowadzać jej dalej, bo wiedziałem, że to by było zbyt podejrzane, a dodatkowo w holu widziałem jakieś inne, nieznane mi dziewczyny, które niekoniecznie pragnąłem poznać.
~*następny dzień*~
Tej nocy nie mogłem zasnąć. W sumie spałem może niecałą godzinę, a mimo to czułem się rześki i wyspany, jak nigdy wcześniej. Można powiedzieć, że energia wręcz rozrywała mnie od środka. Miałem wrażenie, że tego dnia wydarzy się coś bardzo ciekawego albo złego. Różne dziwne myśli chodziły mi po głowie. Myśli? Nie, raczej głosy, śmiechy, w kółko powtarzające zwrot „zrób to”. Założyłem nieco przydługą czarną bluzę, a do pasek od dżinsowych spodni przypiąłem mój mały pistolet z dokładnie jednym nabojem, by w razie potrzeby strzelić sobie prosto w głowę. Może faktycznie powinienem to zrobić...?
Tego dnia postanowiłem ominąć śniadanie, a do szkoły wszedłem z wielkim uśmiechem na ustach, kilkanaście minut przed pierwszym dzwonkiem. No co? Po co miałbym się spóźniać? Do moich uszu dotarły rozmowy uczniów z mojej klasy. Ktoś powiedział, że ponoć pierwszą lekcję mieliśmy mieć łączoną z inną klasą. Zbytnio mnie to nie obchodziło, ale po co miałem na niej zostawać, skoro i tak nic ciekawego byśmy na niej zrobili? Nie miałem w zwyczaju chodzić na wagary, ale raz na jakiś by mi to nie zaszkodziło, prawda? Ach, jak ja kochałem w sobie tę zmienność. Niby nie chciałem się spóźnić, a z drugiej strony bez problemu uciekłbym ze szkoły i z chęcią porobiłbym coś znacznie… ciekawszego. Kiedy zacząłem kierować się do wyjścia, poczułem, jak ktoś łapie mnie za rękę.- Cześć, Shion! – powiedziała sporo niższa ode mnie blondynka o brązowych oczach.
- Znamy się? – spytałem, spoglądając na nią z góry. Miałem wrażenie, jakbym pierwszy raz ją widział.
- Nie poznajesz mnie? – złożyła ręce na piersiach. – Poznaliśmy się wczoraj.
Wczoraj, wczoraj, wczoraj… Myślami próbowałem sięgnąć do wspomnień z tamtego dnia.
- Tsu… kiko? – spytałem niepewnie.
- Brawo! – teatralnie klasnęła w dłonie. - Znalazłeś wczoraj moje klucze, już pamiętasz?
- Hmnn, coś takiego kojarzę. – stwierdziłem w tym samym momencie, w którym rozległ się dzwonek, oznaczający początek pierwszej lekcji.
< Tsukiko? >
Liczba słów: 790
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz