wtorek, 23 stycznia 2018

Od Tsukiko do Shiona

Czułam coraz większy strach. Znałam wiele historii o demonach, które w swojej formie traciły nad sobą panowanie. Przykładem takich są Mroczne Anioły, które kiedyś prawie zabiły moją mamę i ojca. Matka i tak niedługo po tym odeszła z tego świata. Mroczne Anioły były popularne w miejscu, gdzie stała willa Reissów. Na czym im zależało? To chyba jasne. Na pieniądzach, klejnotach i innych bogactwach, które mój ojciec krył w skarbcu. Po chwili wróciłam do rzeczywistości, patrząc się na Shiona, który nagle przede mną uklęknął. Odsunęłam się na tyle, ile mogłam.
-Z-Zostaw mnie...-powiedziałam, mocno zaciskając w dłoni klucz, o którym zresztą zapomniałam.
-Tsu, Tsu, Tsu...-powiedział chłopak, chwytając mnie za nadgarstek.
Złoty klucz wypadł mi z dłoni. Nagle, niebieskooki drugą ręką poprawił ramiączko mojej bluzki, które opadło, a ja tego nie zauważyłam. Ba... Nawet nie poczułam.
-Naprawdę sądzisz, że mógłbym ci zrobić krzywdę?-Shion przeniósł dłoń na mój policzek i popatrzył mi w oczy.-Wiesz, moja droga, miałem już na to sporo okazji-zbliżył nagle usta do mojego ucha-Gdybym chciał, już dawno byłabyś martwa -wyszeptał, a potem lekko musnął płatek mojego ucha.
Na chwilkę otworzyłam usta, ale po chwili je zamknęłam. Czułam, jak moja cera blednie z każdą chwilą, co musiało wyglądać dziwnie, bo i tak byłam blada, jak ściana. Moje policzki zaróżowiły się. Nie ściągałam spojrzenia z chłopaka, bo bałam się, do czego mógłby być on zdolny. Bałam się go, to fakt, ale... On w tej formie był taki przystojny. Choć jedyne, co mi nie pasowało, to to, że bardziej podobał mi się w swojej ludzkiej... Nadal drżąc, odsunęłam się jeszcze kawałek do tyłu, po drodze chwytając klucz do bramy Byka. Nie chciałam go używać, ale jak będę do tego zmuszona...
- Nie bój się – powiedział. – Jeszcze nawet nie masz czego.-oblizał swoją górną wargę, przez co na mojej twarzy pojawił się rumieniec, a dłoń mocniej zacisnęła się na kluczu. – Nie zamierzam cię zabić.
Chłopak się podniósł i otrzepał z piasku. Tym razem podszedł do mnie i podał dłoń. Zaoferował mi pomoc. Popatrzyłam mu w oczy, bo nie miałam pewności, czy przypadkiem nie ma zamiaru mnie oszukać i skrzywdzić. Nie chciałabym tego. Po chwili ujęłam jego rękę i się podniosłam. Podziękowałam, cofając się kilka kroków w tył. Kiedy poczułam na plecach korę drzewa, ciarki przeszły po moim całym ciele. Nie wiedziałam, gdzie teraz będę mogła uciec.
---
Kiedy chłopak przywołał tygrysa, czułam, że coś kombinuje. Szeptał do ucha zwierzęcia, a ja nie byłam zdolna tego dosłyszeć. Mówił on bardzo cicho, a poza tym, znajdowałam się bardzo daleko od niego. Jednak ta odległość nie oznaczała, że straciłam czujność, bo nadal uważnie obserwowałam każdy jego ruch, zaciskając w dłoni Złoty Klucz. Nagle bestia, jaka towarzyszyła Shionowi, ruszyła w moją stronę, a ja byłam zmuszona przywołać ducha.
-Otwórz się Bramo Złotego Byka! Taurus!-krzyknęłam, a przede mną pojawił się mój Duch.
Był to stojący na dwóch nogach, bardzo umięśniony, łaciaty byk. Jego ubiór składał się tylko z majtek, przepasany pasem z klamrą w kształcie byka oraz przechodzącym mu przez pierś mocowaniem do pochwy na topór. W nosie miał on złoty kolczyk. Widmo zaatakowało tygrysa, lecz broń przeleciała przez zwierzę, a gdy było już blisko mnie, pisnęłam ze strachu i zakryłam swoje oczy. Czekałam na śmierć i ból, ale nic się nie działo. Uniosłam wreszcie głowę, a bestii nigdzie nie było. Słyszałam śmiech Shiona. Lekko zmarszczyłam brwi. Czyli Taurus się tutaj na nic nie zda, ale kto powiedział, że to akurat on będzie walczył. Z determinacją podbiegłam do ducha, wskakując mu na ramię. Dłoń położyłam na jego głowie, szeroko się uśmiechając.
-Nikt nie powiedział, że to akurat on zaatakuje.-rzekłam, a potem zasalutowałam, patrząc na przywołanego. -Złoty Byku, obdarz mnie swoimi umiejętnościami! Forma Taurusa!-krzyknęłam.
Ja oraz Zodiakalny Byk zostaliśmy zakryci wielką chmurą złotego pyłu. Z mgły wydobył się błysk, a wtedy ja opuściłam burzę złota, strzelając biczem w dłoniach. Mój strój składał się ze stanika z łatami jako wzór. Na szyi wisiał mały dzwoneczek, który pasował do paska z symbolem byka. Moje spodnie były całe tylko na lewej nodze, bo prawa strona była ucięta na krótko. Włosy miałam związane w dwa duże koki z wystającymi kosmykami. Zrobiłam poważną minę, patrząc na niebieskookiego. Był chyba lekko zaskoczony tym, że mogłam jakoś wykorzystać moc ducha. Nie wiem dlaczego, ale Taurus był zawsze dla mnie najlepszą opcją co do walki, bo był silny i miał umiejętność władania ziemią. Gdybym poprosiła o pomoc przykładowo Wodnika, na pewno nie byłoby łatwo. Nie miałam w pobliżu nawet kałuży wody. Uśmiechnęłam się, bawiąc się rzemieniem przymocowanym do metalowej rękojeści.
-Żeby nie było nie fair. Proszę bardzo. Trening, treningiem, ale nie zrób mi krzywdy…-powiedziałam, robiąc słodką minę i dotykając palcem wskazującym wargi.
Czekałam na reakcję chłopaka, bo nie wiedziałam, jaka ona może być w tym momencie. To trochę tak, jakby się czekało na otwarcie prezentu, bo nie wiesz, czego możesz się spodziewać. Ujrzałam na twarzy blondyna szeroki uśmiech, a zastanawiało mnie to, co mu mogło siedzieć teraz w głowie. Przybrałam pozycję obronną.
-To zaczynajmy!-powiedział nagle.
Ujrzałam, jak tworzy jakąś iluzję. Ahaaaa, czyli taką ma strategię. Myśli, że dam się zmylić. Złudzenie zaczęło przybierać w kształtach, aż ujrzałam klona samego Shiona. Zaraz... Przecież tam jest tylko jeden z nich... Gdzie ten drugi?! Spróbowałam wytężyć wzrok, ale nie mogłam dojrzeć żadnej różnicy. Westchnęłam, sztucznie się uśmiechając. Demon ruszył w moją stronę, a gdy znalazł się wystarczająco blisko, strzeliłam biczem tak, że jego koniec związał nogi blondynowi, przez co się wywalił. Odplątałam rzemień, przeskakując nad nim, a potem szykowałam się znowu do ataku. Nadal nie spuszczałam z pola widzenia niebieskookiego. Nie mogłam, bo wtedy łatwo mogłam się narazić na jego kontratak. Do tego nie mogłam dopuścić. Ponownie przypuścił atak, ale tym razem uważał, abym nie związała mu nóg. Starałam się dojrzeć, z jakiej strony przypuści uderzenie, a gdy już się zbliżało, ja z trudem się obroniłam. Działałam pasywnie. Walka toczyła się długo, a atak poprzedzał inny atak. Przyznam, że zaczynałam czuć coraz większe zmęczenie. Położyłam dłonie na kolanach, ale nie mogłam długo nacieszyć się spokojem, bo Shion ponownie zaczął naparzać mnie uderzeniami. Broniłam się, jak mogłam, ale nie mogę zaprzeczyć, że czułam się coraz gorzej. Nie to, że mam słabą kondycję. Po prostu samo przywołanie Bram Zodiaku jest wymagające, a przejęcie mocy też wymaga siły.
-Hej! Czekaj! Daj mi chwilę odpocząć!-powiedziałam, nadal unikając jego uderzeń.
Stracił kontrolę czy jak? A jak to właśnie jest iluzja? Skoro to złudzenie, to gdzie jest prawdziwy chłopak? Nie mogłam się rozejrzeć, bo nie miałam pewności, czy moje przypuszczenie nie jest błędne. Miałam nadzieję, że za chwilę to się skończy, bo powoli opadałam z sił. Może Taurus był silnym duchem, ale otrzymywałam jedynie jego ogromną moc, a nie ciało. Moje ruchy z każdą chwilą robiły się coraz bardziej leniwe, bo nogi i ręce odmawiały mi posłuszeństwa. Nadal jednak patrzyłam na każdy atak ze strony Shiona. Może nie miałam sił, ale moje spojrzenie było nadal czujne...

< Shion? >
Ilość słów: 1130

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz