-Księżniczko? Co się stało? Źle się czujesz? Pomóc ci?-szepnąłem, nie chcąc siadać za blisko.
-Po prostu mam doła..- pociągnęła noskiem, a u mnie wywołała wręcz łamanie serca na części.
-Mam zostać? Chcesz, abym ci przyniósł coś ciepłego do picia?-zapytałem spokojnie.-Chcesz się, nie wiem, przytulić, żeby było ci lepiej?
Brunetka nagle wyskoczyła i wtuliła się we mnie, płacząc. Wydawało mi się, że może potrzebuje czyjejś obecności. Biedna księżniczka. Objąłem ją i z uśmiechem gładziłem jej plecki, aby się uspokoiła. Raz nawet ucałowałem jej czółko.
-No już... Jestem obok. Nie płacz, proszę...-szeptałem uspokajającym głosem.
-Tak mi go brakuje! Tak bardzo!
-No już, hej, nie płacz... Nie chcę, abyś wylewała łzy...-odsunąłem lekko ją, ocierając jej policzki z tych okropnych łez.-Mam zostać? Nie chcesz być sama?-zapytałem spokojnie.
-Tak, proszę.... - schyliła głowę.
Uniosłem jej łepek, kładąc dłoń pod jej podbródkiem. Nasze spojrzenia się złączyły, a ja pokrzepiająco się do niej uśmiechnąłem.
-Nie musisz prosić. Wystarczy, że powiesz, że chcesz. Mam dla ciebie niespodziankę. Masz czas jutro?-zapytałem, gładząc jej policzek.
-M-mam...
-M-mam...
-No to idealnie. Wieczorem ubierz się w coś wygodnego, ładnego, czy w co sobie zażyczysz. Przylecę po ciebie, dobrze? Obiecuję, zapomnisz o smutkach, księżniczko.
-Gdzie pójdziemy... Bo nie wiem co mam ubrać, wziąć...
-Zobaczysz jutro. Obiecuję, nie będę kazał ci biegać, choć powiem tyle, że będziemy w miejscu, gdzie jest sporo ludzi.-uśmiechnąłem się do niej.
-No ok... -pociągnęła noskiem, biorąc chusteczkę.
-No ok... -pociągnęła noskiem, biorąc chusteczkę.
-No już, może się połóż. Jest już późno. Będę siedział obok ciebie i pilnował...
-Nie, nie dam rady spać... Wybacz na chwilkę... -wstała i skierowała się do łazienki, a jej ogonek zrobił się granatowy.
Martwiłem się o nią i to bardzo. W końcu, bez powodu nie nazywam jej Księżniczką, prawda? Jest delikatna, pełna uczucia i wiem, że potrzebuje w tej chwili kogoś, kto da jej choć trochę uwagi... Po chwili dziewczyna wyszła z łazienki ze spuszczoną głową. Wystawiłem do niej dłonie, uśmiechając się.
-No chodź. Skoro nie będziesz spała, to przynajmniej ciebie poprzytulam.
-Już mi lepiej, nie musisz się zmuszać..
-Nawet tak nie mów. Nie zmuszam się. Zależy mi na tym, abyś się uśmiechała. Jesteś księżniczką, a nie uważasz, że księżniczka powinna mieć rycerza? Ja chcę dla ciebie dobrze, nie zmuszam się do tego. -nadal trzymałem ręce w górze, mając nadzieję, że jednak się przytuli.
Moje przeczucie mnie nie pomyliło. Brunetka rzuciła się mi w ramiona, a ja otoczyłem ją silnym, męskim uściskiem. Chciałem, aby poczuła się jak najlepiej. Bo przecież, jest moją księżniczką... Uśmiechnąłem się, gładząc jej włosy i kładąc policzek na jej głowie.
-No, już... Jestem obok ciebie. Zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze możesz się przytulić, wypłakać... Wszystko co sobie zażyczysz...-szepnąłem, po czym odsunąłem się, ujmując jej dłoń.-Mogę złożyć ci rycerską przysięgę?-zapytałem.
-Przysięgę? Jaką przysięgę? Dzisiaj przecież powiedziałeś, że...
-Tak, wiem co powiedziałem, jednak daj mi złożyć ci obietnicę tego, czego sam przestrzegam. Kodeks rycerza jest ważną częścią mnie i chcę ci to powiedzieć wprost i wiedzieć, czy akceptujesz moje słowa, księżniczko.
-Z-zaakceptuję? Kodeks? No dobrze...
Uśmiechnąłem się szeroko, po czym wstałem i uklęknąłem przed nią. Ująłem jej dłoń.
-Księżniczko, jesteś dla mnie jak róża, której będę strzegł jak oka w głowie. Wielbić cię będę, całe me życie. Jesteś dlań oparciem, bo wiem, że do ciebie zawsze powrócić będę mógł i stać obok. Nie ważne czyś płakać, czyś śmiać się będziesz, ja wspierać cię będę całym mym sercem. Księżniczko, oddaj mi swoje serce, a ja na zawsze byłem i będę.-spojrzałem jej w oczy.
Policzki Hiyori pokryły się czerwienią, a ona sama zająknęła się.
-D-Dziękuję.
-Nie dziękuj mi, księżniczko. Akceptujesz przysięgę? Chcesz, abym był obok ciebie?-zapytałem bardzo spokojnie.
-Tak! Chcę, bardzo... - odwróciła wzrok z rumieńcem ,a jej oczy przyjęły jasnoniebieski kolor, podobnie jak ogon.
Ucałowałem jej rękę z uśmiechem, chwytając też drugą jej dłoń. Wstałem, po czym pogładziłem ją po policzku. Schyliłem się, całując delikatnie jej czoło.
-Dobrze. Tak więc obiecuję. Będę obok ciebie, na tak długo, ile tylko sobie zażyczysz. Jeżeli już ze mnie zrezygnujesz, nadal będę trzymał się kodeksu...
-To bardzo miłe...- rzekła, po czym spojrzała na swój ogon i pisnęła, rumieniąc się.
Uśmiechnąłem się, po czym delikatnie złapałem jej ramiona, kładąc ją na łóżko. Okryłem ją pościelą, siadając obok niej.
-Odpocznij, dobrze?-powiedziałem, a następnie pstryknięciem zgasiłem światło, a tuż nad nią stworzyłem mały świetlik, aby służył za nocną lampkę.
Dłonie dziewczyny skierowały się do światełka, a jej oczka zalśniły.
-Piękne...
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Po chwili wypełniłem czerń pokoju w maluteńkich światłach, które wyglądały naprawdę jak świetliki. Spojrzałem na nią, nie mogąc po prostu oderwać wzroku.
-Co uważasz o tym?-zapytałem.
-P-piękne...-z jej oka popłynęła delikatna, mała i pojedyncza łza- P-przepiękne....
Pocałowałem delikatnie jej policzek, po czym zabrałem włosy z jej czoła.
-Proszę, nie płacz... Zaśnij. Będę obok ciebie. Jedna zarwana nocka, to dla mnie nic strasznego...-szepnąłem.
-Poradzę sobie, idź do pokoju, nic mi nie będzie. Nie chcę, byś przeze mnie był niewyspany...
-Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Ostatnio jak poszedłem, płakałaś. Nie zostawię ciebie. Śpij spokojnie.
-Czuję, że odpuścisz.-zamknęła oczy.
Z uśmiechem patrzyłem, jak usypia... Jest piękna... Nie zmienię swojego zdania...
---
Nadszedł czas niespodzianki. Spokojnym krokiem dotarłem korytarzem do jej pokoju, pukając do niego.
Ubrany w czarną marynarkę, czarne spodnie oraz szarą koszulkę, uśmiechnąłem się, spoglądając w bok i czekając, aż księżniczka otworzy mi drzwi. Nagle ujrzałem brązowowłosą. Miała na sobie ciemne, lekko podziurawione jeansy, buty na obcasie oraz top, który podkreślał kolor jej oczu.
Ubrany w czarną marynarkę, czarne spodnie oraz szarą koszulkę, uśmiechnąłem się, spoglądając w bok i czekając, aż księżniczka otworzy mi drzwi. Nagle ujrzałem brązowowłosą. Miała na sobie ciemne, lekko podziurawione jeansy, buty na obcasie oraz top, który podkreślał kolor jej oczu.
-Wyglądasz oszałamiająco, księżniczko.-uśmiechnąłem się i ukłoniłem, podając jej dłoń.-Zapraszam.
-Dziękuję. Ty też jesteś niczego sobie- pochwyciła moją dłoń.
Delikatnie ją przyciągnąłem do siebie, obejmując w pasie, po czym ruszyłem razem z nią do wyjścia z Akademików. Widziałem jak kilka osób przyglądało się nam, ale szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie, co inni na ten temat myślą. Z uśmiechem wyszliśmy, po czym pokierowaliśmy się do miasta. Po kilku minutach drogi w ciszy, znaleźliśmy się przed klubem, w którym to dzisiaj obywał się nasz koncert. Na oknach budynku wisiały plakaty zespołu "Creed" ze mną oraz kumplami na nim. Hiyori patrzyła na jeden z nich.
-Tak, myślę, że czas wyjawić moją tajemnicę...-zaśmiałem się.-Gram w zespole i chciałem, abyś dzisiaj była tam, stojąc w pierwszym rzędzie.
-W zespole? To wspaniale! Będę krzyczeć najgłośniej! Ostatni raz byłam na koncercie podczas... Z resztą nie ważne, idziemy?
Uśmiechnąłem się zadziornie, po czym wprowadziłem ją do klubu tylnym wejściem. Dałem jej bilet z miejscem przy scenie, po czym pocałowałem jej czółko.
-Dziękuję. Zaczynamy za kilka minut. Nie ruszaj się z miejsca, bo ci je zajmą.
Dziewczyna kiwnęła głową, a ja wraz z kumplami wszedłem za kulisy. Złapałem za gitarę oraz sprawdziłem czy mikrofon działa. Potem kurtyna się uniosła, a nasze mikrofony zaczęły działać. Ja miałem jednak dwa. Jeden normalny, na specjalnym stojaku, a drugi przygotowany, przyczepiony do kołnierzyka. Nastroiłem raz dwa gitarę, po czym rozejrzałem się po sali.
-Dziękujemy za tak liczne przybycie! Zaczniemy od czegoś, co było naszą pierwszą piosenką i też tą, która odniosła tak wielki sukces!-powiedziałem, a potem rozpoczęły się owacje.
Lecz zanim rozpoczęliśmy grę, odszedłem od mikrofonu, oddając gitarę zastępczemu gitarzyście i podszedłem do miejsca, gdzie stała Hiyori, podając jej dłoń.
-Chodź. To jest wieczór dla ciebie i mnie, księżniczko.-mój głos rozprzestrzenił się na całej sali.
-J-Ja?-podała mi dłoń, a ja ją wciągnąłem do siebie na scenę.
-Tak, księżniczko.-uśmiechnąłem się i mrugnąłem do niej.
Złapałem jej dłoń, zaczynając śpiewać. Obróciłem ją wokół jej własnej osi, tańcząc z nią. Kiedy rozpocząłem refren, rozłożyłem skrzydła, nie mogąc przestać się uśmiechać. Uniosłem się delikatnie z nią nad ziemię. Całą piosenkę, tańczyłem z nią w bliżej nie określonym stylu, ale widocznie brunetka bawiła się na dobre. Kiedy skończyłem, przyciągnąłem ją do siebie i ucałowałem ją w czoło.
-No i jak? Chyba ci się podoba. Będziemy tak tańczyć do upadłego, jak tylko sobie zażyczysz.-powiedziałem, zakrywając mikrofon dłonią.
-Oj, zażyczę. Na scenie pojawia się druga strona Hiyori -spojrzała mi w oczy.
-No to dajesz, ślicznotko!-krzyknąłem, po czym znowu zacząłem z nią tańczyć i śpiewać.
---
Wyszliśmy o drugiej w nocy, a dziewczyna mi już prawie, że padała w ramiona. Zaśmiałem się, po czym wziąłem ją w swoje ramiona.
-Dziękuję ci. Od dzisiaj, będę ci rezerwował bilety, abyś nadal mnie wspierała. Kiedy będzie dużo czasu, z pewnością znowu wciągnę cię na scenę i będę z tobą tańczyć, póki noc młoda, moja księżniczko.-uśmiechnąłem się do niej, rozkładając skrzydła.-A teraz, muszę ciebie odnieść. Bo już długo nie pobalujesz... Czas odpocząć.-uśmiechnąłem się.
-Cieszę się, choć muszę przyznać, jestem wykończona. Świetnie tańczysz, Altair!
-Uczę się od mistrzyni.-spojrzałem na nią wymownie.-Dzisiaj chcesz, abym został? Czy wolisz być sama? Ale jednak, masz nie płakać.-zabrałem jej włosy z czoła i wzleciałem w górę.
-Dzisiaj pozwolę ci odpocząć po wyczerpującej nocy.
-Dobrze, ale obiecuję. Wieczorem przyjdę, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku...
Stanąłem na balkonie, całując jej czoło.
-Śpij dobrze, księżniczko. Obiecuję, jutro się zobaczymy.
Wzleciałem do góry i ruszyłem do swojego pokoju. Na miejscu, zauważyłem, że Kadar już śpi, więc w miarę cicho poszedłem wziąć prysznic. Następnie wskoczyłem do łóżka, patrząc na Papierowego Żurawia... Zapomnij. Odwróciłem się, zapadając w sen. Ostatnie co słyszałem i widziałem to ten piękny uśmiech i śmiech różowookiej brunetki.
<następne opowiadanie>
<Hiyori?>
Ilość słów: 1607
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz