- Cóż… - Primrose zadumała się, słysząc pytanie gościa. „Kwiaciarenka” była tylko herbaciarnią. Mieli w ofercie ogromną ilość różnych gatunków herbaty i dużo propozycji słodkich dodatków, które mogłyby się świetnie wkomponować w smak poszczególnych naparów. Kawy niestety nie serwowali, ale nie była w stanie odesłać gościa z kwitkiem, zwłaszcza że wyglądał na zmęczonego i zawiedzionego dniem. - Nie mamy kawy w menu. - odezwała się po dłuższej chwili. - Ale jeśli panienka poczekałaby kilka minut, mogłabym pójść do kuchni i zapytać kolegów, czy nie mamy gdzieś kawy rozpuszczalnej. Pewnie nie będzie taka dobra jak w prawdziwych kawiarniach, ale wciąż będzie kawą. - Uśmiechnęła się ciepło. Najwyższym priorytetem pracowników w „Kwiaciarence” było dobre samopoczucie klienta i pełna satysfakcja z czasu spędzonego w tym miejscu. Wszyscy bardzo ciężko pracowali, żeby stworzyć niepowtarzalny klimat, dlatego Primrose na początku bardzo często słyszała uwagi, że liczy się każdy miły gest, nawet jeśli nie jest wielki.
- To zajmie kilka minut. - powiedziała i chowając notatnik oraz długopis do kieszeni fartuszka, ruszyła w kierunku kuchni. Zatrzymała się na chwilę przy usypiającej nad ladą Dalii. Delikatnie szturchnęła ją w ramię, żeby przypomnieć jej, że jeszcze jest w pracy. Zaskoczona dziewczyna podskoczyła, o mało nie zrzucając z blatu serwetnika. Złapała go na krawędzi, a potem odstawiła na miejsce, wzdychając z ulgą.
- Zrobisz yerbę? - Primrose uśmiechnęła się prosząco. Dalia nie odpowiedziała, tylko od razu sięgnęła po stojącą z brzegu filiżankę. - Dziękuję! - Dziewczyna ominęła koleżankę i weszła do kuchni.
O tej godzinie w „Kwiaciarence” oprócz Primrose i Dalii kręciła się jeszcze dwójka pracowników. Jesper, wiecznie roześmiany kelner, który w wolnych chwilach zabawiał klientów sztuczkami ze znikającą monetą, oraz Tyrus, cukiernik, zrzucający wszystko dookoła z półek przez wielkie, anielskie skrzydła. Byli zbyt zajęci graniem w karty, żeby zauważyli Primrose. Zwrócili na nią uwagę dopiero wtedy, gdy podeszła bliżej i stuknęła Jespera w ramię. Obydwoje jednocześnie podnieśli głowy znad kart.
- Mamy gdzieś kawę? - odezwała się.
- A co? Wymiękasz? - odparł Jesper i odchylił głowę do tyłu, aby spojrzeć na Primrose.
- To dla klientki.
- Przecież to herbaciarnia, to po co przyszła tu szukać kawy? - wtrącił się Tyrus. Zmarszczył brwi, obserwując, jak dziewczyna odsuwa się od nich i zaczyna otwierać wszystkie szafki w kuchni.
- Nie wiem, ale wygląda na zmęczoną. Chcę jej pomóc.
- Ty i twoje „chcę pomóc”. Kawa jest w półce po lewej. - Jesper ziewnął przeciągle i spojrzał w karty.
- Nie łatwiej ją odesłać do konkurencji? Jeżeli chce dobrej kawy, to tu nie znajdzie lepszej niż zwykła rozpuszczalna. - dodał Tyrus, wzruszając ramionami.
- Wygląda, jakby miała kiepski dzień. Przydałoby się okazać chociaż trochę życzliwości – powiedziała i uśmiechnęła się przy tym pod nosem. - Karma wraca – rzuciła naprędce, a potem wyszła z kuchni z filiżanką kawy na tacce. Po drodze Dalia podała jej herbatę, o którą prosiła, za co podziękowała skinieniem głowy i udała się do gościa.
- Kawa rozpuszczalna i yerba mate. Jeśli kawa nie będzie smakować, to może yerba panienkę rozbudzi. Zawiera niewiele mniej kofeiny. Nie musi panienka płacić. Na mój koszt – powiedziała uprzejmym tonem, stawiając przed dziewczyną dwie filiżanki.
< Megu? >
Liczba słów: 596
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz