piątek, 30 marca 2018

Od Erena do Kagamiego

Wstałem dość wcześnie. Jak zwykle Kagami był pierwszy i czekał na mnie. Jak można tak wcześnie wstawać? Nie ogarniam, naprawdę. Spanie to coś pięknego. Noo, do czasu. Ale wracając... Kagami siedział na moim łóżku. Trzymał coś w dłoniach. Coś zawiniętego w niebieską chustkę. Spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem, a po chwili wzrok czerwonowłosego również skierował się na mnie.
-Dzień dobry słodziaku. Nie było wczoraj czasu, więc proszę. To dla ciebie- chłopak rzekł, odwracając głowę i czerwieniąc się przy tym jak buraczek. Co to może być? Prezent? Dla mnie? Woow... Pierwszy raz dostaję bezokazyjny podarunek. Wspaniałe uczucie... Wziąłem do rąk zawiniątko i je otworzyłem. Moim oczom ukazało się pudełeczko, w którym były dwa breloki z inicjałami moimi i Kagamiego. Piękne...
-Te jest dla mnie. Tamto z moimi jest dla ciebie.- Kagami wziął brelok i przypiął go do swego telefonu.
-Matko, dziękuję! Dziękuję! - z mojego oka popłynęła pojedyncza łza, która wyrażała szczęście. Przytuliłem Kagamiego mocno. Po chwili wstałem i ubrałem się w bordową koszulkę i czarne jeansy. Podszedłem do biurka, biorąc swój telefon do ręki i przyczepiając piękny brelok z wygrawerowanymi inicjałami. Zarumieniłem się. Musiało go to kosztować fortunę. Zrobił to dla mnie. Ktoś się stara, bym ja był szczęśliwy. Pierwszy raz do mojego serca zawitało takie uczucie. Przyjemne... Czuję się... Kochany, potrzebny. Wreszcie czuję, że żyję. Spojrzałem jeszcze raz na brelok, a potem skierowałem wzrok na Kagamiego.
-Dziękuję, Kagamiś. Musiało cię to kosztować fortunę.- usiadłem obok Kagamiego na łóżku, nadal przygladając się telefonowi z zawieszonym brelokiem.
-Nie martw się, ile to kosztowało. Przecież dla ciebie zrobię wszystko.
-Nie musisz się tak poświęcać. Mi do szczęścia wystarczy to, że po prostu tu jesteś..- spojrzałem na niego z uśmiechem. Kagami objął mnie i do siebie przyciągnął. 
-Wiem, ale to, to jest tylko dodatek. Dobrze wiesz, że mi zależy na tym, abyś był tylko obok. 
Nagle poczułem jak Ayato się budzi i zrzuca mnie z łóżka, rzucając się na mnie i piszcząc. Cały czas powtarzał: "W końcu wróciłeś! Tak tęskniłem! Nie strasz mnie tak! Eren!". Kochany piesek. Pogłaskałem go i spojrzałem na Kagamiego z uśmiechem. Pies nagle podszedł do niego i wepchnął pyszczek pod jego rękę. Uśmiechnąłem się.
-Ayato ci dziękuje- powiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Mi? Za co?
-Za to, że mnie stamtąd wyciągnąłeś. Ja też jestem ci wdzięczny, Kagamiś.
-Nie masz za co, uwierz mi.-uśmiechnął się.
-Oj, mam... -wstałem i skierowałem się do łazienki na chwilę...
Z perspektywy Ayato
Podbiegłem do Kagamiego, wsadzając pysk pod jego dużą dłoń. Szczekałem radośnie. Byłem tak szczęśliwy, że mój właściciel wrócił do siebie. I to na dodatek przed tak ważnym dla niego dniem, o którym sam nie pamięta, a mianowicie- urodziny. Tak, Eren nie obchodzi zazwyczaj swoich urodzin, więc jestem pewien, że nie powiedział nic o nich dla Kagamiego. Wykorzystam tą okazję i sam mu jakoś to powiem. Zobaczyłem na łóżku telefon Erena. Odblokowałem go nosem i napisałem bardzo skrótową wiadomość na klawiaturze. Mniej więcej taką.
-Eren... 30 marca... urodziny...
-Eren? Urodziny?-spojrzał na mnie zaskoczony, a ja machnąłem głową na znak, że tak, piszcząc przy tym i machając ogonkiem.
-O kurczę...-podrapał się po karku. Wyglądał na zmieszanego, dlatego trochę mu pomogę. Co jak co, ale znam go dłużej niż on, mimo tego, że jestem psem. Napisałem ponownie skrótową wiadomość noskiem.
-Wystarczysz Ty.
-Ayato, myślisz, że wypad do restauracji lub coś w ten deseń będzie dobrze?-ukucnął obok mnie. Pomachałem ogonkiem i polizałem go po twarzy. Pierwszy raz Eren będzie miał takie cudowne urodziny. Tak się cieszę.
-Ej, bez czułości!-zaśmiał się i pogłaskał mnie po głowie.Nagle Eren wyszedł z łazienki...
Perspektywa Erena
Wyszedłem z łazienki i ujrzałem Ayato z Kagamim. Dość blisko jak na nich. 
-Co wy knujecie...?- zapytałem lekko podejrzliwym głosem.
-My...?-spojrzeli na siebie wymownie.-Nic!
-Jasne, jasne...- skierowałem się na łóżko i już miałem zamiar brać telefon, ale Kagami go zabrał. Byłem zdziwiony. Po co, na co i gdzie... 
-Poczekaj kotku, muszę coś zrobić.
-I nie możesz zrobić tego swoim telefonem?
-Nie, nie mogę. -wstał i zaczął coś tam robić.
-E-ej! Halo, to mój telefon, weź se swój i go pomacaj.-wstałem i skierowałem się do Kagamiego, ale Ayato mi nie pozwolił.- O co wam chodzi?
Po chwili oddał mi telefon.
-O nic, prawda Ayato?
Ayato zaszczekał i powiedział potwierdzająco.
-Z pewnością?! No wiesz co... foch.- spojrzałem na Ayato i zrobiłem teatralnego focha. Kagami po chwili wziął mnie na ręce, śmiejąc się...
<Kagamiś?>
Ilość słów: 720

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz